Pomysł ograniczenia czasu sprzedaży alkoholu przed godziną 13-tą każdego dnia wprowadzono w 1982 roku, czyli w czasie obowiązywania w Polsce Stanu wojennego. Funkcjonował on do 1990 i dotyczył nie tylko handlu detalicznego ale również "wyszynku", a więc sprzedaży w punktach gastronomicznych.
Socjalistyczna walka z polskim pijaństwem przybierała karykaturalne kształty. Spowodowała jednak rozwój małej "przedsiębiorczości&quo t;. Polacy nie pili wcale mniej ale w określonych godzinach za alkohol płacili więcej. Rynek nie znosi próżni. Jest popyt, musi więc być i podaż.
Prohibicja, czasem częściowa, wprowadzana była w wielu różnych krajach. Nigdy nie przynosiła zamierzonego skutku. Jej efektem był najczęściej wzrost przestępczości i dystrybucja alkoholu niskiej jakości po zawyżonych cenach (podobny efekt wywołuje obecnie wysoki podatek akcyzowy).
Minęło już 25 lat, odkąd wprowadzamy w naszym kraju gospodarkę rynkową, a urzędnicy i tak zwani działacze społeczni wydają się żyć w minionej epoce. Czasy się zmieniają a oni wciąż mentalnie tkwią w czasach, kiedy alkohol można było kupić w sklepie dopiero po godzinie 13. Dzisiaj dostrzegli problem w postaci rosnącej liczby sklepów monopolowych.
Poszukując uzasadnienia własnego istnienia biurokraci m.in. z Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych poszukują problemów tam, gdzie ich nie ma, bo problemem dla nich jest dostępności alkoholu. Agencja funkcjonuje od lat a skuteczność jej działania jest żadna. Spożycie alkoholu rośnie i rosnąć będzie. Nie zmienią tego żadne zakazy, ograniczenia i pobożne życzenia. Zmiana nastąpi co najwyżej w oficjalnych statystykach.
Na chwilę obecną kompetencje samorządów w zakresie kształtowania regulacji z zakresu legalnego handlu alkoholem są ograniczone. Rada gminy może określić liczbę sklepów i lokali gastronomicznych ze sprzedażą „mocnych” alkoholi, a przy wydawaniu zezwoleń weryfikowana jest natomiast zgodność lokalizacji punktu sprzedaży z wymogami określonymi w uchwale np. minimalna odległość od kościoła lub szkoły.
Może się jednak okazać, że kompetencje w tym zakresie się zmienią i pojawią się nowe warunki jak np. ograniczenie godzin sprzedaży alkoholu, wprowadzenie minimalnej powierzchni sprzedażnej czy obowiązek posiadania monitoringu w sklepie. Władze miasta będą mogły decydować nie tylko o limitach punktów sprzedaży alkoholu w poszczególnych częściach miasta, ale także o godzinach ograniczonej lub wykluczonej sprzedaży alkoholu i możliwości ograniczania sprzedaży alkoholu w poszczególne dni czy godziny
Ustawę wprowadzającą zmiany przygotowano i złożono już w Sejmie. Ponoć przygotował ją Związek Miast Polskich i poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk. Pomysłodawcy oczywiście zaprzeczają, by przepis miały mieć charakter prohibicyjny a jedynie mają dawać możliwość skorzystania z nich samorządom.
Rzeczywiście wiele osób narzeka na lokalizacje w pobliżu ich miejsca zamieszkania nocnych sklepów z alkoholem. Podkreśla się przypadki zakłócenia porządku publicznego i dewastacji dokonywanych przez osoby spożywające alkohol. Czy ograniczenie dystrybucji im zapobiegnie? Jest to raczej mało prawdopodobne.
Ograniczenie ilości punktów sprzedaży wydaje się być tylko pretekstem. To nie tylko możliwość rozszerzenia szarej strefy i wprowadzenia do obrotu milionów hektolitrów alkoholu niewiadomego pochodzenia. Wszystko wskazuje na to, że jest to kolejny etap walki z lokalnym handlem i jego stopniową eliminację. Proponowane pomysły związane z ograniczeniami są korzystne jedynie dla właścicieli dużych sieci handlowych, dla których bariery finansowe, powierzchni sprzedażowej, ochrony, konieczności instalacji monitoringu po prostu nie istnieją.
Napisz komentarz
Komentarze