Z materiału prasowego dowiadujemy się, że naród przestał bezkrytycznie ufać i słuchać Kościół, że Tomaszów potrzebuje nowoczesnego , przewidującego, pragmatycznego przywódcy wierzącego, że nie warto flirtować z Kościołem oraz o utrudnieniach, zagrożeniach dla pieszych, paraliżu ruchu kołowego.
W artykule jest też przedstawiona świetlana przyszłość kiedy to nowocześni, wykształceni rodzice nie będą posyłać swoich dzieci na religię.
Cała opowieść jeży włosy na głowie. Czy w tomaszowskich mediach powinien być oskarżany, osądzony i skazywany Kościół ? A może powinien mieć jakieś prawo do obrony lub prezentacji własnej wersji wydarzeń związanych z obecnością w mieście obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
Tylko po co? Komu to potrzebne?
Dziennikarska fantazja opisu jednego wydarzenia stworzyła swoistą falę, czy wręcz tsunami, w którym obrażeni zostali uczestnicy uroczystości religijnych, w tym przedstawiciele władz miasta i powiatu. Zostali już zatopieni uznani za zaściankowych. A przecież tam, gdzie jest kilku uczestników wydarzenia trzeba być ostrożnym w wydawaniu opinii w oparciu tylko o jedną relację. Relację a może wnioski wyciągnięte z zamieszczonej na stronie urzędowej informacji. Może należy wykazać się rzetelnością i stworzyć wersję wydarzeń w oparciu o opinie tych zaściankowych wierzących lub własne doświadczenia. A przecież zdaniem wierzących to ważna uroczystość religijna, którą spędzili jako praktykujący katolicy właśnie w Kościele. Inni mają swoje manify i obsceniczne parady równości, które też utrudniają życie wierzącym i paraliżują ruch kołowy. Czasy pochodów pierwszomajowych bezpowrotnie już minęły.
Może jednak należy podziękować dziennikarce, ponieważ to ona uroczystości religijnej nadała wymiar ponadczasowy, polityczny oby tylko nie prowadzący do kolejnego konfliktu.
Zebrałam już materiały, które stawiają całe zdarzenie w zupełnie innym świetle ale w przeciwieństwie do innych postaram się je opublikować po dokładnym sprawdzeniu i zapoznaniu się z relacją wszystkich zaangażowanych w sprawę uczestników zdarzenia.
Piszę to wszystko, jako nowoczesny i wykształcony rodzic uczęszczającej na religię i wierzącej licealistki, która jeżdżąc po świecie i Europie nie jest zaskoczona różnorodnością i wielokulturowością, z otwartością przyjmuje prawdę o złożoności świata. By jednak pouczać rodziców, w jaki sposób wychowywać powinni własne dzieci, czy w duchu religijnym czy laickim, trzeba na początek tym rodzicem być samemu i zmierzyć się z codziennym trudem wychowczym,w którym religia katolicka w żaden sposób nie przeszkadza a śmiem twierdzić, że często wręcz pomaga.
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
Napisz komentarz
Komentarze