Nie oznacza to, że młodzi ludzie są głupi. Potrafią myśleć i analizować. Problem jest natomiast łatwość wyzwalania różnego rodzaju skrajnych emocji, które mają wpływ na zakłóconą ocenę rzeczywistości. Mimo to, politycy i aktywiści od zawsze próbują wchodzić do szkół. Oczywiście nie czynią tego w ramach bezpośredniej agitacji wyborczej, ale trudno odmówić prawdy stwierdzeniu, że każda aktywność polityka ma taki charakter. Różnica polega jedynie na tym, że jedni są subtelni, a inni brutalnie nachalni. Nie jest przy tym ważne, czy weźmiemy pod uwagę krótką perspektywę czasową bezpośredniej kampanii wyborczej, czy wieloletnią trwającej kadencji parlamentarnej czy samorządowej.
W historii tomaszowskiego samorządu powiatowego chyba nigdy dotąd nie mieliśmy do czynienia z polityczną nachalnością na takim poziomie, jak w okresie minionych pięciu lat. Nie znaczy to, że jej wcale nie było, bo nie wymyślili jej politycy PiS. Wcześniej z "gospodarskimi" wizytami wpadali do nas politycy SLD, PO, PSL, czy szeroko rozumianego AWS. Jednak obecna skala jest dotąd niespotykaną.
Każda inwestycja, każdy zakup, każde działania wiązały się z organizacją kolejnych konferencji prasowych, niosących ze sobą mało treści, ale za to dużo fotografii przedstawiających zaproszonych na nie gości. Wszystkie podobne do siebie, mdłe i bełkotliwe. Za każdym razem te same powtarzane słowa i zwroty. Wciąż Ci sami obecni na nich ludzie. Każda inwestycja mnożyła konferencje. Przygotowanie przetargu, ogłoszenie przetargu, rozstrzygnięcie przetargu, podpisanie umowy, częściowy odbiór, drugi częściowy, odbiór, odbiór formalny i odbiór uroczysty. Przecięcie wstęgi przez postacie mocno zaskakujące. Za każdym razem, zawsze spóźniony... Antoni Macierewicz. Inwestycje społeczne, drogowe i... oświatowe. Do tego uroczystości szkolne. Polityczny spektakl trwa jak widać na bieżąco.
Może, gdyby nie fakt obecności Antoniego Macierewicza na każdej imprezie, konferencji, mało kto by ten polityczny kabaret byłby w stanie objąć własną percepcją. Jednak kontrowersyjność tego polityka, którą sam sobie z pełną premedytacją zbudował, powoduje, że o upolitycznieniu szkół zaczęło się mówić głośno i co istotne w sposób niezwykle krytyczny.
Tak się złożyło, że z kampanią wyborczą zbiegło się szereg inwestycji oraz uroczystości. Dwie dotyczyły tomaszowskich liceów. W I Liceum Ogólnokształcącym im. Jarosława Dąbrowskiego obchodzono 120 lecie istnienia szkoły, natomiast w II Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego oddawano do użytku nową halę sportową. Oba wydarzenia przemieniono w prawdziwie partyjniackie wiece. Zaproszono na nie polityków (właściwie jednej partii) różnych szczebli, od samorządowego po sejmowy i senacki. nie zabrakło kandydatów na posłów itd. Święta obu szkół stały się okazją do politycznych prezentacji kandydatów.
Trudno się dziwić, że uczestniczące w nich osoby nie związane z polityką, a będące na przykład absolwentami nie szczędziły słów krytyki. To było przecież ich święto. W Internecie znaleźć można setki komentarzy na ten temat. Część z nich jest tak ordynarnie wulgarnych, że nie da się ich powtórzyć. Jednak wiele osób krytykuje oba szkolne święta w słowach cywilizowanych aczkolwiek stanowczych.
To jednak jeszcze nie koniec. Wczoraj dostałem fotografię wyborczego materiału Antoniego Macierewicza, na której wyszczególniona jest lista osób popierających go jako kandydata na posła do Sejmu RP. Znajdziemy na niej przede wszystkim osoby bezpośrednio związane z Prawem i Sprawiedliwościom i partii zawdzięczające piastowane dyrektorskie stanowiska. Wiele osób to podwładni urzędującego w Powiecie Starosty, równocześnie szefa lokalnych partyjnych struktur. To jednak co wiele osób oburza, to lista niemalże wszystkich dyrektorów szkół ponadpodstawowych. Okazuje się, że wszyscy oni, poza Katarzyną Banaszczak, wspierają kandydaturę szefa podkomisji smoleńskiej.
I bynajmniej nie chodzi o to, by zabraniać komuś posiadania własnych poglądów i sympatii. Jednak można to robić jako osoba prywatna a nie jako dyrektor publicznej placówki oświatowej (zresztą prywatnej też). Komuś zabrakło najwyraźniej wstydu, kiedy o takie poparcie poprosił. Jak bowiem ci ludzie mieliby na przykład odmówić własnemu pracodawcy? Czy kogokolwiek o usprawiedliwia? Odpowiedź będzie nie jednoznaczna. I tak i nie, bo jednak jakiś przykład charakteru trzeba tym dzieciom dawać, zamiast prezentować postawą nacechowaną kunktatorstwem.
I żeby było jasne, to wyjaśnię jeszcze, że nie popieram też działań, takich jakie prowadzono w przypadku kampanii Adriana Witczaka, którego uczniowie, jak sami do mnie piszą, byli wykorzystywani w akcjach plakatowania i wywieszania banerów wyborczych na terenie całego okręgu wyborczego, a sam kandydat i dyrektorka szkoły, w której pracował prowadzili aktywną kampanię wyborczą. To taki sam jak powyższy przykład braku etyki. Z tą różnicą, że odbywa się w szkole prywatnej ale finansowanej poniekąd z subwencji oświatowej, a więc przez wszystkich podatników. Czy jest mniej nachalny? Być może
Niezwykle ciekawa jest też lista wójtów rzekomo wspierających Antoniego Macierewicza. Dwóch z nich to działacze PiS, ale jeden z partią tą nie ma nic wspólnego. O tym, że popiera tego konkretnego polityka dowiedział się... wczoraj. Jak twierdzi nikt o zgodę nawet nie zapytał.
Napisz komentarz
Komentarze