Dwa małe psiaki spotkaliśmy na drodze wiodącej przez las w okolicach Wiaderna. Niespodziewanie wyłoniły się z krzaków porastających pobocze. Kiedy samochód zwolnił dwie, jak się okazało suczki, zaczęły biec do niego co sił w łapkach. Trójka dzieci w aucie. Musieliśmy się zatrzymać. Psy dobiegły do nas zziajane i od razu zaczęły się radośnie łasić. Wychudzone do granic możliwości, z dużą ilością kleszczy. Odważniejsza z małych „siostrzyczek” właściwie sama wskoczyła nam do samochodu. Druga, bardziej nieufna nie dawała się dłuższą chwilę złapać. Zachęcona kawałkiem słodkiego ciastka pozwoliła się zapakować dzieciakom na kolana.
Nie było wyjścia trzeba było psy odwieźć do Schroniska na Kępę. - Porzucanie psów, to prawdziwa plaga - powiedziała nam, odbierając szczenięta Mieczysława Goździk. - Po wakacjach mamy pełne boksy. Obecnie w Schronisku jest prawie 180 psów, czyli o 60 więcej niż mamy miejsc.
Dwa, przywiezione przez nas zwierzaki trafiły do boksu z trzema innymi. Nie było im wesoło w nowym miejscu, za kratami. Z całą pewnością będą tu jednak miały co jeść i opiekę, jaką powinien zapewnić im ktoś, kto brutalnie wyrzucił je z samochodu na leśnej drodze.
Być może ktoś z Was zdecyduje się na zaadoptowanie naszych małych znalezisk.... i byłbym zapomniał.... nie mają jeszcze swoich imion i czekają na Wasze propozycje
Napisz komentarz
Komentarze