O Antykomorze zrobiło się głośno w maju ubiegłego roku, kiedy to nad ranem do mieszkania, w którym mieszkał razem z rodzicami weszła grupa oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Działania prowadzone były na zlecenie Prokuratury prowadzącej postępowanie w sprawie znieważenia Prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego. Wątpliwości śledczych wzbudziły przerobione fotografie publikowane na należącej do Frycza stronie internetowej a także gry „Komor shooter” oraz „Komor killer”, których użytkownicy mogli strzelać Prezydenta. Tomaszowianina w obronę wzięły media oraz politycy PiS a następnie Solidarnej Polski. Śledztwo trwało prawie rok i prowadzone początkowo w Tomaszowie przeniesione zostało do Piotrkowa. Pełnomocnik Roberta Frycza w tym czasie występował kilkakrotnie ze skargami dotyczącymi przewlekłości postępowania. Ostatecznie dzisiaj pewien jego etap się zakończył. Piotrkowscy prokuratorzy z cała stanowczością potwierdzają zarzuty znieważenia Bronisława Komorowskiego, najpierw jako marszałka Sejmu a później pierwszej osoby w Rzeczpospolitej Polskiej.
- Nikogo nie znieważyłem i nie taki był mój zamiar - mówi Robert Frycz. - Strona miała charakter satyryczny i tak ją należy traktować. Wezwanie na dzisiejsze przesłuchanie dostałem już w charakterze podejrzanego a nie jak dotąd świadka. Wiedziałem więc, że zarzuty będą mi postawione. Skorzystałem jednak z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień.
Co dokładnie znajdowało się na stronie www.antykomor.pl ? Na dzień dzisiejszy trudno powiedzieć, ponieważ po wizycie złożonej przez ABW w mieszkaniu jej twórcy na jakiś czas zniknęła ona z sieci, by po kilku dniach powrócić w zmodyfikowanej formie, bez problematycznych gier i fotomontaży. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że fotografie przedstawiały m.in. Bronisława Komorowskiego w trakcie czynności seksualnych.
- Przyznam, że trochę jestem załamany - mówi Frycz. - Postawienie zarzutów w sprawie hipotetycznego znieważenia prezydenta mnie zdumiewa. Pytam więc dlaczego wcześniej nikt nie reagował, kiedy podobne treści publikowano na stronie „spieoprzajdziadu.pl” a które przedstawiały tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dlaczego w tamtej sprawie nie zrobiono nic? Prezentowanie byłego prezydenta uprawiającego seks z księdzem Tadeuszem Rydzykiem nie było dla prokuratorów zniewagą głowy państwa, podobnie jak stylizowanie prezydenta na menela albo Adolfa Hitlera. Nie było też reakcji na grę Wybory 2010, w której lała się krew w pojedynkach Tusk-Kaczyński.
Zarzuty znieważenia konstytucyjnych organów państwa nie są jedynymi, jakie usłyszał dzisiaj Robert Frycz. Kolejne dwa dotyczą sfałszowania dokumentacji medycznej oraz legitymacji studenckiej, poprzez przeklejenie hologramu mającego przedłużyć jej ważność. - Zarzut sfałszowania skierowania na leczenie uzdrowiskowe oraz zaświadczenia o stanie zdrowia jest bez sensu - mówi podejrzany. - Do żadnego sanatorium się nie wysyłałem i w żadnym nie byłem.
Prokuratorzy są jednak innego zdania i twierdzą, że „Antykomor” dokumentację wypełnił i opieczętował pieczątkami niepublicznej poradni. Miał jej użyć dołaczając kopie do wniosku o anulowanie wykreślenia go z listy studentów Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Piotrkowie Trybunalskim.
Ostatni zarzut dotyczy rejestracji domeny internetowej antykorom.pl, przy której posłużyć miał się cudzym dowodem osobistym. - Tego zupełnie już nie rozumiem - tłumaczy Frycz. - Dowód osobisty należał do mojego ojca i został użyty za jego wiedzą i zgodą.
Podejrzany o dokonanie w/w czynów uważa, że stał się ofiarą nadgorliwości śledczych. Podkreśla niską szkodliwość społeczną zarzucanych mu przestępstw. - Za wszelką cenę szukano argumentów przeciwko mnie.
***
Robert Frycz wyraził zgodę na publikację informacji zawierającej jego pełne imię i nazwisko
Napisz komentarz
Komentarze