Kryty tor dla panczenistów wydaje się już nieunikniony, chociaż podobnie mówiono po Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver i brązowym medalu naszych sztafety pań. Tor przy ulicy Strzeleckiej od lat jest uważany za jeden z najlepszych w Polsce, chociaż tak naprawdę jest rozpadająca się ruiną. W wczorajszym „Szkle Kontaktowym” Maria Czubaszek po obejrzeniu, krótkiego filmu, na którym widniał nasz obiekt zareagowała dość humorystycznie i poprosiła żeby nie pokazywać jej takich filmów.
Po sukcesie Zbigniewa Bródki ponownie ruszyła debata na temat zadaszenia jednego z torów łyżwiarskich, ewentualnie budowy nowego. Jednak tak naprawdę zmieni to niewiele, bowiem jeden tor nie wystarczy. Cóż z tego, iż kadra Polski będzie miała obiekty godny XXI wieku, jeżeli młodzież dalej będzie miała kiepskie warunki do treningu. Cóż z tego że młodzi adepci sztuki łyżwiarskiej z Tomaszowa, Domaniewic, Porońca pojadą potrenować na wspaniałym obiekcie przykładowo dwa tygodnie w roku , jeżeli na co dzień będą mieli ubóstwo.
W miniony weekend Aleksandra Kapruziak zdobyła worek medali na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Mająca wsparcie rodziców, trenerów zawodniczka stała się naszą cichą nadzieją olimpijską. Po budowie nowego toru jedynym plusem będzie to, iż troszkę zaoszczędzi na wyjazdach do Berlina, ale co z resztą panczenistów?
Holenderski sukces panczenów nie polega na liczbie krytych hal, tylko na zapleczu, które posiadają młodzi zawodnicy uprawiający sport na godnym poziomie. W Holandii oczywiście są obiekty, ale jest jeszcze jeden ważny czynnik i kluczowy - pieniądze, które pozwalają na nowoczesną technologię i opiekę młodego zawodnika, a w przyszłości pewną zachętę do zawodowego uprawiania tej dyscypliny i na zawodowe uprawianie sportu.
Kiedy słyszę w telewizji opinie różnych ekspertów to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać, bowiem okazuje się że największa bolączką polskich panczenów – jest brak krytej hali do ich uprawiania.
Kolejne śmieszne cytaty to słowa o tym, iż w Polsce jest niewielka możliwość wyboru zawodników, którzy w przyszłości będą liczącymi się zawodnikami na świecie. Nie słuchajcie tego, bowiem to kompletna bzdura. Zrzucanie winy na samych panczenistów to zwykła ignorancja.
W samym Tomaszowie znałem i znam kilku świetnie zapowiadających się panczenistów, jednak z różnych przyczyn mimo swoich chęci i dobrze zapowiadających się wyników, nie mają możliwości odpowiedniego treningu, a najpoważniejszym problemem jest sytuacja finansowa ich rodzin, których zwyczajnie nie stać na profesjonalne przygotowania do zawodowej kariery.Klub Pilicy niestety w 100 procentach nie zadba o finanse swoich podopiecznych, bowiem sam ma ograniczone możliwości, a tak naprawdę nie są one wielkie, chociaż miasto pomaga jak może. Jak to mówi mądre powiedzenie: czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Poza tym patrząc na tor przy ulicy Strzeleckiej i sytuację swoich kolegów nawet nie chcę myśleć, ile młodych chłopców, bądź dziewcząt przy wyborze dyscypliny zrezygnowała z łyżwiarstwa zanim jeszcze zaczęło.
Klub Pilicy niestety w 100 procentach nie zadba o finanse swoich podopiecznych, bowiem sam ma ograniczone możliwości, a tak naprawdę nie są one wielkie, chociaż miasto pomaga jak może.
Kolejnym poważnym argumentem jest fakt, iż w Polsce młodym talentom nie opłaca się uprawiać łyżwiarstwa. Jeszcze kilka miesięcy sam Bródka wystosował apel do kibiców aby wspomogli go datkami, bowiem zawodnikowi brakowało pieniędzy na przygotowania i start w Igrzyskach, w których.....zdobył złoty medal. Zrobił to poprzez fim, który umieściliśmy:
Budowa toru krytego w Tomaszowie to bez wątpienia ciekawy pomysł, jednak na poprawę sytuacji panczenów w kraju nie ma co liczyć, bowiem w przeciwieństwie do Holandii, w Polsce nie ma odpowiedniej kasy. Nie liczmy na to że łyżwiarstwo szybkie stanie się sportem narodowym, a Klub Pilica po budowie zadaszonego toru będzie kuźnię Olimpijczyków, bo nie będzie. Bez pieniędzy, w sporcie na sukces liczyć nie można i trzeba czekać na cud, jakim był występ Bródki w Soczi.
Napisz komentarz
Komentarze