Były lider Platformy Obywatelskiej, wykluczony dyscyplinarnie ze swojej partii, szybko zaczął poszukiwać dla siebie nowego miejsca na politycznej scenie. W ubiegłym tygodniu Internet obiegła informacja, że Kagankiewicz znalazł je sobie w partii Polska Razem Jarosława Gowina. Na zjeździe wojewódzkim "zielonego jabłka" został nawet delegatem na krajowy kongres tej partii.
Kagankiewicz stał się personą non grata w Platformie Obywatelskiej po tym jak wbrew ustaleniom wewnątrzpartyjnym, samodzielnie dogadał się z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i PiSem, tworząc koalicję w powiecie tomaszowskim.
Nikt nie ma wątpliwości, że głównym powodem "wyjścia przed szereg" była oczywiście chęć utrzymania się na stołku Starosty Powiatu Tomaszowskiego. Już wtedy mówiono, że powinno się Piotra Kagankiewicza z PO wykluczyć, zabrakło jednak determinacji, a i zaważyły względy... medialne i słabość ówczesnego lidera, Grzegorza Haraśnego, który złożył rezygnację z funkcji po tym jak prokuratura postawiła mu zarzuty (a następie wycofała) przekroczenia uprawnień, kiedy ppełnił funkcję wiceprezydenta miasta.
W ten sposób starosta, który wkrótce objął też funkcję szefa PO w Powiecie (funkcję, której nikt nie innych wziąć nie chciał) miał w opozycji radnych własnej partii. Tego rodzaju wariactwa w całym kraju chyba nikt wcześniej nie widział i dopiero Gajewski przejmując władzę w tomaszowskiej Platformie spróbował to uporządkować.
Polska Razem to polityczny plankton przyklejony do PiS-u, i najwyraźniej tę boczną furkę dotarcia do partii Jarosława Kaczyńskiego próbuje wykorzystać Kagankiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze