Wykonawcą miało być niby rosyjskie FSB, a zleceniodawcą anonimowy polski polityk. Właściwie nie powinno to nikogo dziwić, bo przecież jest wiedzą powszechną jest, że Elvis wciąż żyje, a Jim Morrison wcale nie umarł w Paryżu.
Fakt, że mamy do czynienia z kosmiczną niekompetencją polskich służb i to nie tylko dyplomatycznych, jest sprawą bezdyskusyjną. To, co wyrabiają prokuratorzy i biegli, woła o pomstę do nieba ale stawia też pod znakiem zapytania setki (jeśli nie tysiące) spraw sądowych, zakończonych wynikami skazującymi na podstawie opinii, ekspertyz i analiz przygotowywanych na zlecenie Sądów, które przyjmują je przecież w dobrej wierze, bo mają być one tworzone przez wysokiej klasy specjalistów w danej dziedzinie.
O ile sędzia znać musi się na prawie, to już na prawach fizyki niekoniecznie. Nie ma też do dyspozycji specjalistycznych urządzeń pomiarowo badawczych. Powstaje więc pytanie ilu niewinnych ludzi trafiło za kraty a ilu poniosło wymierne straty finansowe, których nikt przecież nie będzie rekompensował, bo o winie rozstrzygnął co prawda Sąd na podstawie opinii niezależnego biegłego.
Odrębny temat, to sami głosiciele spiskowej teorii "zamachu" smoleńskiego. Jestem skłonny przychylić się do opinii, jaką wygłosił wczoraj na Placu Kościuszki, Janusz Korwin Mikke. To, że ktoś o czymś mówi, nie oznacza równocześnie, że w to również wierzy. Tak więc w zamach nie wierzy ani Antonii Macierewicz, ani nawet sam Jarosław Kaczyński.
Mamy więc do czynienia z najzwyklejszą w świecie hipokryzją i cynizmem. Może słowo "najzwyklejsza" nie jest nawet zbyt właściwe, bo przypadek ten wiąże się z ogromną tragedią rodzin prawie 100 ofiar, przebywających na pokładzie samolotu, który uderzył w ziemię w okolicach Smoleńska.
Cynizm tego rodzaju nie ogranicza się jedynie do snucia teorii na temat bomb, podłożonych w samolotach. Nie ma co liczyć na to, że politycy, którzy się nim posługują w innych tematach będą w stosunku do nas uczciwi.
Napisz komentarz
Komentarze