Prostytucja: źródło dochodu narodowego
Unijni urzędnicy przechodzą często samych siebie. Po próbach normalizacji kształtu marchewki i banan, przyszła kolej na pomysł, by do produktu krajowego brutto wliczać też dochody czerpane z prostytucji, handlu i produkcji narkotyków oraz przemytu. Tym samym mamy próbę legalizacji tego co nielegalne. PKB Polski się dzięki takiej prostej sztuczce zwiększy i dzięki temu będziemy płacić wyższą składkę do Unii Europejskiej. To nic nowego, okrągłogłowy klasyk propagandy z odstającymi uszami zwykł mawiać w latach 80 tych ubiegłego wieku, że Rząd się przecież sam wyżywi, tyle tylko, że my wszyscy musieliśmy za to płacić. Nikt na dzień dzisiejszy nie wie w jaki sposób będą liczone czy raczej szacowne przychody z nierządu i pozostałych procederów. Być może prostytutki wyposażone zostaną w kasy fiskalne albo w liczniki dokumentujące ich „przebieg” a ich świadectwa legalizacji sprawdzać będą urzędnicy Jacka Rostowskiego. Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na kolejne pomysły biurokratów z Brukseli. Przecież do PKB można też doliczyć wielkość złodziejskich łupów albo pieniądze przyjmowane w formie łapówek przez funkcjonariuszy publicznych. Póki co jednak czerpanie korzyści z cudzego prostytuowania się jest w naszym kraju nielegalne. Z tym, że nasze służby samym procederem mało się interesują. Rosną więc jak grzyby po deszczu kolejne agencje, noszące miano towarzyskich a nie będące niczym innym jak najzwyklejszymi w świecie burdelami a panienki przy trasach tranzytowych rozstawiają każdego dnia ogoleni na łyso panowie.
31.08.2013 14:58
16