Od stycznia jestem szczęśliwą posiadaczką pieska przygarniętego ze schroniska. Proszę sobie wyobrazić, że podczas spacerów zaczęłam zwracać baczniejszą uwagę na wszędobylskie tabliczki z napisem " ZAKAZ WPROWADZANIA PSÓW" . Znajdują się niemal na każdym wolnym skwerku, gdzie trawnik tam tabliczka. Zadałam sobie wówczas pytanie, gdzie mam chodzić, by nie złamać zakazu? W sumie sprzątam po psie, ale zakaz to zakaz. Respektować trzeba.
Zauważyłam również, że w naszym mieście w tej kwestii panuje pewien paradoks. Pracownicy schroniska, starają się i stają na głowie by zachęcić do adopcji, tylko co z tego jak nie ma gdzie z tymi psiakami spacerować, gdyż wszędzie są zakazy! Dodatkowa kwestia to taka, że typowych koszy na odchody również można szukać i szukać.... Jak już są, to zniszczone lub przepełnione.
Zadaję sobie kolejne pytanie: kto decyduje o miejscach stawiania tych kujących w oczy zakazów? Wystarczy pismo mieszkańca, czy mówi o tym jakiś artykuł prawny? Przecież trawniki nie są prywatnymi pasami zieleni po których nie można chodzić.
Czy nie lepiej jest zamienić te zakazy, na tabliczki typu"POSPRZĄTAJ PO MNIE" z wizerunkiem psiaka z łopatką? Jedyną taką, znalazłam za blokiem przy ul. Boh. Getta Warszawskiego.
Moja propozycja jest również taka, by zgłaszać do spółdzielni informację o posiadaniu czworonoga. Spółdzielnia mogła by pomóc w utrzymaniu czystości na osiedlach rozdając woreczki i zachęcając do sprzątania.
Proszę, zacznijmy zachęcać do dobrych zachowań. Zakazy niczego nie uczą, człowiek z natury jest buntownikiem i takie zakazywanie rodzi gniew wśród wspaniałych ludzi, którzy z dobrego serca posiadają psy.
Napisz komentarz
Komentarze