Wczoraj miałem okazję przekonać się na własnej skórze. Firmy obsługujące połączenia busowe na linii Piotrków - Tomaszów zrobiły sobie wolne na święta. Dzięki temu powrót z większości polskich miast do Tomaszowa okazał się niemożliwy, jeśli ktoś nie dysponował swoim samochodem.
Nie był problemem wyjazd ze Śląska (bo tam właśnie spędzałem święta), pociągi kursowały wprawdzie rzadziej, ale kursowały. Problem się zaczął po dotarciu do Piotrkowa, bo i właściciele busów, i PKS mieli gdzieś to, że w drugi dzień świąt zaczną się powroty do domów tych, którzy między świętami pracują...
Wprawdzie według rozkładu PKS na dworcu w Piotrkowie miało być jedno(!) połączenie autobusowe z Tomaszowem w ciągu dnia, ale na miejscu okazało się, że to pomyłka w druku, bo "rozkład drukował prywaciarz i źle wydrukował", jak mnie i liczną gromadkę pozostałych oczekujących na autobus poinformował pracownik dworca.
Nie pozostało nam nic innego, jak dzwonić po znajomych w nadziei, że da się kogoś oderwać od świątecznego stołu i zorganizować jakiś transport do Tomaszowa. Oczywiście, nie jest to niemożliwe, ale chyba nie o to w tym wszystkim chodzi, prawda? Skoro ktoś podejmuje się świadczyć usługi użyteczności publicznej, a za takie uznaję przewóz osób, powinien chyba zadbać o to, by były świadczone codziennie, a tymczasem dzięki takim "strategicznym ekonomicznie" decyzjom przez dwa dni Tomaszów był pozbawiony połączenia komunikacyjnego z sąsiednim miastem.
Dla mnie to żenada... Za chwilę Nowy Rok, Trzech Króli itd, pewnie sytuacja się powtórzy. Życzę właścicielom i dyrektorom naszych firm przewozowych, by sami doświadczyli niebawem podobnej frustracji, jakiej doświadczyłem ja i pozostałe osoby, które próbowały przedwczoraj i wczoraj dotrzeć do Tomaszowa korzystając z komunikacji usługowej.
Napisz komentarz
Komentarze