Co takiego okazuje się w naszym kraju ważne? Ważne są oddziaływujące na emocje spoty wyborcze, przedwyborcze, ostatnio nazywane też „informacyjnymi”. Dużo pieniędzy wydawanych na nic. Chociaż, gdyby się temu uważnie przyjrzeć, to pieniądze podatników, bo przecież partie polityczne są finansowane z budżetu państwa, wydatkowane są na ogłupianie ich samych. Płać, oglądaj i głosuj „ciemna maso”.
Kolejnym ważnym tematem, szeroko nagłaśnianym przez media był „rapowany” filmik nakręcony dla jednego z kandydatów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ręce po prostu opadają. Po disco polo Kwaśniewskiego, cukiereczkach-blondyneczkach Napieralskiego, przyszła kolej na muzykę ulicy. Ktoś zapomniał tylko, że (pomijając komercyjny syf) jest to muzyka antyestablishmentowa. Trzeba przyznać, że efekt jednak został osiągnięty, bo skretyniali dziennikarze mieli newsa a fani hip-hopu duży ubaw. Komentarzy z forów internetowych nie da się niestety zacytować.
Innym komentowanym „gadżetem” była gra internetowa. Tym razem nikt nie rzucał fekaliami w Prezydenta RP, za to Premier polskiego Rządu porusza się po ekranie omijając przeszkody i pułapki zastawiane przez opozycję. I znowu telewizyjni komentatorzy zadają pytania i okazują swoje zainteresowanie. Widz przed telewizorem emocjonuje się kolejnymi podawanymi na tacy pierdołami.
Niestety takim również wyborczym „gadżetem” jest Katastrofa Smoleńska. Politycy (bez wskazywania palcem) skrzętnie z niego korzystają. Przykro to stwierdzić ale niestety taka jest prawda. Gdyby było inaczej, rozmawialibyśmy dzisiaj o bałaganie panującym w polskiej „zawodowej” armii oraz o zmianach systemowych a nie jedynie osobowych na szczeblu ministra, które nie zmieniają niczego poza „świeczkami w rządowym świeczniku”.
Sztuczki i tricki i retoryka stosowana przez polityków nie są niczym nowym. Już w starożytnym Rzymie zjednywano sobie prymitywną tłuszczę organizując igrzyska i rozdając chleb (kiełbasę wyborczą), Nihil novi. Tłuszcza jest zadowolona, bo otrzymuje na co czeka i na co zasługuje, bo przecież nie jest jej celem wysilać zwoje mózgowe a całość aktywności znajduje się na najniższych poziomach piramidy Maslowa.
Dzisiaj mamy do czynienia z kolejną marketingową sztuczką. Politycy „rzucają sobie rękawice” wyzywając na medialne pojedynki. Jeden na jednego, czyli kolejna „pyskówka” w studio telewizyjnym, gdzie o wiele bardziej liczy się to, w jaki sposób się mówi, niż to co ma się do powiedzenia. Ostatnią debatą, która miała jakikolwiek sens była ta, która odbyła się między Lechem Wałęsą a Alfredem Miodowiczem w 1988 roku.
Napisz komentarz
Komentarze