Na wczorajszą sesję zaplanowano kilka uchwał o charakterze personalnym. Rozszerzenie Komisji Rewizyjnej, przyjęcie rezygnacji z pracy w komisji zdrowia, rodziny i spraw społecznych, jej przewodniczącego. W czasie ustalania porządku obrad pojawiły się jednak kolejne wnioski. Były one oczywiście spodziewane, ale nie zostały wprowadzone w pierwotnym programie, na wniosek radnego Sławomira Żegoty. Chodziło o odwołanie wszystkich przewodniczących komisji problemowych, którzy reprezentowali klub Prawa i Sprawiedliwości.
Typowe polityczne bicie piany. Tym razem jednak prowadzone z udziałem publiczności. Ludzi, którzy przyszli na sesję, by podyskutować o drodze S12. Czy z szacunku dla tych ludzi nie można było umieścić głosowań na temat komisji na końcu obrad? Wnioskowała o to Martyna Wojciechowska. Nieskutecznie. Sławomir Żegota i jego koledzy uparli się, żeby przystąpić do zmian jak najszybciej. Czemu im się tak spieszyło? W ten sposób zmuszono widzów do uczestniczenia w niskiej jakości dwugodzinnym spektaklu, który ich kompletnie nie interesował a mógł budzić co najwyżej niesmak.
To jeden z powodów dla których zrezygnowałem z szefowania komisji. Mamy tu dwie bandy, wzajemnie się zwalczające, pełne nienawiści i ziejące jadem. Nie dajcie im się podszczuwać. Niech mi ktoś powie, gdzie jest jakikolwiek interes mieszkańców? Nawet ważna sprawa S12, to okazja jedynie do tego, by politycznie złapać parę punktów. Jeśli ktoś z Was myśli, że komuś na sercu leży fakt, że buldożery zniszczą Wasze domy, to się naprawdę myli. Żenada. Dlatego, tak jak zapowiadałem, nie przykładałem ręki do tej kolejnej szopki. Głosowałem przeciwko wszystkim zmianom. Nawet przeciwko odwołaniu radnego Goski, ordynarnie i brutalnie atakującego mnie w internecie - napisał na swoim profilu internetowym radny i równocześnie redaktor naczelny naszego portalu, Mariusz Strzępek
Poproszeni o uzasadnienie zmian wnioskodawcy nie potrafili i nie chcieli tego zrobić. Szkoda, bo jednak oczekiwać można, że skoro zmiany, to powinny być jednak na lepsze i mieć jakiś cel szerszy niż tylko polityczny rewanżyzm. Tymczasem nowi przewodniczący zmian jakościowych raczej nie zapowiadają, a ich dotychczasowa działalność i brak merytorycznego przygotowania nie wróży dobrze powiatowemu samorządowi.
To nieprzyzwoite. A może wypadałoby, chociażby ze względu na szacunek do własnych wyborców. Chyba, że chodzi o to, aby jedynie nakarmić nienawiść tych właśnie wyborców. Bo przecież za całe uzasadnienie wystarczy ***** ***. Nasi radni z komitetu KWW Marcina Witko, niestety brali udział w tej szopce wymiany złych, na równie słabych. Prosiłem, by nie wchodzić w tę gimnastykę i być poza nią. Nieskutecznie - dodaje we wpisie internetowym były już szef komisji zdrowia, który zdecydował się też na opuszczenie prezydenckiego klubu radnych w powiecie.
Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec zabawy radnych w politykę. Na koniec maja radni zapowiadają złożenie wniosku o odwołanie Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. To wtedy minie 6-miesięczny ustawowy okres od poprzedniego glosowanie w takiej samej sprawie. Zagłosować ponownie będzie można jednak dopiero miesiąc później, czyli na koniec czerwca. Z tym, że na koniec czerwca przypada też termin przyjęcia absolutorium i kolejna możliwość odwołania, tym razem całego Zarządu. Mogą być więc aż dwa głosowania. Do odwołania potrzeba jest 14 głosów. Wczorajsze głosowania pokazują, że tych głosów brakuje.
Czekają nas więc kolejne tygodnie politycznych wojenek i opluwania jednych przez drugich. Czy kogoś to jeszcze interesuje? W tym czasie rządząca w kraju Koalicja Obywatelska nie przyznaje powiatowi dotacji, lub udziela ich na katastroficznie niskim poziomie. Dlaczego? Mówi się już wprost, że powodem jest pisowski starosta. No ale jak to? Przecież miało być uczciwie i sprawiedliwie. Transparentnie!
Co z mieszkańcami powiatu? Oczywiście nic. Ich sprawy nikogo nie interesują. Walka o stołki trwa w najlepsze. A my? Wybierzemy się leczyć do Łodzi.
Napisz komentarz
Komentarze