Tematem rozmowy polityków w porannym programie "Woronicza 17" w TVP Info było m.in. bezpieczeństwo państwa. Przywołano w tym kontekście wypowiedź byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka, który pytany w piątek w RMF FM, czy koalicyjny rząd, który może powstać, będzie dążył do utworzenia armii liczącej 300 tysięcy żołnierzy, odparł, że "nie ma potencjału demograficznego na taką armię". "Wielokrotnie mówiłem publicznie, że optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa, 30-40 tys. żołnierzy obrony terytorialnej, 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy. To da Polsce właściwe siły do obrony państwa" - powiedział Siemoniak.
"Głosowaliśmy za zaporą na granicy, głosowaliśmy za zwiększeniem wydatków na zbrojenia i mówiliśmy w kampanii, że utrzymamy wszystkie te wszystkie wydatki, te rozpoczęte kontrakty, bo dzisiaj nie jest w interesie Polski, żeby te kontrakty wstrzymywać" - powiedział Stefan Krajewski (PSL).
"Nic nie będziemy likwidować i wstrzymywać" - podkreślił.
Na pytanie Joanny Lichockiej z PiS, jaki wpływ będą na to mieli politycy PSL, odparł, że bez PSL "żaden projekt się nie uda". "Panie pośle, będziecie kwiatkiem do kożucha, jeśli chodzi o obronność" - odpowiedziała Lichocka.
Prezydencki doradca Paweł Sałek zapowiedział, że kwestie związane z obronnością będą poruszane podczas spotkań z komitetami wyborczymi, które zaplanowano w przyszłym tygodniu. "Pan prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i nie będzie pozwalał na to, żeby tutaj jakieś różnego rodzaju harce w przypadku armii i zmniejszania bezpieczeństwa Polski się odbywały" - zapowiedział Sałek.
Do słów Siemoniaka w piątek odniósł się m.in. szef MON Mariusz Błaszczak pisząc na platformie X, że wojsko Polskie w tej chwili liczy 187 tys. żołnierzy, a słowa polityka PO mają oznaczać "zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP, likwidację jednostek i zmniejszenie bezpieczeństwa Polski".
"Błaszczak, nie kłam. Mówiłem, tak samo jak przed wyborami, o 150 tys. żołnierzy zawodowych, 30 tys. żołnierzy obrony terytorialnej i 20-30 tys. żołnierzy dobrowolnej służby zasadniczej oraz kilkusettysięcznej rezerwie. W żadnym wypadku nie oznacza to zwolnień. Odejdź już człowieku, wojsko i obywatele mają dość tej propagandy i kłamstw!" - odpisał Siemoniak na platformie X.
W jednym z kolejnych wpisów Siemoniak ocenił, że jest atakowany za wypowiedź, w której wyraźnie mówi o zwiększeniu liczebności Wojska Polskiego. "Obecnie jest 186 tys. - ja mówię o 200-220 tys. żołnierzy (zawodowi, DZSW i OT) i kilkusettysięcznych rezerwach. Obecnie jest 126 tys. żołnierzy zawodowych, ja mówię, że powinno być 150 tys. Łatwo sprawdzić - to samo mówiłem przed wyborami i po wyborach" - napisał Siemoniak na platformie X. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze