W przypadającą 1 listopada w Kościele uroczystość Wszystkich Świętych kardynał Nycz przewodniczył mszy św. w kościele p.w. św. Grzegorza Wielkiego na stołecznym Cmentarzu Wolskim.
"W te listopadowe dni przychodzimy na cmentarze, aby spotkać się z tymi, których prochy leżą na miejscu ich doczesnego spoczynku: naszymi rodzicami, dziadkami, krewnymi, znajomymi, przyjaciółmi, osobami anonimowymi, ludźmi, którzy walczyli w obronie ojczyzny, ale także tymi, którzy ginęli w obronie Warszawy. Nie jest to jednak ich miejsce docelowe, ponieważ jak wierzymy, nasza ojczyzna jest w niebie - zastrzegł w homilii metropolita warszawski.
Jak zaznaczył, "przychodzimy dziś na cmentarz, aby się modlić do naszych zmarłych i za naszych zmarłych".
Podkreślił, że "obchodzona w Kościele - 1 listopada - uroczystość Wszystkich Świętych jest dniem dziękczynienia za tych zmarłych, którzy są już w niebie". "A ich, jak mówi Apokalipsa św. Jana - są tłumy. Są oni odziani w białe szaty i stoją przed tronem Baranka, czyli przed obliczem Jezusa. Możemy ich prawdziwie nazywać świętymi, mimo że nigdy nie zostaną wyniesieni na ołtarze" - powiedział kardynał.
Jak zaznaczył, "dla nas wierzących chrześcijan, katolików dzisiejsza uroczystość powinna być radosnym świętem wszystkich zbawionych - ludzi z wszystkich narodów i pokoleń".
Niestety, jak zauważył metropolita warszawski, niewielu wierzących tego dnia świętuje. Wśród przyczyn tego zjawiska wskazał "zbyt małe poznanie Boga oraz słabą wiarę".
"Niech zatem uroczystość Wszystkich Świętych będzie dla nas okazją, aby ożywić swoją wiarę w Zmartwychwstanie Chrystusa i nasze zmartwychwstanie" - zaapelował.
Przypomniał, że "na mocy chrztu świętego, człowiek staje się dzieckiem Boga". "Bycie synem, córką Boga jest podstawą naszej wiary, ale także naszej chrześcijańskiej godności" - zaznaczył.
"Czy będąc zagonieni, zapracowani, czasem zastraszeni różnego rodzaju wydarzeniami, w tym np. wojnami, zapatrzeni tylko w doczesne rzeczy - jeszcze w to wszystko wierzymy i potrafimy się cieszyć? Czy potrafimy przeżywać radość z uroczystości Wszystkich Świętych, radość tych, którzy odeszli do Boga? Czy potrafimy cieszyć się z tego, że my także kiedyś odejdziemy do Boga? - pytał kard. Nycz.
Przyznał, że współczesna rzeczywistość pozbawia wielu ludzi okazji do zatrzymania się i refleksji nad sensem swojego życia, podejmowanego trudu i cierpienia.
Przyznał, że "kiedyś taką naturalną okazją do refleksji i modlitwy był pogrzeb kogoś bliskiego, rozłożony na etapy".
"Dzisiaj wszystko zostało tak uporządkowane, że zamyka się w ciągu półtorej godziny i bardzo często młodzi ludzie nawet nie widzieli człowieka zmarłego, a tym bardziej, umierającego. Widzą go dopiero w trumnie przygotowanego do uroczystości, która ma nie psuć całej reszcie nastroju" - stwierdził kardynał.
Jak zaznaczył, "realność życia sprawia, że wcześniej czy później, człowiek musi postawić sobie pytanie: po co żyję? Jaki jest sens mojego życia, cierpienia, umierania?"
Przestrzegł przed odkładaniem tej refleksji, do momentu, kiedy będzie się już u schyłku swojego życia. "Wykorzystajmy na to obecność przy grobach naszych bliskich" - zaapelował.
"Wychodźmy razem z Jezusem na Górę Błogosławieństw, gdzie On mówi, że błogosławieni są ubodzy w duchu, miłosierni, cierpiący, prześladowani" - mówił. "To jest +konstytucja Królestwa Bożego, Królestwa Jezusa+, droga do nieba, droga do zbawienia" - podkreślił.
Kardynał zwrócił także uwagę, że 2 listopada w Kościele katolickim to Dzień Zaduszny, czyli dzień modlitwy za wszystkich zmarłych, którzy odeszli z tego świata i jak wierzymy, potrzebują naszego wstawiennictwa, bo jeszcze oczekują w czyśćcu na oczyszczenie i otwarcie im nieba.
"Nie bójmy się używania słowa czyściec - tak skrzętnie dziś wykreślanego. Człowiek potrzebuje oczyszczenia, aby mógł oglądać Boga w pełni" - wyjaśnił kardynał.
"Módlmy się za naszych bliskich, krewnych, przyjaciół, za wszystkich, którzy jeszcze oczekują na Boże miłosierdzie i otwarcie nieba" - zaapelował.
Po mszy metropolita warszawski przewodniczył procesji modlitewnej, która przeszła przez Cmentarz Wolski w Warszawie.
Cmentarz Wolski powstał w 1854 roku. Podczas Powstania Warszawskiego był jednym z głównych punktów obrony powstańców na Woli. Został przez Niemców zbombardowany. Znajdują się na nim m.in. groby powstańców i żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego poległych przy wyzwalaniu stolicy.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze