Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 23 lutego 2025 17:17
Reklama
Reklama

Zbrodnia to niesłychana (1)

Miłość i zazdrość to nieodłączne elementy życia każdego człowieka. Niestety, zdarza się, że niekontrolowane bywają motywami zbrodni. W literaturze te emocje bywały atrakcyjnymi tematami od początków jej historii. Także zbrodnie z nimi związane. Polacy mieszkający w Kanadzie może już zapomnieli, że mrożące w żyłach krew i budzące grozę, niemożliwe do zrozumienia historie tego typu zdarzały się również w środowisku polonijnym miasta Mississauga. Jedną z nich autor wykorzystał i literacko zaadoptował w swojej pierwszej, wydanej w Kanadzie powieści „Akademia Politury”, której nakład jest już dawno całkowicie wyczerpany. Edward Wójciak przygotowuje jej wydanie polskie pod nowym tytułem „POLITURA”. Poniższy fragment pochodzi właśnie z tej nowej wersji książki, która zrobiła kiedyś sporo zamieszania wśród kochających czytać Polaków żyjących z Kanadzie. Aby wprowadzić Czytelnika w temat, autor pragnie zapoznać go z definicją objawu pewnej dewiacji, jakże często występującej w związkach:

 

 

Molestowanie moralne: Początkowo agresor obiera sobie kogoś z otoczenia za cel. Następnie agresor robi wszystko aby uniemożliwić obranemu celowi autonomiczne myślenie i działanie. Aby do tego doprowadzić, agresor stosuje uwiedzenie czy gratyfikację, tak że ofiara nie ma świadomości, że chodzi tu o przemoc. Dana osoba jest przekonana że tkwi w tym związku z własnej woli i że płaci sobą drugiej osobie za możliwość kontaktu z kimś tak wyjątkowym. W stadium tzw. uwiedzenia które jest opisane powyżej agresorowi chodzi głównie o zawładnięcie, ubezwłasnowolnienie swojego celu pozbawienia wolności, własnej myśli i swoistego odczuwania. Osoba traci poprzez to wszelki układ odniesienia do rzeczywistości. Traci nie tylko zmysł krytyczny, ale także instynkt samozachowawczy i przestaje się orientować, co jest dla niej dobre, a co złe.

 

Możesz być tylko moja…

 

Cichy Bob leżał jak trup w pozycji na wznak w skotłowanej pościeli. Jego straszna twarz patrzyła nieruchomo zaczerwienionymi oczami, ledwie widocznymi spod napuchniętych powiek, prosto w biały sufit o barankowej fakturce. Na stoliczku obok konała przewrócona pusta butelka po whisky Canadian Club, pośród walających się, byle jak pogaszonych niedopałków DuMaurierów.

 

„Będziesz moja. Tylko i wyłącznie moja. Bo możesz być tylko moja, tylko i wyłącznie moja. Nikomu i nigdy cię nie oddam”.

 

Te cztery zdania uparcie zawracały mu głowę, wirowały i kręciły się na kształt ciernistej spirali.

 

Leżał tak nieruchomo już od godziny i nie miał odwagi poruszyć się, aby nie pozwolić na odejście z zapitej głowy cudownego obrazka. Kiedy tak polegiwał nieruchomo, jasność i spokój opanowały jego myśli, a wszystko wydawało się być proste i zrozumiałe. Pewny był, że oto odnalazł klucz do swojej niewytłumaczalnie zawiłej sytuacji osobistej. Jak tonący brzytwy uchwycił się tego fragmentu obrazka z przeszłości, przypomnienia chwili, która wydawała mu się wtedy najszczęśliwszą w jego życiu: wspomnienia pierwszej nocy, spędzonej z Piękną Józią, kiedy to wręczył jej zaręczynowy pierścionek w pokoju zabytkowego hotelu w Niagara-on-the-Lake.

 

Ale trwało to zaledwie przez jedno mgnienie myśli. Wspomnienie zamigotało i pozostało gdzieś w zapitej wyobraźni jako tło innych, niezbyt miłych tym razem szczątków wydarzeń tamtej nocy. Niechciane wspomnienia wracały, jak nieuleczalna choroba. A w nich przeniknięta miłością i oddaniem twarzyczka Józi szeptała całkiem nie wiadomo po co słowa, które jakże głęboko zadomowiły się w mrocznych zakamarkach pamięci:

 

- „Było najwspanialej w moim życiu”.

 

Najgorszy był ten jeden zabijający wyraz – najwspanialej – niepotrzebny, bo przecież gdyby powiedziała tylko i aż – wspaniale – nie miałby z tym teraz problemu. Ale zastosowanie stopniowania tego nieszczęsnego przymiotnika w stopniu najwyższym wskazywało jednoznacznie na szczęście zaznane wcześniej z innym mężczyzną. I od razu fala gorąca czerwonym muślinem gniewnej zasłony ogarniała Cichemu mózg, przedostawała się na zewnątrz i oblewała szkarłatem najpierw głowę nieszczęśnika, a później całe ciało, wywołując dreszcz zazdrości, nienawiści oraz gwałtowną chęć zemsty. Jak bardzo jej w tej chwili nienawidził! I jakże nienawidził bezgranicznie tego kogoś, co kiedyś, dawno temu, jeszcze w Polsce, zbezcześcił ciało jego jedynej miłości - Pięknej Józi. Osoby świętej, która jest jego własnością i chociażby z tej racji powinna być nieskazitelnie czysta. A nie była, ponieważ ten ktoś bezprawnie kiedyś w Polsce odebrał jej dziewictwo.

 

Ta chora zazdrość o przeszłość żony objawiła się napadem przezroczyście szklanego strachu, który potrząsał ciałem Boba i oblewał je zimnym potem. Świadomość faktu, że tamten osobnik był całkowicie bezkarny, bo przecież nieosiągalny i anonimowy, powodowała nasilający się tępy ból z tyłu głowy. A kiedy następny obrazek, całkiem wbrew woli, pokazał mu Józię zwijającą się z rozkoszy w ramionach tamtego człowieka, atak bólu przeniósł się gwałtownie na całe ciało, opanowując każdy milimetr skóry. Ból szczypał go, kąsał tysiącem niewidocznych kłów. Zawył jak raniony zwierz, co dało mu złudzenie chwilowej ulgi, lecz ból nie ustępował. Bob wiedział, czym można go pokonać. Ten ból zazdrości można było złagodzić tylko alkoholem.

 

Cichy Bob zakrztusił się od wycia, siadł na łóżku i potrząsał na wszystkie strony głową, jakby chciał wyrzucić z niej te straszne myśli, ale one nie chciały wcale wylecieć. Zeskoczył z łóżka, runął jednak na podłogę, potoczył się po miękkiej wykładzinie i dopiero teraz poczuł, jak bardzo jest osłabiony. Wstał niepewnie i podtrzymując się ścian, szedł jak lunatyk w kierunku szafy z ubraniami, gdzie powinno być schowane kilka butelek lekarstwa. Wymacał pierwszą z brzegu, drżąc cały odkręcił korek i pił chciwie łyk za łykiem, licząc w myślach do siedmiu. Zazwyczaj tyle łyków wystarczało mu do opanowania dygotu.

 

I wtedy mózg przeszył mu natarczywy dźwięk dzwonka telefonu. Niechętnie podniósł słuchawkę. Chrapliwy głos nadawał jakąś dziwną informację, której Cichy początkowo nie bardzo mógł zrozumieć. A gdy zrozumiał, grube baty żył naprężyły mu czoło, krew zalała głowę i zaraz z niej uciekła, a z gardła wydobyło się dziwne gulgotanie, przypominające odgłos wody gotującej się w czajniku. Nie wiedzieć kiedy pobiegł do sypialni żony i potwierdził jej nieobecność w łóżku, co dało mu podejrzenie, że informacja była prawdziwa. Tyle mu wystarczyło, żeby w mgnieniu oka ubrać się i wyskoczyć z mieszkania. Już siedział w samochodzie, kiedy coś mu się przypomniało. Skoczył ponownie na górę, odrzucił w biegu materac i wydobył spod niego błyszczący niklem wielki pistolet Magnum. Wrzucił go do we wewnętrznej kieszeni skórzanej blachy, przymknął oczy i pociągnął kolejne siedem łyków ulubionej whisky. Ta ostatnia czynność pomogła mu nieco uporządkować rozbiegane myśli. Jednak poczucie zagrożenia i osaczenia pozostało. Odpalił maszynę i skierował się do Oakville. Na QEW jego Nissan Pathfinder wyciągając sto sześćdziesiąt na godzinę, wyprzedzał wszystkie pojazdy.

*

Siedziały na werandzie domu wielkiego jak remiza strażacka, położonego pięknie w okolicy Mississauga Road i Eglinton.

 

- Powiedzcie mi, dziewczyny, co ja mam ze sobą zrobić? - pytała Piękna Józia z rozpaczą w głosie. Ja tak dłużej nie mogę żyć. Już wtedy, przed ślubem, miałam mętne przeczucie, że ładuję się w niebezpieczne bagno. Ale miłość odebrała mi rozum. Podobnie, jak obecnie zazdrość odbiera rozsądek Cichemu. Żeby to jeszcze było o co, żebym dawała jakieś powody! Mówię wam, Cichy Bob chyba zwariował. Ostatnio wpadł do mnie do pracy całkiem pijany, z pianą na ustach. Akurat goliłam mojego najlepszego klienta, sąsiada, który obok mojego zakładu ma unit z galanterią. Co z tego, że jest Arabem? Uprzejmy i czysty gość jest z tego Alika. Mój małżonek najpierw wygonił wszystkich klientów i tylko tego Alika sobie zostawił. Trzymał mu brzytwę przy tętnicy szyjnej i kazał się przyznawać do stosunków seksualnych ze mną. Biedak zapomniał z przerażenia języka angielskiego i bąkał coś po arabsku, co Bob przetłumaczył sobie na polski jako przyznanie się do winy. Skopał go więc po jądrach i wyrzucił na ulicę. Przyjechała policja i zamknęła wariata. Błagałam Alika, żeby nie składał oskarżenia i ledwie wybłagałam. Dzięki temu wypuścili tego mojego debila już na drugi dzień. Musiał tylko zapłacić grzywnę. Ludzie zaczęli mnie unikać i w firmie zrobiło się luźno, jak w polskich sklepach przed wypłatą. A co ja jestem temu winna, że mam za męża idiotę? Mało mu było i zaraz po powrocie do domu kazał mi się przyznać do romansu. Do jakiego romansu, do jasnej cholery?

 

Dziewczyny, czy wy wiecie, że on nosi broń? Wyciągnął spluwę i groził, że zabije najpierw mnie, a potem siebie, jeśli się nie przyznam. Jakoś udało mi się uciec od niego, ale drugi raz tego nie wytrzymam. Przecież to jest niebezpieczny człowiek! Może się nawet już zabił, ten idiota. Przecież po takim można się wszystkiego spodziewać! Dobrze by zrobił, wreszcie miałabym święty spokój. Czy wy wiecie, że nie wolno mi odebrać w domu żadnego telefonu? A o zadzwonieniu do koleżanki mogę tylko pomarzyć. Muszę dzwonić z budki, jak uda mi się uciec na chwilę z domu. Pilnuje mnie, jak żandarm. Nie wolno mi niczego samodzielnie kupić w sklepie, bo zaraz podejrzewa, że wydaję pieniądze na kochanka. Zabrał mi wszystkie moje oszczędności, zlikwidował wspólne konto i wydziela mi dziennie po dziesięć dolarów. Na co ma to mi wystarczyć teraz, kiedy nie mam dochodów, siedzę w domu, bo wstydzę się chodzić do pracy? Widzicie te sińce jak śliwy? Babski bokser, cholera jasna. Niech jeszcze raz spróbuje mnie uderzyć... Ucieknę od niego, Bóg mi świadkiem. Nie będzie mnie do końca życia prześladował! Przysięgam na wszystko, co mi miłe!

 

Przerwała na chwilę, popatrzyła na wgapione w nią twarze i zwyczajnie się rozpłakała.

 

- Ja nikogo nie mam, jestem sama, zwyczajnie sama... - skarżyła się, próbując za pomocą kleenexa pozbyć się kataru spowodowanego płaczem. Teraz to nawet męża nie mam, bo nie mogę tak nazwać tego naburmuszonego impotenta. Co on ze mnie zrobił? I co on zrobił ze sobą? Gdzie się podział ten przystojny, opanowany mężczyzna? Ja przecież tyle nadziei pokładałam w tym związku! Pokochałam Kanadę, jak kraj rodzony, to chyba za ten grzech tak cierpię. Błagam cię Joasiu, wypytaj Bazyla, czym mój się szprycuje, bo jestem pewna, że to robi. Chodzi ciągle niewyspany, zły, a w nocy nie ma z niego żadnego pożytku. I te jego podejrzenia! Przecież to wszystko jest chore!

*

Cichy Bob rwał przed siebie. Zostawiał za sobą czas i zagniewane twarze. W kilkudziesięciu tysiącach pojazdów na QEW mknęły gdzieś przed siebie setki tysięcy ludzi, lecz nikt nie był tak nieszczęśliwy, jak Cichy Bob. Chciał być sobą, lecz nie potrafił wymotać się spod kontroli tego dziwnego głosu, powtarzającego raz po raz: Jesteś niczym, jesteś dnem!

 

Bob postanowił walczyć, a więc musiał zaopatrzyć się w amunicję. Podjechał do Liquor Store, zakupił pięć butelek Canadian Club i skierował się do domu. Apartament pusty, ani śladu Pięknej Józi. Za oknem pierwsze błyskawice letniej burzy otwierały granatowe niebo, dając jakby przy okazji początek burzy w jego głowie. Ażeby się uwolnić od natłoku niewesołych myśli, otworzył flaszkę i zaczął sobie nalewać. Co nalał, to wypijał duszkiem, aż opróżnił połowę zawartości. Dopiero teraz przeszedł mu dygot rąk. Pomaszerował do łazienki i wziął prysznic. Tak go brał, żeby nie widzieć swojego odbicia. Na szczęście lustro przezornie zaparowało.

 

Owinął się w ręcznik, poczłapał do livin-groomu, klapnął na fotel i wziął do ręki telefon. Gapił się bezmyślnie w jego tarczę, aż mu oczy zaszły łzami. Kiedy tak się wgapiał, telefon zaterkotał tak niespodziewanie, aż Cichy oblał się potem. Wcisnął guzik i wysłuchał wiadomości nadanej obcym, zachrypniętym, mechanicznym głosem, głuchym jak zza grobu: „Siedzisz w domu, jak palant, a żonka jęczy pod frajerem. Masz ogromne rogi, impotencie!” 

 

Ciąg dalszy za tydzień

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Program "Tarcza Wschód" oparty jest na trzech kluczowych elementach: fortyfikacjach i zaporach przeciwpancernych, systemach antydronowych i rozpoznawczych, oraz wsparciu lokalnych społeczności rozbudową potrzebnej infrastruktury, np. drogowej - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:29
Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 2°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Od kilku miesięcy piszemy o tym, że nasz szpital, będzie przechowalnią pisowskich działaczy tracących intratne synekury. O tym, że w tomaszowskim szpitalu zatrudniono kolejnego spadochroniarza PiS dowiedzieliśmy się... z reportażu TVN. Tym razem jest to Radosław Marzec, związany z Janiną Goss (znaną z pożyczek udzielanych J. Kaczyńskiemu). Będzie on pełnił funkcję rzecznika spółki, ale jak zapewnia, wicestarosta Włodzimierz Justyna, nie będzie to jego jedyne zadanie. Marzec to radny Rady Miejskiej w Łodzi. Zajmował też szereg stanowisk bez wątpienia z politycznego nadania. O karierze zawodowej niewiele z Internetu się dowiemy. Poza tym, że był szoferem wspomnianej wcześniej łódzkiej skarbniczki PiS orz po Prezesa Skry Bełchatów. Do grudnia był też przewodniczącym Klubu Radnych. Złożył rezygnację, kiedy porządki w łódzkim PiS zaczęła robić Agnieszka Wojciechowa Van van Hekelom.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: A w sprawie s12, która w wariancie południowym to jakaś masakra milczy...Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: ***Treść komentarza: Teraz się przypomniało jak inni przy władzy, że na dworcu syf! Przepraszam a co wasz PiS i największy ulubieniec -Macierewicz, zrobił wcześniej w tej kwestii dla Tomaszowa? 💩. 😀Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: KasiaTreść komentarza: Dobry wpis ale zapomniała Pani dodać że koniecznością na Dworcu jest okienko z kasą biletową! To prawdziwe utrapienie dla podróżująch tomaszowian.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: Wszystko ładnie i pęknie, ale szkoda, że tak mało ludzi korzysta. Czemu ? Bo minister infrastruktury Dariusz Klimczak odpowiedzialny za transport nawala z robotą, za którą bierze niemałe pieniądze. Multum przejazdów, jednak 80% z przesiadką w Koluszkach bądź Łodzi. Nawet do stolicy oddalonej o zaledwie ponad 100 km jest przesiadka. Przecież to komiczne, ale co takiego "szanownego" ministra może obchodzić ?! On w porównaniu do 'szarego obywatela" śmiga sobie samochodem ładowanym/tankowanym za nasze podatki. Jedynie kiedy korzysta z transportu publicznego to czas przed wyborami, kiedy to trzeba się pokazać jak Pan Trzaskowski poruszający się tramwajem jeden przystanek pod publiczkę i moment, w którym dziennikarze mogą cyknąć fotkę na okładkę swojego żałosnego szmatławca. A zwykli ludzie niech sobie radzą, oczywiście tuż po wyborach. Ta sytuacja miała miejsce właśnie po objęciu stanowiska przez Pana Klimczaka. Jeszcze w roku 2023 mieliśmy kilka połączeń bezpośrednich, lecz to się wówczas zmieniło, a Koalicja wpiera nam same dobre zmiany, choć już dobrze wiemy, że ich nie ma pod każdym względem. Mam nadzieję jednak, że rodacy któregoś pięknego dnia, wezmą sprawy w swoje ręce i przestaną wspierać oszustów i złodziei. Prace nad projektem jak zwykle zaczynają się w III kwartale, kiedy to przebudowa będzie stała od IV kw. 2025 r. do końca I kwartału 2026 r. z powodu warunków atmosferycznych, przez co również będzie trwała zapewne do końca 2027 r. o ile i w tym terminie się wyrobią. Kończąc, niech nasz dworzec rośnie w siłę, bezpieczeństwo oraz piękno i wygodę dla podróżujących ludzi.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tTreść komentarza: Może mieszkańcy miasta ocenią czy takie dodatkowe skrzydła mieszkalne komponują się z wciśniętą kamienicą zabytkową. Czy modernizacja - remont zabytkowej kamienicy nie wpłynie na charakter elewacji i całego budynku (czy konserwator będzie nadzorował wszystkie działania na każdym etapie).Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: obywatel TMTreść komentarza: Co się spodziewać po wyborcach skoro większość to przybysze z wiosek. Starych tomaszowian coraz mniej, wieś rządzi miastem, wybierając tzw. swoich.Źródło komentarza: Radni chcą nocnej prohibicji. Koalicja ponad podziałami
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama