Teraz nieważne, że Filip Zdonek nie trafił z karnego, nieważne, że gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Priorytetem było to, żeby każdy dał z siebie 200 procent możliwości i rzeczywiście tak było. Zawodnicy Lechii walczyli do upadłego. Postawą obronną kierował Jaroszewski wespół z Gawarzyńskim, Tylakiem, Cłapą i Urbaszkiem, a poczynania ofensywne napędzane były przez skrzydłowych: Golenię i Grabowskiego, którzy wspierani byli trójką graczy środkowej strefy: Zdonka, Komorowskiego i Świecha. Na szpicy wiele serca na murawie zostawił Kuta.
Błąd, który zaważył na porażce, można przypisać Jaroszewskiemu. Niedokładne wybicie pod linię wyznaczającą środek boiska okazało się zbyt krótkie, bowiem gracz SMS-u oddał chyba strzał życia z pierwszej piłki. Wprawdzie nie był on trudny do obrony – w tym jednym momencie brakło komunikacji między Jaroszewskim a Urbaszkiem – ale na tyle zaskakujący, że piłka wpadła do siatki.
W relacji nie warto pastwić się nad porażką. Należy wychwalać dobre elementy, których w tym meczu było co niemiara. Monolit - każdy wzniósł się na wyżyny umiejętności i trener dobrał odpowiednią taktykę do graczy, którymi dysponuje. Tym spotkaniem wielu zawodników Lechii żegna się z boiskiem przy Nowowiejskiej. Prawdopodobnie tylko nieliczni trafią do seniorów: Kuta, Świech, Golenia, Zdonek i Urbaszek. Reszta będzie musiała szukać innych zespołów. Miejmy nadzieję, że kiedyś jeszcze tu wrócimy!
Dziękujemy wszystkim kibicom, którzy w nielicznym gronie, ale jednak, przybywali na spotkania Lechii. Chciałbym zauważyć progres, jaki poczyniliśmy na przełomie rozgrywek. Na jesieni, aż wstyd o tym przypominać, z tą samą drużyną przegraliśmy 1:15, dziś, tylko 0:1.
Wiem, że znajdą się i tacy, którzy powiedzą, że porażka, jaka by nie była, i tak pozostanie porażką, jednak dla nas to wielka różnica. Różnica, która buduje w zawodnikach niesamowite morale. Ostatni pojedynek zagramy w Opocznie z miejscową Ceramiką. Jeśli zagramy na podobnym poziomie, godnie pożegnamy sezon 2010/2011.
Napisz komentarz
Komentarze