Wczorajsze informacje również nie napawają optymizmem. Zaplanowano bowiem zamknięcie niemal równocześnie części ulicy Słowackiego, skrzyżowania ulicy Legionów z Farbiarską. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że do tego czasu zostaną zakończone prace budowlane na kawałku ulicy Smugowej, które trwają już od kilku tygodni. Słusznie też zwraca uwagę wiele osób na złe oznakowanie objazdów i brak wyznaczonych alternatywnych dróg dojazdowych np. do ulicy Zamenhofa. Poziom stresu rośnie.
Niezależnie jednak od całej indolencji władz miasta, powiatu, urzędników różnych szczebli, wydaje mi się, że wielu problemów przysparzamy sobie sami. Przede wszystkim przez brak życzliwości i niski poziom wyobraźni na drodze. Może to wina mentalności, a może złego systemu kształcenia kierowców. Moim zdaniem wszystkiego po trochu.
Przecież to nie jest wielki problem delikatnie zwolnić, zrobić komuś miejsce, by włączył się do ruchu, wpuścić samochód wyjeżdżający z ulicy podporządkowanej. Potrzeba nieco pomyślunku. Po co blokować swoim samochodem wyjazd z ulicy podporządkowanej oczekując w kolejce na możliwość przejechania na zielonym świetle, na skrzyżowaniu położonym 100 czy 200 metrów dalej?
Czy to nie zabawne, że jednego dnia blokujemy komuś w ten sposób wyjazd a następnego sami się denerwujemy, że zostaliśmy zablokowani? Jak wiele czasu w ten sposób zaoszczędziliśmy a ile dzięki podobnym zachowaniom tracimy?
Miejsc tego rodzaju w Tomaszowie jest co najmniej kilka. Najbardziej znane to skrzyżowanie ulic Św. Antoniego i Bartosza Głowackiego, ale również Grota Roweckiego z Długą.
Kolejny problem to brak nawyku, który pozwala umożliwić wykonanie manewru skrętu w lewo pojazdom jadącym z przeciwka. W czasie wszechobecnych objazdów jest to szczególnie ważne, bo świadczy nie tylko o wysokim poziomie kultury ale również o pragmatyzmie. Oczekujący na skręt w lewo samochód blokuje ruch samochodów właściwie na całej ulicy.
Znowu przykładem jest to samo skrzyżowanie ulicy Św. Antoniego, ale ten sam problem szczególnie w godzinach porannych pojawił się teraz na ulicy Granicznej. Rzadko zdarza się, by ktoś jadący w kierunku ulicy Jana Pawła II pozwolił skręcić w ulicę Stolarską pojazdowi jadącemu z przeciwka.
Przykłady oczywiście można mnożyć. Nie ma chyba jednak takiej potrzeby. Każdy, kto jeździ po mieście samochodem spotyka się z nimi każdego dnia. Jedynie może warto przez chwilę się zastanowić, uzbroić w cierpliwość i ostudzić emocje, bo i one są sporym problemem we wzajemnych relacjach między kierowcami. Trudno zrozumieć, jak to się dzieje, że z sympatycznego na co dzień doktora Jekylla, za kierownicą robi się odrażając pan Hyde.
Napisz komentarz
Komentarze