W niedzielę w Warszawie po zakończeniu głosowania w wyborach parlamentarnych swój wieczór wyborczy zorganizowała Lewica; wedle sondażu exit poll przeprowadzonego przez IPSOS, zdobyła poparcie 8,6 proc., co może przełożyć się na 30 mandatów w Sejmie.
Jeden z liderów Lewicy Adrian Zandberg w rozmowie z PAP po ogłoszeniu wyników sondażu podkreślał, że należy czekać na oficjalne wyniki z PKW. "Zarówno jeśli chodzi o rozkład poparcia, jaki mandatów. Wtedy będziemy tak naprawdę ostatecznie mogli rozmawiać o tym, jaki kształt będzie miała rządząca większość" - zaznaczył.
"Nasze stanowisko programowe jest znane i perfekcyjnie klarowne; niektórzy w trakcie kampanii mówili - traktując to jako zarzut- że Lewica jest programowo nudna, bo konsekwentnie mówi to samo. My mówimy to samo w trakcie kampanii, ale także i po kampanii, w nowym Sejmie - o te sprawy będziemy się równie konsekwentnie upominać. Przed nowym Sejmem jest wiele ważnych zadań, ale pierwsze i podstawowe brzmi - nie popełnić tych błędów, które już raz doprowadziły PiS do władzy. Ich można uniknąć, ale do tego nowy rząd musi być konsekwentnie prospołeczny, musi być rządem, który łączy, a nie dzieli; musi być rządem społecznej odpowiedzialności - o to będziemy walczyć" - mówił polityk
Startująca w tych wyborach do Senatu Magdalena Biejat podkreśliła, że Lewica "absolutnie nie odpuści kwestii dobrych usług publicznych". "To, żeby zapewnić jak najlepsze wsparcie tym, którzy tego potrzebują; chodzi o prawa kobiet, w tym prawo do legalnej aborcji, to budowa mieszkań na wynajem, transport, inwestycje w po prostu sprawnie działające państwo - to są sprawy dla nas fundamentalne, z którymi szliśmy do kampanii, i to są ważne dla ludzi. Na następną kadencję idziemy po to, żeby te sprawy załatwić.
Dodała, że w koalicji z KO i Trzecią Droga "niektóre postulaty łatwo będzie zrealizować". "To postulaty dotyczące chociażby zielonej transformacji i postawienia na odnawialne źródła energii i atom. To na pewno kwestie dotyczące uporządkowania spraw instytucjonalnych. Inne będą wymagały trochę więcej przekonywania, ale na tym polega właśnie kompromis - żeby zawrzeć taką umowę, która będzie nie o stołkach i sprawach personalnych, ale przede wszystkim o programie" - dodał.
Posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus oceniła, że "po dzisiejszym wieczorze wiemy, że PiS nie będzie miał większości nawet z Konfederacją - to świetna informacja". Jak mówiła, nie boi się rozmów koalicyjnych z Koalicją Obywatelską i Trzecią Drogą: "Polkom i Polakom zależy na tym, żeby pewne zmiany wprowadzić (...) Wszyscy znamy swoje postulaty z kampanii wyborczych, najpierw poczekajmy na oficjalne wyniki" - mówiła. "Mamy fenomenalną frekwencję; nikt z nas tego nie przewidział i nikt z nas nie jest w stanie stwierdzić, jak to się przełoży na wyniki poszczególnych komitetów" - mówiła.
Sekretarz Generalny Nowej Lewicy Marcin Kulasek ocenił w rozmowie z PAP, że wyniki exit poll to sukces. "Po 4 latach w 2019 roku Lewica wróciła do Sejmu; po kolejnych 4 latach w tym Sejmie wraca do współrządzenia. Na razie mamy wyniki exit poll; myślę, że jutro, a najdalej we wtorek okaże się, że dla Lewicy jest realny dwucyfrowy wynik, a oczywiście mieć lepiej czterdzieści kilak mandatów niż 30" - powiedział. Jak dodał, wyborcy dali "czerwoną kartkę" PiS i Konfederacji.
Polityk stwierdził, że po stworzeniu ewentualnego rządu koalicyjnego konieczny będzie audyt finansów państwa. "Po to, żeby wiedzieć na czym stoimy - obawiamy się, że ta kreatywna księgowość rządu i premiera Mateusza Morawieckiego mogła doprowadzić do naprawdę zapaści" - wskazał. Dodał, że na kolejnym miejscu jest "naprawa stosunków z sąsiadami i Unią Europejską, a przede wszystkim doprowadzenie do tego, by po prawie 900 pieniądze z KPO, które należą się Polkom i Polakom, przypłynęły do naszego kraju".
Kulasek, dotychczas wiceszef sejmowej Komisji Obrony Narodowej, został również zapytany o zarzuty polityków PiS, że po ewentualnym zwycięstwie opozycja doprowadzi do zawartych przez rząd PiS kontraktów zbrojeniowych. "Na pewno te kontrakty będą przejrzane, ale nikt nie będzie w obecnej sytuacji pewnych rzeczy wypowiadał tylko dlatego, że zrobiła to poprzednia ekipa. Uważamy, że pewne rzeczy na pewno można było zrobić lepiej, niektóre będzie pewnie można renegocjować" - dodał, oceniając, że dotychczasowe kontrakty przewidywały m.in. zbyt mały udział polskiego przemysłu obronnego.
Robert Biedroń, europoseł i współprzewodniczący Nowej Lewicy pytany w rozmowie z PAP o priorytety Lewicy wskazał, że "to kwestie związane z wyrównywaniem szans, zrównoważonym rozwojem, równością kobiet i mężczyzn, rozdziałem kościoła od państwa, ochroną środowiska, ochrona mniejszości". "To są europejskie standardy, to położymy na stole (...) Nie wyobrażam sobie, że przyszły rząd dzisiejszej opozycji, a jutrzejszej koalicji rządzącej nie załatwi np. kwestii równości kobiet i mężczyzn czy praw kobiet, kwestii praw osób LGBT czy rozdziału kościoła od państwa" - podkreślił.
"Będziemy zabiegali, żeby te rzeczy znalazły się w umowie koalicyjnej; to nie jest wiele, ale to jest standard, który powinien w Polsce wreszcie zacząć obowiązywać" - dodał. Jak ocenił europoseł, te wybory okazały się dla Lewicy lepsze niż poprzednie - mimo szacowanego gorszego wyniku - gdyż "po prawie 20 latach Lewica będzie współrządziła". "Wszystko wskazuje na to, że będziemy brali współodpowiedzialność za Polskę. Dla nas najważniejsze było, żeby opozycja miała jak najwięcej mandatów; wszyscy na to ciężko pracowaliśmy" - powiedział.
Polityk zwrócił uwagę, że kontynuowana od poprzednich wyborów parlamentarnych współpraca Nowej Lewicy (dawnej SLD i Wiosny) z partią Razem, PPS i innymi ugrupowaniami sprawdziła się. "Z pewnością będzie kontynuowana. Nie mam żadnych wątpliwości, że będziemy dalej ze sobą współpracowali. (...) Jesteśmy naprawdę jednym bijącym sercem. Lewica zawsze wygrywa, kiedy jest zjednoczona, a przegrywa, kiedy jest podzielona" - zadeklarował.
"Dzisiaj otwieramy kompletnie nowy rozdział dla Polski; to będzie inna Polska, niż PiS nas przyzwyczaił - to najpiękniejsza wiadomość" - oświadczył.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze