O czym mowa? O bitwie na gąbki, jaką współorganizował tomaszowski Urząd Miasta na samym środku Placu Kościuszki w drugi dzień Świąt Wielkiej Nocy. Niby niewinna i sympatyczna impreza, nawiązująca do tradycji śmigusa dysngusa, ale dla mnie zwyczajny pokaz kompletnej nieodpowiedzialności zarówno ze strony urzędników, jak i rodziców, którzy pozwolili dzieciom na udział w tej "zabawie".
Co prawda na niebie zagościło słoneczko i pogoda na spacer była wprost wymarzona. Tyle, że do polewania się wzajemnego wodą i kąpieli w wypełnionym wodą basenie było jednak zbyt chłodno. Świadczył o tym najlepiej fakt, że pani wiceprezydent Szymańska w okolicach "bitewnych" pojawiła się opatulona po same uszy.
Ktoś wpadł na niemądry z gruntu pomysł, ale przecież ktoś inny go zaakceptował. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że żadne z dzieci radośnie się ochlapujących wodą nie będzie chore. Jeśli jednak przytrafi się przeziębienie bądź grypa, zachęcam do zaniesienie rachunków za lekarstwa do białego budynku przy ulicy POW.
Przesadzam? Być może, ale jako odpowiedzialny rodzić na marcowe kąpiele pod gołym niebem sowim dzieciom bym nie pozwolił.
Napisz komentarz
Komentarze