Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 09:17
Reklama
Reklama

Indonezja (Sumatra, Padang) - Nareszcie w świecie Avatara

W 2009 roku, amerykańscy psychiatrzy zanotowali nagły wzrost liczby klientów. Nowe zaburzenie nazwano depresją post-avatarową. Nie ma się co dziwić jak przez trzy bite godziny, widzowie na wielkich ekranach kinowych oglądali piękny, przesycony kolorami świat, a później musieli wrócić do zimowej szarówki. Psychiatrzy, stojąc po stronie koncernów farmaceutycznych, zaczęli oczywiście szprycować pacjentów chemikaliami. A przecież wystarczyło wystawić zwolnienie i przepisać bilet..... np. do Indonezji.

 

CEL: GDZIE WIATR PONIESIE.

 

Po co wysyłałem zapytania o kanapę akurat do Padang, które średnio na jeża było mi po drodze? Na to pytanie nie potrafiłem dać jednoznacznej odpowiedzi. Włączyłem na couchsurfingu wyszukiwanie według mapy, po której palcem pojechałem na zachodnie wybrzeżę Sumatry.

 

Szczerze mówiąc, nie wiedziałem czego się tym razem spodziewać. Żeby się kolejny raz nie rozczarować, wolałem nie robić sobie wielkich nadzieji. Tym razem, jednak, wiatr pokierował mnie do Indonezji znanej z pocztówek i zdjęć z podróży poślubnych, których zazdroszczą wszystkie koleżanki. Poza widokami, czekali na mnie nadzwyczaj gościnni ludzie i rzecz, której zawsze chciałem spróbować - surfing.

 

W INDONEZJI WSZYSTKO GRUPOWO - NAWET AUTOSTOP.

 

Po śniadaniu i randce z Równikiem, którego pomnik obejrzałem sobie z każdej strony, wróciłem do Bukittingi. Ze złapaniem transportu nie było problemu - najpierw prywatne auto. 50.000 rupii. Co? Za 50 kilometrów? Nie, to wysiadaj. To papa. Później bus. Tidak ada dui (nie mam pieniędzy) - pomocnik kierowcy nawołujący pasażerów nie ukrywał, że nie rozumie. Wytłumaczyłem w połowie indonezyjskim, w połowie angielskim co to jest autostop i co robię. Zabrali mnie bez problemu do miasta i odstawili na obwodnicę w miejsce, z którego dzień wcześniej jechałem do Bonjol.

 

Dostałem karniaka w postaci 15 minut w oślej ławie. Dokładniej, musiałem schować się pod daszek przez ulewę. Nic, że w regionie, w którym byłem panuje obecnie pora sucha. W górach zawsze występuje specyficzny mikroklimat i gwałtowne deszcze są bardzo nieprzewidywalne. Do tego, na wysokości 930 metrów, dało o sobie znać rześkie powietrze - musiałem założyć kurtkę i sobie popląsać. Kiedy słońce zdjęło wreszcie gęsty, ciężki, ciemny makijaż, wyszedłem znów na poboczę. Niemalże od razu zatrzymał się kierowca małej ciężarówki. Padang? Dowiozę Cię najdalej jak mogę. Wyjechaliśmy na pustą, krętą drogę w całkiem przyzwoitym stanie, ale.... To alternatywna trasa. Nie korkuje się tak jak (tzw.) hajłej. Fajnie - tylko jak mam tutaj wysiadać, to kto mnie weźmie dalej - tu ani jednego konia mechanicznego, prócz nas nie ma, pomyślałem.

 

Nie było, jednak, tak tragicznie. Kierowca dowiózł mnie do właściwej drogi. Znów kciuk do góry i znów doświadczenie indonezyjskiego ducha społecznego. Wokół mnie zebrała się grupka ludzi. Zatrzymamy Ci autobus. Nie mam pieniędzy. To zapłacimy. Nie dziękuję, naprawdę nie trzeba. Znów musiałem tłumaczyć co robię. Łapałem stopa, praktycznie otoczony ok. 20-ma osobami.  Właścicielka przydrożnej knajpki przyniosła mi wodę. Nie, no kto normalny zatrzyma się takiej ekipie? Czarna furgonetka. Nie musiałem nawet mówić ani słowa - dziewczyna, która wcześniej dała mi butelkę air minum była szybsza. Kierowca - żołnierz, zapraszając mnie do środka chciał mi wręczyć banknot 100.000 rupii. Ciężko było się wykręcić, ale w końcu się udało. Za to, zostałem bezpiecznie dowieziony do samego Padang. Na pewno nie chcesz pieniędzy? Na pewno - mam tutaj znajomego. Masz telefon? No właśnie - tutaj jest problem [odezwał się brak pracy domowej]. Muszę skorzystać z internetu. Wie Pan gdzie jest kafejka? Żołnierz wysadził mnie w centrum miasta pod drzwiami do jednego z lokali opatrzonych szyldem "War Net". W Indonezji, przeważnie, z kafejek korzysta się po to by grać w Counter-Strike'a. Jak w innych krajach Azji - nihil novi ;-). Ja wszedłem szybciutko na couchsurfing, spisałem numer telefonu, zadzwoniłem i po chwili, na pomarańczowej Vespie z lat 1960-tych, pod kafejką znalazł się Emil.

 

Czekolady? Też dobra na depresję. Do tego zdrowa bo, w praktycę jest przetworem owocowo-mleczno-warzywnym.

 


 

 

 

CZŁOWIEK CZY MAŁPA? KTO WYŻEJ NA DRABINIE EWOLUCJI?

 

Odpowiedź na pytanie brzmi: "Teoretycznie człowiek, praktycznie małpa".

 

Spodziewałem się, że będziesz jutro. Wybacz bałagan. Nie ma problemu. Faktycznie - pokoik, w którym spędziłem następne kilka dni był ciasny i zagracony. Ale i tak, spędzaliśmy w nim tylko noce. Mało tego, Emil odstąpił mi łóżko samemu przenosząc się na podłogę. Kolejny przykład muzułmańskiej gościny.

 

Reszta czasu schodziła nam nie w samym mieście, a w jego bliskich okolicach. Do Indonezji nie przyjeżdża się oglądać miast - w nich panuje chaos, rozgardiasz i bałagan. Indonezja to natura. Bardzo bogata natura. Na początku, wycieczka nad rzekę. Sceneria - poczułem się jak niebieski ludek. Miałem ochotę zapomnieć o grawitacji i sobie popląsać. To co, idziemy pływać? Jasne. Po kąpieli kawa w jednej z knajpek i..... Chcesz iść do lasu? Tak, tak, tak, tak - las - jak małpka. To musimy wrócić się do ścieżki. Eeeee tam, ścieżka jest dla dziewczynek, odpowiedziałem nieświadomy tego co nas czeka. To wygląda jak wejście. Weszliśmy pod stromą górkę pomiędzy paprotkami - miejsce wyglądało trochę jak ciasna furtka. Gdzie my w ogóle idziemy? Nie mam pojęcia - myślałem, że Ty wiesz. Może poszukamy Raflezji? Dobry pomysł. Emil. Co? Nie masz może jakiegoś noża? Tu się nie da przejść. Mam maczetę, ale może wrócimy na tą ścieżkę? Nie ma mowy, ja chcę jak te ludki z Avatara. OK, trzymaj.

 

Zacząłem wycinać znajdujące się przede mną gałęzie. To, do czego nie chciało mi się schylać, wyrównywałem przydeptując nogami. Miejscami, podłoga się ruszała, ale wyszedłem z założenia, że nie ma się czego bać. Do dżungli trzeba założyć odpowiedni strój. Taaaaaa..... a co to, bankiet jakiś jest? Małpki przecież chodzą boso a, podobno, jestem nieco wyżej w szczeblu ewolucji niż taki orangutan czy szympans. Okazało się, że wcale nie. O ile potrafię dodać dwa do dwóch, o tyle, w zadaniach praktycznych to małpy górują. Słowem - w teorii, może i człowiek jest lepszy, ale w praktycę, małpa zawsze będzie szybsza, sprawniejsza, zwinniejsza i bardziej przebiegła. Kiedy zaczęło się robić coraz ciemniej, zrezygnowaliśmy.

 

Kurde - łażenie po pustyni mam jakoś we krwi ale po dżungli nie potrafię łazić nawet jak leniwiec.

 

Przez kilka godzin, przeszliśmy ok. kilometr. Największego kwiata na świecie oczywiście nie znaleźliśmy. Za to, kiedy zrobiliśmy w tył zwrot..... w miejscu, w którym wcześniej była zielona ściana mieliśmy przed sobą ładną, kształtną, trochę ciasnawą, ale za to łatwą do przejścia, czystą i schludną ścieżkę. Zejście na dół poszło już nam o wiele sprawniej. Byłem dumny ze swojego nowoodkrytego talentu. Jak kiedyś wrócę do Polski zajmę się budowaniem autostrad..... takich z prawdziwego zdarzenia jak w Chinach, które nie robią się dziurawe po lekkiej ulewie czy 2 miesiącach śniegu.

 

Widzisz Emil, małpy są jednak lepsze od nas. Trzeba było nam iść ścieżką. Nie, błędem było chyba to, że nie mieliśmy celu - mogliśmy iść na górę. Chcesz to wezmę Cię na górę. Ale teraz słońce już zachodzi. W mgnieniu oka, po krótkim lawirowaniu między jeżdżącymi wszędzie gdzie się da samochodami, skuterami, rowerami, tuk-tukami i innymi dziwnymi pojazdami, znaleźliśmy się w najwyżej położonym miejscu w Padang by obejrzeć tropikalny zachód słońca. Tropikalny, czyli nie jakiś ładniejszy czy brzydszy, ale jak na porę roku obowiązującą obecnie na półkuli północnej, nieco wczesny. O ile u nas, między majem a sierpniem, można cieszyć się dniem do późnych godzin nocnych, w okolicach równika - nie ważne czy lato czy zima, ciemno już się robi w okolicach godziny 18.

 

RAJ!

 

Pantai Air Manis czyli plaża słodkiej woda..... nie wiem kto wymyślił tą nazwę.

 

Następne dni to główna atrakcja Padang - plaża. Możemy jechać do Mentawai, ale to będzie Cię kosztować miliony rupii. A jakaś alternatywa? Pantai Air Manis. Po dwóch godzinach wleczenia się malutkimi busikami, które w Europie nie dostałyby homologacji nawet na wózek sklepowy, dotarliśmy do najpiękniejszej plaży jaką w życiu widziałem. Tak sobie właśnie wyobrażałem Indonezję - nareszcie błękitne morze, drobny piasek i powyginane palmy kokosowe.

 

Tak sobie właśnie wyobrażałem Indonezję..... brakuje jeszcze tych dziewczyn owiniętych w pareo i trzymających przy uchu wielką muszlę.... ale to może na Bali.

 

Kawiarenka Andiego - lokalny spot surfingowy, w którym wynajem deski na cały dzień kosztuje 20.000 rupii (2 dolary). Chwilę po wstępnej, orgazmicznej ekscytacji samą okolicą i cieplutką wodą, byliśmy już w morzu. Od czego by tu zacząć? Fale są, ale jak się na nich jeździ? Przez pierwsze 3 godziny uczyłem się utrzymywać równowagę pływając w pozycji leżącej i siadając na desce. O ile pływanie i siedzenie mi wychodziło, o tyle ilekroć na niej próbowałem stanąć to ją zatapiałem. Wreszcie - dołączyli do nas surferzy z prawdziwego zdarzenia. Popatrzmy. Aaaaaaaaa! Nie wiedziałem, że to tak szybko idzie. Już wiem jak!

 

Najpierw podpłynięcie poza miejsce, w którym fala się łamie, później wyczekanie czegoś wysokiego, w końcu zrównanie się, nabranie prędkości i - na dwoje babka wróżyła - albo trafi nam się na tyle silna sztuka, że nas podniesie i poniesie do przodu, albo i nie. Ok. Teraz tylko jak tu stanąć? Za każdym razem się przewracałem. Raz, nawet fala była tak mocna, że mnie przekoziołkowała pod wodą. Jeden z surferów powiedział: pierwszy raz? No tak. Za małą deskę masz. Na tej się nie da? Da się, ale to wyższa szkoła jazdy. Weź na początek coś większego.

 

Wróciłem do kafejki Andiego. Największa deska - odpada - wygląda jak kajak.... zresztą, za ciężka; nie chce mi się tego tachać do wody. Wybrałem coś pośredniego. Różnica wyczuwalna od razu. Siedząc na niej, w oczekiwaniu na falę, nie musiałem już huśtać się na boki żeby nie spaść. Wstawanie? No cóż - po trzech godzinach spędzonych wcześniej w wodzie, siła już nie ta sama, ale determinacja została. Pierwsza próba. Aaaaaaaaaaaaaaa.... udało mi się na chwilę stanąć, po czym spadłem. Może z 3 sekundy się utrzymałem włączając w to modlitewne przyklęknięcie.

 

Później już wychodziło coraz lepiej. Następnego dnia znów wróciłem. Przez dwa dni, nauczyłem się jak złapać falę i stanąć na descę. Skręcać dalej nie umiałem. Ktoś mi przyrównał surfing do snowboardu. Nie, nie, nie - na snowboardzie jeździ się po stoku, który się nie rusza. Poza tym nie ma problemów z utratą równowagi bo, na dobrą sprawę, nie przerwacając się można dotknąć tyłkiem śniegu. Surfing wymaga nieco więcej zaangażowania, ale..... co tam wiedza teoretyczna? To nie sport, w którym popełnienie błędu grozi ciężkimi obrażeniami. To jedna z tych umiejętności, którą trzeba ćwiczyć do tego stopnia, że stanie się tak automatyczna jak chodzenie.

 

 

 

MAGNETYCZNY DODATEK DO GARDEROBY.


Każdy szanujący się butik powinien sprzedawać deski surfingowe na półcę z akcesoriami. Dlaczego? Podczas moich dwóch wizyt na plaży Pantai Air Manis, ilekroć wchodziłem i wychodziłem z wody, wszystkie mijające mnie osoby, wszystkich dwóch płci (w Indonezji, rozróżnia się tylko dwie płci), chciały robić sobie ze mną zdjęcia. To typowa reakcja na obcokrajowca - chciał wytłumaczyć mi Emil. Stary, to nie to - to deska. Zobacz - jechaliśmy tutaj godzinę z przesiadką w centrum miasta, 15 minut szliśmy plażą do kawiarni Andiego. To nie reakcja na obcokrajowca. To reakcja na deskę. To jest to. Magnes na baby.... i facetów, ale mniejsza! Zakładasz fajne ciuchy..... albo jakiekolwiek ciuchy, ważne że bierzesz deskę, idziesz na dicho, bankiet, do kasyna, teatru, opery czy choćby na plażę i jesteś gość. Król imprezy, lokalny guru.  

 

Zapraszamy też  http://www.facebook.com/singlenomad


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Polecane
Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćPodsumowanie XXVII Kwesty pn. „Ratujmy groby zasłużonych Tomaszowian”Przemysłowcy oskarżeni o niesłychane przestępstwoSkonsultuj komunikację miejskąSpotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem w MBPUtrudnienia w ruchu 11 listopadaNisze w kolumbarium dostępne do rezerwacjiŁódzkie/ W okresie Wszystkich Świętych 14 wypadków; nie było ofiar śmiertelnychPolicja: od czwartku doszło do 161 wypadków drogowych; zginęło 11 osóbListopadowe atrakcje w Tomaszowie MazowieckimJak wybrać odpowiednie łóżko do sypialni? Oto podpowiedźW gabinetach stomatologicznych jest coraz drożej
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Powiatowe Centrum Animacji Społecznej po raz kolejny organizuje Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich.  Będzie to już 8. edycja tego wydarzenia. Turniej skierowany jest do kół gospodyń z terenu województwa łódzkiego. Zmierzą się one w 6 konkurencjach: edukacyjnej, kulinarnej, artystycznej, sprawnościowej, modowej i teście wiedzy dotyczącym bezpieczeństwa na wsi.Tematem tegorocznej edycji jest PRL. Przedmiotem współzawodnictwa kulinarnego będzie deser. Scenka w konkurencji artystycznej będzie nawiązywała do Wszechobecnych w tamtych czasach kolejek, natomiast w edukacyjnej należy przygotować prezentację o latach 80-tych, ukrytych we wspomnieniach. Konkurencja sprawnościowa do końca pozostaje tajemnicą, natomiast pytania z wiedzy o bezpieczeństwie na wsi przygotuje KRUS. Bardzo widowiskowo natomiast zapowiada się konkurencja modowa, do której uczestnicy mają przygotować strój inspirowany modą z okresu PRL. Będą one prezentowane na wybiegu.Ponadto zapraszamy do obejrzenia wystawy, nawiązującej do PRL-u. Będzie można zobaczyć stare sprzęty elektroniczne, odzież, artykuły gospodarstwa domowego, prasę i inne eksponaty, związane z tym okresem. Nad całością imprezy czuwać będzie jury złożone z ekspertów z danych dziedzin.Na zwycięzców poszczególnych konkurencji, a także Grand Prix turnieju, czekają wspaniałe nagrody.Gwiazdą wieczoru będzie Paweł Stasiak w repertuarze Papa Dance, a na zakończenie odbędzie się zabawa taneczna z MR. SEBII. Turniej odbędzie się 9 listopada o godz. 15.00 w PCAS-ie przy ul. Farbiarskiej 20/24.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza dzieci, młodzież i dorosłych do udziału w 19. edycji Tomaszowskiego Biegu Niepodległości, który odbędzie się 11 listopada. Mieszkańcy naszego miasta i powiatu będą mogli w ten niestandardowy sposób uczcić rocznicę odzyskania przez Polskę suwerenności. Start uczestników biegu planowany jest na godz. 13 z pl. T. Kościuszki, po zakończeniu oficjalnych uroczystości patriotyczno-religijnych z okazji 106. rocznicy odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Wydarzenie przeznaczone jest zarówno dla grup zorganizowanych (ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych, stowarzyszeń, organizacji, firm itd.), jak również dla uczestników indywidualnych. Osoby, które nie ukończyły 13 lat, mogą uczestniczyć w biegu wyłącznie pod opieką osoby pełnoletniej. Niepełnoletni mogą zostać zgłoszeni do biegu przez rodzica lub opiekuna prawnego.ZgłoszeniaBieg ma charakter rekreacyjny, do pokonania będzie trasa o długości ok. 1500 m. Zbiórka i weryfikacja zgłoszonych biegaczy odbędzie się w godz. 12-12.45 (domki na płycie pl. Kościuszki). Zgłoszenia na formularzach, których wzór znajduje się pod tekstem w załącznikach (tam też dostępny jest szczegółowy regulamin XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości), w przypadku grup zorganizowanych przyjmowane będą do 6 listopada br. Uczestnicy indywidualni mogą zgłaszać się również w dniu biegu. Wypełniony formularz wraz z dołączonym do niego oświadczeniem należy dostarczyć do Biura Biegu mieszczącego się w Miejskim Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18. Rejestracji można także dokonać poprzez wypełnienie formularza zgłoszeniowego online, dostępnego pod linkiem: https://cutt.ly/TeDo09HZAby podkreślić uroczysty i patriotyczny charakter biegu, organizatorzy proszą uczestników o założenie białych lub czerwonych koszulek, czapek lub innych elementów wierzchniej garderoby w tych barwach. W związku z organizacją XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości oraz koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa jego uczestnikom 11 listopada między godz. 12.45 a 14 wystąpią utrudnienia w ruchu kołowym w obrębie pl. T. Kościuszki oraz w al. Piłsudskiego na odcinku od pl. Kościuszki do ul. Legionów (w obu kierunkach). Prosimy kierowców o wyrozumiałość i przyłączenie się do wspólnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.  Data rozpoczęcia wydarzenia: 11.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 3°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1032 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama