W rozmowie z Pogotowiem Dziennikarskim radny nie chce ujawnić, w jaki sposób dziennikarz miałby go znieważyć. Bardziej jest zainteresowany, kto ujawnił mediom jego doniesienie, bo – jak zapewnia - w prokuraturze i na policji obiecano mu zachowanie tajemnicy. Twierdzi, że w prokuraturze zeznawał pierwszy raz w życiu. Zgadza się na rozmowę dopiero po tym, jak ustali, kto sypnął. Prosi o telefon następnego dnia. Ale następnego dnia nadal nie chce wyjaśnić, dlaczego ściga dziennikarza przy pomocy prokuratora i policji.
- Współpracuje pan z redaktorem Mariuszem Strzępkiem – twierdzi.
- Nie. Współpracuję ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich i z portalem Pogotowie Dziennikarskie – odpowiadam.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, prokurator Sławomir Mamrot potwierdza, że prokuratura w Tomaszowie zleciła policji czynności sprawdzające: czy nie doszło do znieważenia funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia obowiązków służbowych. Taki czyn - z art. 226 kk - zagrożony jest grzywną, karą ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku.
Redaktor wymusił swoją obecność
13 czerwca przewodniczący komisji rewizyjnej Wiesław Boroń złożył na sesji Rady Powiatu oświadczenie „w sprawie incydentu” z Mariuszem Strzępkiem. Na czym on – wedle jego wersji wydarzeń - polegał? Redaktor – mówił radny – „wtargnął ze swoim sprzętem do nagrywania” na posiedzenie komisji. Jej tematem były skargi na dyrektora Państwowego Domu Dziecka. Radny nie chciał, aby dziennikarz rejestrował obrady, więc zapytał: kto pana zaprosił? Dziennikarz odparł, że nikt i że „nikt nie może mu tego zabronić”. Że „będzie nagrywał, co chciał, bo takie jest jego zbójeckie prawo”. Na to radny odparował, „że żadnych zbójów, bandytów i chamów się nie boi”, bo „nie raz musiał sobie z takimi dawać radę”. Nie udało się wyprosić redaktora – przyznał radny ze smutkiem – „pan redaktor ze swoim zbójeckim prawem pozostał, wymuszając na komisji swoją obecność podczas obrad”. Wedle radnego było do przewidzenia, że wychowawcy ograniczą się w wyjaśnieniach, aby nie przeczytać ich na stronie internetowej redaktora.
Wersja Mariusza Strzępka jest odmienna: - Boronia zaskoczyła moja wizyta na komisji i chyba nie za bardzo wiedział jak ma się zachować. Stwierdził więc, że mnie na posiedzenie nie zapraszał i w związku z tym nie powinienem być na nim obecny. Kiedy próbował mnie wyprosić, sugerując, że może wezwać policję, odpowiedziałem, że wcale nie musiał mnie nikt zapraszać, bo posiedzenia organów samorządowych są jawne, więc mam prawo w nich uczestniczyć, jak każdy inny obywatel, dodałem, że takie jest nasze “zbójeckie prawo”.
Persona non grata
Na koniec swej wypowiedzi na sesji Wiesław Boroń zapowiedział złożenie wniosku, aby rada „uznała redaktora Strzępka za personę non grata” (wypowiedź oryginalna) podczas obrad komisji rewizyjnej.
Replikowały dwie radne. Barbara Klatka (PO), która była na opisywanej komisji: „To już nie jest śmieszne. To jest straszne (…) Absolutnie pan Strzępek pana nie atakował, a po drugie: nie widziałam żadnych przejawów lęku ze strony nauczycieli, wychowawców domu dziecka. Rzeczowo mówili”. Ewa Wendrowska (dawniej radna PiS, teraz niezależna): „Na sesje, na komisje rady powiatu, może przyjść każda osoba”. Ograniczanie dostępu jest - jej zdaniem - łamaniem prawa. „Wszyscy obywatele tego kraju mają prawo wejść na obrady komisji w każdej chwili, kiedy chcą” - dodała.
- Totalna bzdura – ocenia wniosek Wiesława Boronia o uznaniu dziennikarza za persona non grata dr Rafał Kasprzyk, jeden z najbardziej znanych łódzkich adwokatów. - Radny nie ma prawa zabronić dziennikarzowi udziału w jawnym posiedzeniu komisji rady. To jest absolutnie niedopuszczalne, próba naruszenia prawa dostępu do informacji publicznej, konstytucyjnej zasady wolności prasy.
Mariusz Strzępek, jak przystało na dziennikarza, odpowiedział słowem. W felietonie „Prawym okiem: bo jestem bandyta oraz zbój” napisał: (…) ja Mariusz Strzępek, zbój i bandyta (…) przywykłem do tego, że bywam >pisożercą<, >komuchobójcą", >wrogiem platformy< itd. Przykro mi tylko, że rzadko słyszę, że jestem tępicielem głupoty, cynizmu, złodziejstwa i draństwa”.
Jego zdaniem przedmiotem doniesienia do prokuratury jest wycięte ze strony internetowej NaszTomaszow.pl zdjęcie z sesji, na którym przemawia Wiesław Boroń. – Radny twierdzi, że tytuł felietonu „Bo jestem bandyta oraz zbój” jest podpisem do zdjęcia. W doniesieniu do prokuratury pominął cały mój tekst.
Błażej Torański
Napisz komentarz
Komentarze