Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 07:12
Reklama

michal-przybylski

Kraina syjamskich uśmiechów i wszechobecnego kiczu - podsumowanie Tajlandii

Ponieważ wiele osób wciąż dziwi się, że publikujemy felietony, nieżyjącego od kilku lat Michała Przybylskiego, wyjaśniamy, że wcześniej pojawiały się one na naszej stronie i równolegle na blogu Michała. Blog został zlikwidowany przez właściciela platformy internetowej. Teraz te materiały powtarzamy, za wiedzą i akceptacją rodziców. Szkoda tylko, że razem z blogiem zniknęła część materiału zdjęciowego.

25.08.2018 08:04    1
Tajlandia - dalej na południe!

Kontynuujemy cykl felietonów Michała Przybylskiego z jego podróży dookoła świata, w jaką wybrał się prawie rok temu. Od tego czasu dosyć regularnie opisuje nam, często bardzo egzotyczne, miejsca, do których trafia, zwyczaje i charaktery ludzi. Dzisiaj ciąg dalszy pobytu w Tajlandii

17.08.2018 23:59
Tajlandia (Khao Lak, Phuket) - Długi przeskok, ciuciubabka z monsunem i wakacje

Jak pracowałem w Polsce, byłem zdania, że im krótsze spódniczki przy mundurkach szkolnych - w ich żeńskim wydaniu, oczywiście - tym lepiej. Dopiero w Tajlandii, przekonałem się do czego takie obyczajowe rozwolnienie może doprowadzić. Teraz w pełni popieram zakaz malowania się chłopców w liceach i przychodzenia na zajęcia topless..... obiecuję wszem i wobec, że kiedyś przeproszę pana Romana za głośne krytykowanie jego konserwatywnych poglądów.

02.08.2018 19:54
Falanglandia, czyli obcokrajowcy w Tajlandii

Boczna ulica w średniej wielkości tajskim mieście - zwykłe przejście z jednego miejsca na drugie, dociera do nas wyraźnie słyszalne, wypowiedziane w nieco pogardliwy sposób, wręcz wykrzyknięte z charakterystycznym zaciągnięciem końcówki w górę, falang. Zakupy w sklepie poza miejscem turystycznym. - Dzień dobry, mówię - Falang! Słyszę. Posiłek w ulicznej knajpcę - falang!, Falang idzie, falang zamawia, falang przyszedł! Któż to taki ten falang?

28.07.2018 17:00    2
Nieprzyjemne spotkanie z królem, czyli co mają owoce do polityki?

Moje pierwsze spotkanie z królem nie wypadło najlepiej. Zwykła, boczna, szara i brudna uliczka, majestatyczna postać w zasięgu ręki i kompletny brak przygotowania z mojej strony, który poskutkował zerową motywacją. Za drugim razem, odstraszyła mnie cena. W końcu co królewskie do tanich nie należy. Za trzecim razem, znów byłem blisko - trafił mi się autostop z Jego Wysokością na siedzeniu obok. Choć w głębi duszy czułem, że dostąpiłem zaszczytu, miałem nieodpartą ochotę szturchnąć go kilka razy żeby zobaczyć czy jeszcze żyje.

14.07.2018 07:33
Tajlandia (Bangkok) - Miasto tysiąca i jednej pokusy

Tydzień w Bangkoku to nie był jakiś byle jaki tydzień. To był czas kiedy przyszło mi zmierzyć się z moimi najgłębszymi lękami i rozterkami. Przypomniał mi się Pakistan gdzie doszedłem do wniosku, że świetnie mógłbym się odnaleźć w roli sapera. Cięcie kolorowych kabelków byłoby nawet fajne. Czego tu się bać? Jeden błąd i bum, po wszystkim. Jest stres, jest presja - są idealne warunki pracy. A jak jeszcze do tego pojawi się presja czasowa w postaci np. parcia na pęcherz? No genialnie wręcz. Miny? Bomby? Broń? Narkotyki? Strach? Męskie ręce na moich pośladkach w BTSie, kobiety mówiące barytonem i faceci w sukienkach - to dopiero budzi strach i to nie mały.

11.07.2018 20:00
Czerwony marketing Patpongu.

Od momentu kiedy w Laosie jak piłeczka ping-pongowa, zbliżałem się i oddalałem od granicy z Tajlandią, nie mogłem wyjść z podziwu dla wyobraźni mieszkańców "Krainy Uśmiechów". Po Chinach, w których niezmiennie panuje sumienna odtwórczość, Wietnamie, w którym gdzie nie spojrzeć, innowacyjne przedmioty są nie tylko kiepskiej jakości, ale i zwyczajnym kiczem, Kambodży, w której ostatnio wymyślono coś nowego w Średniowieczu, przyszła pora na starcie z, w miarę, "wolnomyślącymi" Tajami.

30.06.2018 21:53
Tajlandia (Mae Sot) - Azja w pigułce?

Chiang Rai i Chiang Mai potraktowałem sobie trochę jako kulinarno-kulturowe wprowadzenie do Tajlandii. Po zupkowo - naleśnikowo - kanapkowej monotonii Laosu, oglądając przez kilka pierwszych dni ofertę ulicznych straganów oferujących małe porcje wszystkiego co da się strawić, czułem się trochę jak Pawlak i Kargul w Chicago. Dzięki Fon, dowiedziałem się, że na tajskich weselnych bufetach nie ma zamkniętej listy gości, określiłem moje preferencje smakowe w nowym kraju, spróbowałem restauracyjnego jedzenia z prawdziwego zdarzenia, nacieszyłem podniebienie smakiem espresso ristretto z porządnego, dwukolbowego ekspresu La Cimbali, popisując się przy tym znanymi mi sposobami przyrządzania kilkuwarstwowej kawy i poszperałem w znajdującej się na zapleczu lodówce, w której światło przysłonięte było ciekawie wyglądającymi owocami, warzywami i gotowymi przysmakami. Do tego, Fon dbała od czasu do czasu żebym nie przepełnił żołądka.

23.06.2018 08:55
Tajlandia (Chiang Rai, Chiang Mai) - krejzolskie budowle i sposoby na darmowe jedzenie

Zainteresowanie rzeczami na literę "M" przeszło mi w drodze powrotnej do Chiang Rai. Na turystycznej mapce okolic tego, w miarę nowoczesnego, biorąc pod uwagę jego rozmiary, miasteczka, znalazłem kilka wodospadów, eko-plantacji, wiosek plemiennych i świątyń. Zmiana z "M" na "W" byłaby, jednak, zbyt drastyczna. Tym bardziej, że wodospadów się ostatnimi czasy naoglądałem i, przez najbliższe kilka tygodni, z pewnością żaden nie zrobi na mnie większego wrażenia niż woda płynąca z odkręconego kranu. Kontaktów z rolnictwem, po uganianiu się za głupimi kwiatkami przez bezkresne pola ryżowe i rzęsisty deszcz również miałem dosyć. Zdecydowałem się więc na odwiedzenie wioski plemienia Karen - jednej z rzekomych perełek niegdysiejszego Królestwa Lanna.

18.06.2018 07:06
Spoko L(ao)uuuuuzzzzz - podsumowanie Laosu

Zazwyczaj, słysząc jakąś nazwę, nazwisko, czy imię, przed naszymi oczyma, rozpościera się jakaś mniej lub bardziej ścisła wizja. Przeskakujące w ten sposób iskierki w zwojach mózgu, tworzą, tak zwany, stereotyp. Przed przyjazdem do Laosu, mój stereotyp na temat tego kraju wyglądał tak:

11.06.2018 23:00
Laos / Tajlandia - Złoty Trójkąt i krainy po drugiej stronie góry

W Luang Namtha zameldowaliśmy się w jednym z licznych pensjonatów, w którym dosyć duży pokój z wi-fi dostaliśmy za 50.000 kipów bez targowania. Następnego dnia, Dorotę i Michała pogoniło do Tajlandii. Ja zostałem na miejscu.

09.06.2018 07:00
Czarne, smoliste i aromatyczne złoto Złotego Trójkąta

Są takie rzeczy, które niezależnie jak ciężkie byłyby czasy, trzymają swoją wartość. Jedni, w obawie, że ich oszczędności staną się kiedyś zwykłymi papierkami, lokują pieniądze w metalach czy kamieniach szlachetnych, inni w ziemi, inni próbują swoich sił w walutach i spekulacji. Jest jeszcze wiele rodzajów lokaty, z których jeden jeden jest szczególnie chwalony przez wybitnych, ale i zakazany dla zwykłych śmiertelników, na który przez jego uwodzicielską, mistyczną i zdradziecką naturę, popyt zdaje się nigdy nie przemijać. To lekarstwo i trucizna jednocześnie. Pomimo swojej kleistości i rozlazłości jest jak złoto - czarne, smoliste i aromatyczne złoto. I chociaż kiepsko się pali, jest palone; chociaż wywołuje cierpienie, daje również rozkosz; chociaż jego użytkownicy, w głębi serca bardzo mocno go nie chcą, ich usta wykrzykują "więcej". Mowa o niczym innym, jak o kapiącym jak łza z przerośniętych niczym w mandzę głów, opium.

04.06.2018 21:00
Laos (Luang Prabang, Oudom Xai, Luang Namtha) - Polska majówka w górach

W przerwie od klikania w Vang Vieng, sprawdzając prywatną skrzynkę i wrzucając nowe maile do folderów: "ważne" "odpowiem za kilka dni", "odpowiem za kilka tygodni", "kiedyś tam odpowiem" i, oczywiście, "spam", natrafiłem na noworoczne życzenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby adresatem maila nie była osoba o polskim nazwisku. W środku było coś takiego:

01.06.2018 18:50
Laos - Kurortowe Vang Vieng

Są takie dni w roku, kiedy człowiek, rozczulając się nostalgicznie, coraz mocniej myśli o świętach. A, że, najbliższym świętem wypadającym po Buddyjskim Nowym Roku jest Święto Pracy, skupiłem się właśnie na nim. Zresztą, o czym innym tutaj myśleć jak nie o majówce, kiedy na dworze robi się coraz cieplej, ptaszki głośniej ćwierkają, a koty - nie tylko te z Cheshire - szerzej się uśmiechają? Ale żeby majówka była udana, najpierw trzeba trochę na nią zarobić. Jak już pisałem wcześniej - wróciłem do tłumaczeń - czyli pracy, na którą każde miejsce i każdy czas są dobre. Poza, oczywiście .... stolicami krajów południowoazjatyckich podczas obchodów Buddyjskiego Nowego Roku.

27.05.2018 10:00
Laos (Vientiane) - Buddyjski Nowy Rok 2555 czas zacząć!

Obchody Buddyjskiego Nowego Roku (13 - 15 kwietnia), chciałem spędzić w towarzystwie Laotańczyków z krwi i kości. Nie chciałem siedzieć dłużej w Savannakhet bo, po tygodniu, czułem że zbyt długo tkwię w jednym miejscu. Wynik: trafiłem na couchsurfera, który jest aktywnym przedstawicielem, tzw. mniejszości seksualnych, mimo braku deszczu, codziennie byłem przemoczony do suchej nitki, taszczyłem na plecach jeszcze bardziej przemoczonego lejdiboja. W końcu, spokoju ducha i tradycji szukałem w świątyni, co zajęło mi ponad godzinę chodzenia i proszenia. Wydawałoby się: seria nieszczęśliwych wydarzeń. Ja bym na to spojrzał, jednak, jak na bardzo dobrą lekcję pokazującą jeden temat z wielu różnych perspektyw.

23.05.2018 11:59
"Darmowa" wiza do Tajlandii

Ależ się ucieszyłem jak planując ogólnikowo Tajlandię na mojej trasie, przeczytałem newsa, że znieśli obowiązek wizowy do Krainy Uśmiechów. Posmutniałem dopiero zagłębiając się w szczegóły. Okazuje się, że jak w każdym gratisie, i tutaj są małe haczyki. Do Królestwa Tajlandii można wjechać na trzy sposoby:

21.05.2018 18:22
Laos (Savannakhet) - Miasto Raju?

W Pakxe posiedziałem sobie jeszcze dwa dni. Nie to, że jakoś mi się specjalnie spodobało, ale stwierdziłem, że zostanę sobie do terminu trzeciego zastrzyku i będę miał spokój z szukaniem szpitali przez następny tydzień. W ramach "prowizji" za przyprowadzenie do nowo otwartego pensjonatu SoutChai nowych gości, miałem darmowy pokój z klimatyzacją.

16.04.2018 21:56
Laos - Kolejny skrawek Nibylandii czyli Płaskowyż Bolaven

Płaskowyż Bolaven (Bolaven Plateau) leżący w obrębie prowincji Champasack, Attepeu i Sekong to magiczne miejsce porośnięte obfitymi plantacjami kawy, w którego doliny spływają nurty kilkudziesięciu ukrytych w gęstwinach niewyciętych jeszcze lasów wodospadów.

08.04.2018 11:13
Nie ma jak u mamy...

Godzina 19 w Tad Lo - małej wiosce otoczonej kilkoma zjawiskowymi wodospadami. Na nieoświetlonych uliczkach już pusto. Wszyscy backpackerzy, których w dzień nie brakuje w lasach, na okolicznych plantacjach kawy i nad brzegami rwących strumyków, gdzieś się rozproszyli. Może po bungalowach? Nieee.... tam nikogo nie ma. Może po jadłodajniach? Nie - można przejść całe Tad Lo i wszystkie knajpy o tej porze będą już puste. Wszystkie? Niekoniecznie.

25.03.2018 16:32
Laos (Pakxe) - Głębokie zanurzenie

Przez pierwsze 1.5 dnia w nowym kraju, którego nazwa nic mi wcześniej nie mówiła, skonfrontowałem się z podanym mi na tacy stereotypem, próbowałem samodzielnie znaleźć jakieś podobieństwa do miejsc, które znam, zrobiłem wstępne zakupy i poznałem rąbek systemu..... opieki zdrowotnej.

15.03.2018 09:17
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama