Widzew Łódź - Lech Poznań 2:1 (2:1).
Bramki: 1:0 Jakub Sypek (3), 2:0 Fran Alvarez (10-wolny), 2:1 Mikael Ishak (42).
Żółta kartka - Widzew Łódź: Lirim Kastrati, Mateusz Żyro. Lech Poznań: Antonio Milic, Bryan Fiabema.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 17 527.
Widzew Łódź: Rafał Gikiewicz - Lirim Kastrati, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Samuel Kozlovsky - Fran Alvarez (62. Juljan Shehu), Marek Hanousek, Jakub Łukowski (62. Sebastian Kerk) - Jakub Sypek (69. Antoni Klimek), Imad Rondic (80. Hubert Sobol), Kamil Cybulski (80. Hilary Gong).
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Alex Douglas, Antonio Milic, Michał Gurgul (72. Elias Andersson) - Adriel Ba Loua (64. Dino Hotic), Antoni Kozubal (90+2. Bartosz Salamon), Afonso Sousa (72. Ali Gholizadeh), Jesper Karlstroem, Filip Szymczak (64. Bryan Fiabema) - Mikael Ishak
Lech przyjechał do Łodzi bez Kristoffera Velde, który udał się do Pireusu, gdzie finalizuje rozmowy z Olympiakosem. W piątek z kolei inny pomocnik "Kolejorza" Filip Marchwiński podpisał kontrakt z włoskim US Lecce. Ale to nie brak tych zawodników zadecydował o tak fatalnym początku zespołu z Wielkopolski. Już w trzeciej minucie Jakub Łukomski idealnie zagrał do Jakuba Sypka, który zgubił Michała Gurgula. Sypek, mimo ostrego kąta, uderzył precyzyjnie obok Bartosza Mrozka i tuż przy słupku.
Poznaniacy jeszcze nie ochłonęli, a miejscowi prowadzili już 2:0. Fran Alvarez z rzutu wolnego może nie przymierzył idealnie, ale stojący w murze Joel Pereira wystawił nogę i zmylił Mrozka.
Widzew kontynuował ofensywę, a lechici momentami nie wiedzieli, co się dzieje na boisku. Alvarez znów z rzutu wolnego próbował zaskoczyć Mrozka, ale tym razem golkiper "Kolejorza" nie bez kłopotów przerzucił futbolówkę nad poprzeczką. Po chwili Juan Ibiza główkował minimalnie nad poprzeczką. W kolejnej akcji Łukowski nie wykorzystał doskonałej szansy stojąc kilka metrów przed bramką rywala.
Goście przebudzili się dopiero po 30 minutach, ale ich akcjom brakowało jakości. Adriel Ba Loua niemal każdy kontakt z piłką miał nieudany, notował straty, źle podawał i nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Rafałem Gikiewiczem. Krótko przed przerwą lechici wrócili do gry - po przejęciu piłki, wymienili kilka szybkich podań, a Mikael Ishak sfinalizował niezłą akcję.
Po zmianie stron podopieczni Nielsa Frederiksena przejęli inicjatywę, lecz niewiele z tego wynikało poza kolejną niewykorzystaną sytuacją Ba Lou'y. Duński trener gości dokonał czterech zmian i nowi pomocnicy wnieśli nieco ożywienia w poczynania Lecha. Ishak był bliski zdobycia wyrównującego gola, lecz Gikiewicz błysnął niezłym refleksem. Sporo kłopotów defensywie gospodarzy sprawiał też Norweg Bryan Fiabema.
W 78. minucie w sektorze kibiców gości zapanowała radość bowiem Dino Hotic trafił do siatki. Po dość długiej analizie wideo, okazało się, że kilka podań wcześniej akcję "spalił" Ishak i Szymon Marciniak gola nie uznał, co z kolei wzbudziło entuzjazm wśród fanów gospodarzy.
Lech miał przewagę do ostatnich minut, ale obrona Widzewa nie "pękła". W końcówce widzewiacy byli bliscy podwyższenia wyniku, lecz Julian Shehu przegrał pojedynek z Mrozkiem.(PAP)
Daniel Myśliwiec (trener Widzewa): "Ten mecz był +spoko+, a pierwsza połowa była bardziej +spoko+ niż ta druga. Nie będę się specjalnie nad tym spotkaniem rozwodził. Jeżeli ktoś przychodzi na Widzew dla emocji, to dostał te emocje, jeżeli dla zwycięstw, to również je dostał. Miałem jednak przynieść ze sobą trochę lodu, bo to dopiero druga kolejka i przed nami dużo pracy, żeby takie spotkania kontrolować w pełni.
- Miałbym prośbę do wszystkich śledzących nasze poczynania, żeby popatrzeć na ten mecz przez pryzmat Lirima Kastratiego. Nie mówię o nim dlatego, że był najlepszy i tylko dzięki niemu wygraliśmy, bo zwyciężył zespół, ale pamiętam, jakie było podejście do niego w ostatnich meczach, gdy ukrywając kontuzję chciał pomóc drużynie. Lirim pokazał, co znaczy praca i proces, w którym on funkcjonuje. To była dla niego mała nagroda. Mała, ponieważ jedno zwycięstwo nie spowoduje, że głowy nam się zagrzeją".
Niels Frederiksen (trener Lecha): "Jesteśmy bardzo rozczarowani, nie powinniśmy przegrać mecz w taki sposób. Mieliśmy wiele okazji, żeby to spotkanie potoczyło się w innym kierunku. Przegraliśmy z dwóch powodów. Przede wszystkim źle weszliśmy w mecz, dwa szybko stracone gole ustawiły trochę ten pojedynek. Drugim powodem była jakość. Nie było jej w trzeciej strefie pod bramką rywala. Gdy już tworzyliśmy sytuacje, to brakowało dobrego podania i wykończenia. Potrafiliśmy wykorzystywać przestrzeń, gdy udało nam się wyjść spod pressingu rywala, choć robiliśmy do lepiej dopiero po przerwie. Dzięki wolnym przestrzeniom w drugiej połowie mogliśmy tworzyć więcej sytuacji.
- Były dziś momenty w tym meczu, w których wyglądaliśmy nieźle i byłem zadowolony ze swojego zespołu. Było też sporo rzeczy, nad którymi będziemy musieli popracować".(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze