Co najwyżej możemy mówić o szczęśliwej geolokalizacji i myśleniu o własnej miejscowości w długiej perspektywie czasu. Przykład Strykowa (ale także Mszczonowa i Piotrkowa) pokazuje też, jak ważnym jest dobre skomunikowanie i położenie
Nowa droga w planach podobno jest, z tym zastrzeżeniem, że są one raczej dalsze niż bliższe a doświadczenie uczy, że decyzje zapadają powoli ale zmieniane potrafią być szybko. Czy się jej doczekamy trudno jest dzisiaj powiedzieć. Jest to tym bardziej trudne, że o wspomnianą wyżej S74 w Tomaszowie, poza Jackiem Kowalewskim i Grzegorzem Haraśnym nikt, nigdy, szczególnie nie zabiegał a nawet co gorsza, niektórzy nasi politykierzy opowiadali się wprost za tzw. wariantem piotrkowskim, ku uciesze władz i mieszkańców trybunalskiego grodu.
Zamiast zająć się poważnymi sprawami, które stymulują rozwój gospodarczy miasta przez kilkanaście lat dyskutuje się u nas o… turystyce. Efekt? Jedna ścieżka rowerowa i odbudowywany zamek Kazimierza Wielkiego. Do tego z roku na rok brudniejszy Zalew Sulejowski i mizerna (za to droga) baza noclegowa. Przyznam, że jak słyszę o kolejnych konferencjach, seminariach i milionach złotych wydawanych na promocję walorów, które nie oszukujmy się, są raczej średnie, to zwyczajnie cholera mnie bierze, bo mam świadomość, że pieniądze te można wykorzystać dużo lepiej.
„Gospodarka głupcze” nabazgrał sobie na ścianie jeden z prezydentów USA, za którym nawiasem mówiąc, specjalnie nie przepadałem. Zabawne, że w mieście, które u podstaw swoje stworzenia, miało być przemysłowym, wszyscy o gospodarce zapomnieli. A bez niej trudno mówić o jakimkolwiek aspekcie życia publicznego.
Na dzień dzisiejszy nie mamy co liczyć na inwestorów, którzy zbudują u nas fabryki i zapewnią nowe miejsca pracy. Powód jest prosty. Jesteśmy absolutnie niekonkurencyjni w stosunku do innych miejscowości. Wspomniany Stryków dysponuje w swojej ofercie 1000 hektarów inwestycyjnych gruntów. Jest ktoś sobie w stanie taki obszar wyobrazić? Może łatwiej będzie jeśli przeliczymy powierzchnię na metry. Wychodzi ni mniej ni więcej 10 milionów metrów kwadratowych. W Tomaszowie, słuszne emocje, wzbudza sprzedaż 6,5 hektara, na którym zgodnie z zapowiedziami ma pracować około 15 osób. Emocje są słuszne, bo terenów inwestycyjnych u nas zwyczajnie nie ma, powinniśmy więc racjonalnie gospodarować już posiadanymi i skupować kolejne.
Tymczasem może okazać się, że w gospodarczym wyścigu wyprzedzić nas może Lubochnia. Gmina dysponuje 200 hektarami gruntów położonymi w większości w pobliżu zmodernizowane drogi S8, które chciałaby objąć przywilejami Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Dodatkowym atutem będzie większa elastyczność małego samorządu w kontaktach z inwestorami. Świetny przykład stanowi tu Ujazd, gdzie zlokalizowano zakłady Euro Glass. Dostępność terenów, kadry technicznej i przychylność władz samorządowych zadecydowały o wyborze lokalizacji. Firma podatki odprowadza do gminy a Tomaszów z funkcjonowania przedsiębiorstwa ma co najwyżej położone w swoich granicach drogi… do naprawy.
Bez zmiany myślenia władz samorządowych nic się tutaj nie zmieni. Pora skończyć z opowiadaniem o walorach turystycznych a zacząć budować przyjazną atmosferę dla inwestycji i to nie tylko deweloperskich, bo problemy mieszkaniowe Tomaszowian w krótkim czasie mogą rozwiązać się same, tak jak sam rozwiąże się problem bezrobocia.
Napisz komentarz
Komentarze