Dlatego są w Polsce festiwale, które z roku na rok zyskują koljene grupy odbiorców. Sa też takie, które umierają. Tak jest właśnie w Tomaszowie. Powstaje więc pytanie: czy Dni Tomaszowa są w ogóle potrzebne i czy powinnismy je organizować. - Jeżeli tylko wydatkowane środki finansowe pozwalają na osiągnie celów satysfakcjonujących mieszkańców to warto je angażować. Ta zasada dotyczy również organizacji „Dni Tomaszowa” - odpowiada na nie pełnomocnik prezydenta, Jakub Pietkiewicz.
Mariusz Strzępek - NaszTomaszów.pl - koordynator Stowarzyszenia "Republikanie"
Dni Tomaszowa w formule "święta miasta" już dawno się zdewaluowały. Impreza nabrała charakteru instytucjonalnego i administracyjnego. Zaczęło brakować tego, co było jej cechą charakterystyczną od samego początku i co wyróżniało ją spośród wielu innych podobnych lokalnych eventów. Chodzi mi o spontaniczność i energię mieszkańców.
Przypomnę tylko, że przy organizacji wydarzenia wpsółpracowały ze sobą różne środowiska i organizacje, lokalni przedsiębiorcy i instytucje, kluby sportowe i szkoły. Chyba nie było w mieście nikogo, kto bedąc spolecznie aktywnym nie brałby udziału w paradzie ulicami miasta.
Obecnie w jakimś stopniu rolę takiego święta tomaszowskiej aktywności przejął doroczny piknik organizacji pozarządowych "Lokalni niebanalni".
Nie oszukujmy się. Festiwal "A może byśmy tak... do Tomaszowa" nie ma obecnie żadnych walorów promocyjnych dla miasta. Generował spore koszty, znajdował coraz mnie naiwnych sponsorów. Pora więc chyba ten rozdział naszej historii ostatecznie zamknąć na stalową kłódkę a kluczyk do niej zawiesić w gablocie w Skansenie Rzeki Pilicy (lub wrzucić bezpośrednio w rzeczne nurty).
Nie oznacza to oczywiście, że Tomaszów miałby zostać pustynią pozbawioną dużej imprezy plenerowej. Jednak jej organizację należałoby odebrać skostnialym biurokratom i powierzyć najnormalniej w świecie zawodowcom.
Zobacz: Garść wspomnień
Arkadiusz Gajewski - przedsiębiorca, radny Rady Miejskiej w Tomaszowie Mazowieckim - Platforma Obywatelska
Czy warto organizować "Dni Tomaszowa" Generalna moja odpowiedź to TAK, Warto. Diabeł tkwi w szczegółach i samej formule imprezy. „Dni Tomaszowa” pomyślane jako atrakcja lokalna, ale ukierunkowana na zewnątrz - dla pozyskania i zainteresowania turystów, inwestorów czy generalnie ludzi z zewnątrz to TAK.
Jeśli ma być to tylko lokalna popijawa i zabawa, taka lokalna feta piwa i hot dogów i to na bulwarach to jestem od wielu lat na NIE.
Patrząc przez lata na degradację tej imprezy i jej pierwotnej idei to mam zdanie jak wyżej. Przypomnę, że wspólnie z Panem redaktorem należeliśmy kiedyś do stowarzyszenia BCTM, które organizowało pierwsze edycje Dni i wtedy była to impreza o dużym znaczeniu regionalnym. Sam przy tym od 1997 roku byłem i tamtą formułę wspominam jako naprawdę wartościową.
Tacy ludzie jak Jacek Bogucki, Przemek Hes, Jarek Korzycki czy Sylwia Wilmańska lub Darek Dyszkiewicz i inni pokazali wtedy wszystkim wokół, że można zrobić coś w skali regionu i można w ten sposób promować miasto i jego okolice. Z latami zrobiono z tej imprezy coś co stanowi parodię pierwotnej formuły i służy jak wszelkie imprezy lokalne do promocji, ale nie miasta i jego walorów tylko lokalnych polityczków i ich klakierów. Na to szkoda czasu i naszych pieniędzy.
Zobacz: Wojsko na Dniach Tomaszowa
Jacek Bogucki - przedsiębiorca i organizator pierwszych edycji Dni Tomaszowa
Unikatem była ówczesna, zupełnie niepowtarzalna atmosfera, świadomość i potrzeba robienia czegoś wyjątkowego oraz CHĘĆ BYCIA RAZEM. Wydaje mi się, że zupełnie podświadomie chcieliśmy pokazać, że jest możliwe wspólne działanie przedsiębiorców, samorządu, szkół, domów kultury, harcerzy, organizacji pozarządowych, straży miejskiej, straży pożarnej, wojska czy policji. Widząc nasz zapał, całkowicie spontanicznie przyłączali się do nas zupełnie nowi ludzie. Nasi znajomi z innych miast często deklarowali swoją pomoc. Przypominam, że przepływ informacji był wtedy znacznie utrudniony, bo to nie były czasy komórek i internetu. Noooo!!! ;-)
Teraz, z perspektywy czasu widzę jeszcze głębszy sens ówczesnego, wspólnego działania. Nasze klubowe (BCTM), niekończące się rozmowy o holistycznym podejściu do miasta, o sposobie zarządzania miastem jak firmą, gdzie są przychody, koszty, zasoby ludzkie czy … kapitał intelektualny, dźwięczą obecnie jeszcze głośniej. Aktualnie wszyscy już rozumieją, że to przedsiębiorcy napełniają i poruszają krwioobieg miejskiego organizmu. Tylko, że organizm to nie tylko układ krwionośny, który sam może istnieć jedynie na kartach podręcznika do anatomii.
Moim zdaniem odrodzenie Festiwalu w takim sensie w jakim go stworzyliśmy wymaga ponownego PODERWANIA LUDZI DO WSPÓLNEGO DZIAŁANIA. Formuła i kształt organizacyjny Nowego Festiwalu pojawią się „same”, bo wiele głów to znacznie więcej niż ich arytmetyczna suma.
Zobacz: Kolejna garść wspomnień
Beata Dobrzyńska, dziennikarka - Dziennik Łódzki
Dni Tomaszowa warto organizować, ale trzeba mieć pomysł. Robienie imprezy, która polega na zaproszeniu kilku pseudogwiazdek , wystawieniu nalewaków z piwem i wesołego miasteczka jest bez sensu i nic dobrego miastu i mieszkańcom nie daje.
W wielu miastach udaje się zrobić imprezy z pomysłem, z myślą przewodnią czy jakimś artystycznym wydźwiękiem. I wcale nie trzeba na to ogromnych pieniędzy. Liczy się pomysł, a tego w Tomaszowie od kilku lat brakuje.
Myślę, że z punktu widzenia mieszkańca dobra plenerowa impreza, na której można miło spędzić czas jest równie ważna, co nowa droga czy wyremontowana szkoła i także ma wpływ na komfort mieszkania w tym mieście.
Tomaszowian można więc spotkać na imprezach organizowanych w Manufakturze w Łodzi, Warszawie czy innych miastach. Niestety coraz częściej jadą także do innych miast uczyć się, pracować, wypoczywać i robić zakupy. Może rzeczywiście w najbliższym czasie Tomaszów zostanie już tylko sypialnią dla innych miast...
Zobacz: Szukamy znajomych a może samych siebie... cz.1
Marcin Witko - poseł na Sejm RP - Prawo i Sprawiedliwość
Dni Tomaszowa jak najbardziej tak. Jednak dotychczasowa formuła całkowicie się wyczerpała. Mamy dziś sytuację organizowania byle jakiej imprezy w strachu przed oceną opinii publicznej w przypadku nie zorganizowania jej w ogóle.
Dziś zdewaluowały się najważniejsze cele imprezy takie jak: promocja miasta, umożliwienie mieszkańcom kontaktu z wykonawcami dużego formatu (pamiętam występy takich zespołów jak Dżem, Lady Pank, De Mono, Lombard i inne), wspieranie i promowanie rodzimych talentów, czy aspekty profilaktyczno-edukacyjne skierowane do młodzieży.
Dni Tomaszowa powinny być imprezą trwającą 3 dni. To powinno być autentyczne święto miasta. W programie każdy mieszkaniec powinien znaleźć coś dla siebie. Scena główna na błoniach, mała scena na muszli koncertowej. Nie wykluczałbym również oferty dla melomanów. Pełen kościół ludzi podczas koncertu Requiem Mozarta pokazuje, że również taka muzyka ma w Tomaszowie swoich odbiorców.
Warunkiem osiągnięcia sukcesu jest ściągnięcie do Tomaszowa znanych nazwisk, znanych zespołów, mediów oraz profesjonalne zorganizowanie imprezy. Takiej imprezy nie da się zorganizować przez dwa czy trzy miesiące. Pełne zaangażowanie oraz praca nad przygotowaniem musi się rozpocząć natychmiast po zakończeniu poprzednich „dni”. Tomaszowianie chcą Dni Tomaszowa z prawdziwego zdarzenia i taką właśnie porządną imprezę kulturalną powinni od miasta otrzymać.
Zobacz: Szukamy znajomych a może samych siebie... cz.2
Marek Kubiak - radny Rady Miejskiej w Tomaszowie Mazowieckim - Prawo i Sprawiedliwość
Jeżeli popatrzeć przez pryzmat promocji miasta, to absolutnie nie, bo już dawno rolę utracił. Po pierwsze nie jest to już ten Festiwal, co na początku. Po drugie, w pierwszych edycjach imprezy, byliśmy jednym z nielicznych miast, które organizowały taką masową imprezę i wtedy cały region mówił o Dniach Tomaszowa. Ściągały do nas rzesze ludzi. Był wręcz rozpoznawalną marką. Teraz całkowicie zatracił swoją markę. W sensie promocyjnym nigdy nie zrównamy się ze znanymi festiwalami.
Ale patrząc przez pryzmat imprezy - święta miasta, ukierunkowanego na mieszkańców, to należy jak najbardziej Dni Tomaszowa organizować i mocno zastanowić się nad ich formułą.
Jak dla mnie, takie nie wiadomo co na Błoniach Tomaszowskich nie ma kompletnie sensu. Powinniśmy dążyć do tworzenia festiwalu odznaczającego się wysoką jakością. Nie festynu, gdzie wszędzie mamy piach, popiół, byle jakie kapele, karuzele i odległe miasteczko piwne, które żyje swoim własnym życiem.
Festiwal powinien zostać, ale powinno się go przenieść z powrotem na wyremontowany Plac Kościuszki. Zrobić jeden porządny sobotni wieczór z naprawdę dobrą muzyką - z jedną, dwiema topowymi gwiazdami. Jakość przede wszystkim. A niedziela, bardziej spokojna, bardziej stonowana np. dobry kabaret plus druga liga muzyczna.
Ktoś powie, to są duże koszty. Owszem, jakość to i koszty ale tylko tak ten festiwal nadal będzie na językach całego regionu jako porządne wydarzenie. A poza tym samorząd to nie tylko ściąganie podatków od mieszkańców, to również dawanie im czegoś w zamian, czegoś porządnego.
Zobacz: Szukamy znajomych a może samych siebie... cz.3
Dariusz Kwapisiewicz - event manager i właściciel Agencji Reklamy BRANDmedia
Myślę, że za ambitnie jak na miasto, z umówmy się słabo rozwinięta infrastrukturą turystyczną, aspirujemy do tytułu „perły województwa łódzkiego”.
Nie ujmując oczywiście wkładu i zaangażowania w rozwój Skansenu i Grot Nagórzyckich nie jesteśmy i jak na razie nie będziemy główną atrakcją turystyczną regionu. Brak bowiem u nas bazy noclegowej i gastronomicznej, a poza tym przychodzi nam konkurować z bardziej przyjaznymi dla turysty: Termami Uniejów, ZOO Safari w Borysewie, Górą Kamieńsk czy samą Łodzią.
Dlaczego zacząłem swoja wypowiedz od turystyki? Bo według mnie to ona, a w zasadzie chęć promocji walorów turystycznych miasta determinuje kształt dzisiejszych Dni Tomaszowa.
Władze zbyt dużą wagę przywiązały do tego „zadania”, zapominając o mieszkańcach.
Czy warto poświęcać część budżetu imprezy na jej promocję w innych mediach niż lokalne, np. w Radiu Łódź (jak w 2013r.) po to by „złapać” turystę na Tomaszowską Okrąglicę? Chyba nie, bo w tym samym terminie w odległości kilkunastu kilometrów od Tomaszowa odbywają się znacznie ciekawsze imprezy tego typu, w których uczestniczą gwiazdy jakich u nas nie było od lat?
Czy mieszkańców Łodzi może zainteresować Tomaszów, jeżeli w tym samym terminie w Uniejowie odbędzie się inauguracyjny koncert trasy "Lata z radiem", a w Buczku podczas "Święta truskawki" zagra m.in. Rafał Brzozowski oraz zespoły Piersi i Lady Pank?
Zresztą w samej Łodzi praktycznie co tydzień występuje jakaś gwiazda dużego formatu.
Jeżeli Dni Tomaszowa mają faktycznie kogoś przyciągnąć, należałoby już dziś rozpocząć prace nad przywróceniem ich dawnego blasku, pamiętając przy tym, że konkurencja jest nieporównywalnie większa niż jeszcze 5 czy 10 lat temu.
Jak to zrobić?
Przede wszystkim zaangażować ludzi z branży oraz osoby związane z kulturą i zastanowić się nad formułą festiwalu. Pomysłów na pewno nie zabraknie, a ułożenie programu wcale nie musi być tak skomplikowane jak mogłoby się wydawać.
Przecież nie muszą to być 3 dni koncertów, bo muzyka to nie jedyna forma kultury i rozrywki na jaką jest zapotrzebowanie w Tomaszowie. Poza tym kto inny jak nie my sami powinniśmy wiedzieć co jest dla nas najlepsze. To ludzie z Tomaszowa powinni układać plan święta miasta!
Wiadomo, że wszystkich się nie zadowoli ale czy najprostszą metodą wyboru głównej gwiazdy nie byłoby głosowanie mieszkańców miasta, którzy mieliby wtedy realny wpływ na kształt imprezy?
Poza tym można spróbować ponownie zaangażować firmy z terenu miasta, które wycofały się ze wspierania działań eventowych nie dostając w poprzednich latach odpowiedniego feedbacku i wartości dodanej jakie powinien nieść ze sobą sponsoring. W sumie po co wiązać się z wydarzeniem, które ma negatywny PR?
Jeśli chcemy mieć imprezę zbliżoną do Dni Tomaszowa sprzed lat, które ciągle wspominamy, to nad przyszłoroczną edycją zacznijmy prace jak najszybciej i nie zwlekajmy tak jak w ubiegłym roku. Czemu od przyszłorocznej? Po prostu jest już za późno na odmianę obecnego kształtu imprezy w 2014.
Nawet przy rekordowych środkach finansowych zaangażowanych w tegoroczne wydarzenie i tak nie mamy szans na sprowadzenie topowych gwiazd, które umowy na występy w „gorącym”, czerwcowym terminie, podpisywały w już w 2013 roku.
Nie da się upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu. Jak ktoś nie będzie kręcił rusztem z jednej strony mięso się przypali a z drugiej będzie surowe i nikt ostatecznie na tym nie skorzysta.
Zacznijmy od wytyczenia nadrzędnego celu i zróbmy wspólnie porządne dni, dla nas, dla Tomaszowian!
Zobacz: Szukamy znajomych a może samych siebie... cz.3
Małgorzata Nowak - radna Powiatu Tomaszowskiego - Polska Razem
Uważam, że warto organizować Dni Tomaszowa ale w nowej formule, byc może ich organizacja powinna zostać oddana jakiemuś stowarzyszeniu, które przedstawiłoby najciekawszą propozycję ich przebiegu. Myślę, że wśród tomaszowian jest wiele osób z ogromnym potencjałem, który wystarczy dostrzec i wykorzystać.
Jeżeli Dni Tomaszowa miałyby dalej być organizowane w formie takiej jaką oglądamy od kilku lat to lepiej nie wydawać na nie pieniędzy. Straciły swój promocyjny charakter, pierwotny zamysł pokazania potencjału jakie posiada nasze miasto - dawno zniknął z horyzontu, daleko im też do wydarzenia kulturalnego.
W ostatnich latach Dni Tomaszowa stały się Dniami Piwa i Kiełbaski.
Zobacz: Szukamy znajomych a może samych siebie... cz.4
Marek Krawczyk - przedsiębiorca, były radny Rady Miejskiej - Twój Ruch/Europa Plus
Uzasadnieniem pierwszej odpowiedzi jest fakt iż należy zaspokajać zbiorowe potrzeby mieszkańców. A taka impreza, moim zdaniem, to właśnie taka potrzeba.
***
To nowa formuła materiałów przygotowywanych przez portal. W podobny sposób zadawać będziemy pytania dotyczące innych dręczących Tomaszowian problemów. Zachęcamy do aktywnej dyskusji. Zaczynamy od Dni Tomaszowa. Kolejne pytanie, na które spróbujemy znaleźć wspólnie odpowiedź brzmi: czy mądrej głowie dość... po dwóch kadencjach.
Napisz komentarz
Komentarze