Wiem, wiem... stara seksistowska świnia ze mnie, ale cóż mogę poradzić, taki już jestem, a z wiekiem mój seksizm jeszcze się nasila. No ale jak ma sie nie nasilać... Popatrzcie sami... Mamy Wielki Tydzień, zbliżają się najważniejsze w kościele katolickim święta, a tu matka polka, żona i matka, zamiast przygotowywać potrawy, myć okna, prasować obrusy i ścierać w domu kurze, śmiga po rynkach i ryneczkach, dygoce z zimna i opowiada głupstwa do telewizyjnych kamer.
Toż to się zwyczajnie nie godzi, nawet jeśli ktoś jest niewierzący a przecież pani Magda, tak jak pozostali członkowie SLD jest chyba osobą gorliwie wierzącą... a z tego co słyszałem to nawet historią kościoła sie czas jakiś parała.
Przyznam jednak, że w pewnym momencie tego mizernego dziewczęcia zrobiło mi się szkoda. Pogoda nie sprzyjała pochodom, mimo że od dwóch prawie tygodni mamy już kalendarzową i astronomiczną wiosnę. W dodatku dziewczątko mało ciałka na sobie posiada i nie ma co jej w tę paskudną aurę ogrzewać.
Może rolę podgrzewacza chcieliby odegrać towarzyszący kandydatce panowie, z Andrzejem Barańskim i Dariuszem Jońskim (tym który nie wiedział kiedy miało miejsce Powstanie Warszawskie) na czele, a tu nic z tego, bo kolejne miasta na drodze czekają i kolejne dłonie do ściskania również.
Czy Magdalena Ogórek miała coś sensownego do powiedzenia? Tego nie wiem, bo widziałem ją jedynie przez mojego auta szybę.
Napisz komentarz
Komentarze