- Przy okazji „dostało się” i innym, Bogu ducha winnym osobom, więc poczułem się w obowiązku stanąć w ich obronie.
- Przestałem już być „pochyłym drzewem, na które każda koza wskakuje”. Co prawda nie zależy mi na zdaniu anonimowych złośliwców, ale być może przeczytały te słowa osoby nie znające Halówki, a po takim jej przedstawieniu mogły wyrobić sobie błędne zdanie o samej imprezie, o organizatorze, o uczestnikach.
- Trzecim powodem jest chęć poruszenia kilku kwestii ważnych dla innych i na przyszłość, bo ja w tym roku kończę z organizacją Halówki, ale są w mieście osoby i zapewne dojdą z czasem następne, które w różnych dyscyplinach, ale i nie tylko w sporcie, bo i np. w kulturze prowadzą bardzo pożyteczne społecznie działania, ale często pozostawione są same sobie. Po dwudziestu latach prowadzenia Halówki, moim zdaniem, mam prawo do pewnych wypowiedzi na ten temat i nikt mi nie może zarzucić, że czynię to „pod siebie”, bo ja już kończę. Chodzi mi o przyszłość, o innych, by pewne wartości, idee, doświadczenia wynikające z dwudziestu lat Halówki owocowały dalej i nie skończyły się wraz z moją jej organizacją.
Zanim zacznę odpowiadać na list i komentarze jedna ogólna o nich uwaga. Otóż są one „klasycznym” dowodem na pewien stereotyp, mówiący o tym, iż Polak nie jest skory do chwalenia innych, docenienia jego działań, uznania , ale bardzo chętnie wykorzysta każdą okazję, by innym „dokopać”, „ściągnąć za nogi w dół, by się nie wychylał z szeregu”. Jak nie ma takich powodów to sam je „stworzy”, wymyśli byleby poczuć się „lepiej”, kimś ważnym, mającym coś do powiedzenia. Skoro nic nie robi to przynajmniej pogada sobie i będzie miał „swoje pięć minut”.
Chyba przez przypadek wyrwało się Autorowi, że :„Od zawsze przyciągała ona setki osób, dla firm była to bardzo atrakcyjna forma reklamy…Idea była szczytna, lokalizacja idealna, każdej zimowej soboty trybuny były wypełnione po brzegi. Każdy żył „halówką”. Z niecierpliwością czekano całą wiosnę, lato oraz jesień, aby wreszcie nadeszła zima a wraz z nią powrót na halę…. Treningi, poszukiwanie sponsorów, którzy mogliby zareklamować się na koszulkach przez nich zakupionych…”
Niestety przez dwadzieścia lat takich słów się nie doczekałem, dobrze, że chociaż stało się to teraz i w takich okolicznościach… ”lepszy rydz niż nic”. Często pytali mnie uczniowie przy okazji podsumowania sportowego roku i nagród wręczanych z tej okazji : „Dlaczego nie ma tam Pana? Przecież tyle lat przyciąga Pan do hali tylu ludzi i Pana tam nie ma?! A kto to jest ten, czy tamten? Co on zrobił?”
To była dla mnie najlepsza nagroda za to co robiłem. Nie zabiegałem i nie zabiegam o nagrody, uznanie od tych, którzy tego nie chcą okazać i udają, że nie ma takiej imprezy w mieście, w której, co roku, przez dwadzieścia lat grało kilka tysięcy zawodników, z reprezentantami Polski włącznie. Przyjeżdżali z kilkudziesięciu miejscowości, często musiałem tak układać mecze, by ktoś zdążył z Płocka, Łodzi, Bełchatowa czy Końskich, bo i z takich miejsc byli tu gracze. Ale lepiej było tego nie zauważać, przemilczeć i „zamilczeć’. Dla mnie ogromną satysfakcję dawało i było „motorem napędowym”:
- to jak przychodzili do mnie kilkuletni chłopcy i pytali : ”Prosę Pana, od ilu lat można grać?...o to jeszcze tyle muszę czekać…”
- to, że w rozgrywkach wzięło udział kilka tysięcy zawodników, a co najmniej drugie tyle interesowało się nią
- to, że wielu poświęcało bezinteresownie swój prywatny czas na organizację zespołów, stwarzanie im odpowiednich warunków do treningu i gry, szukali sponsorów na wpisowe, stroje…
- to, że wielu, wraz ze mną, całe dnie spędzało na hali obserwując mecze i ewentualnie wychodzili tylko na obiad
- to, że byli stali czytelnicy, a nawet kolekcjonerzy „Halówki” i często musiałem dodrukowywać im te egzemplarze, których nie mieli
- to, że byli tacy, którzy co roku wydawali spore pieniądze na „swoje” drużyny i z pewnością nie chęć reklamy była głównym tego powodem, bo uznali, że warto to robić, że cel jest szczytny
- to, że w tym roku niektórzy zawodnicy woleli narażać się w klubie na kary i mimo zakazu gry grali w Halówce, bo dla nich miało to większą wartość.
- to, że tyle osób, jak pisał Autor, nie mogło doczekać się kolejnej edycji Halówki
- satysfakcję dawało mi też to, że młodzi zamiast „wałęsać się „ bez celu po mieście mieli tu możliwość ciekawego, pożytecznego spędzenia czasu, że byli aktywni, organizowali się w zespoły, brali udział w rozgrywkach, ale i grali, przygotowywali się do następnej edycji w przerwie między rozgrywkami, że w tylu” zaszczepiłem” chęć do ruchu, a wiadomo „ ruch to zdrowie, a w zdrowym ciele zdrowy duch”, że stworzyły się na lata trwałe zespoły, że rozgrywki dały tak wielu mnóstwo przeżyć, satysfakcji ze zwycięstw, bramek i mnóstwo wspomnień.
Do tego dodać trzeba, że Halówka nakręcała też koniunkturę, popyt na buty, getry, koszulki, spodenki, piłki. Szkoły miały dochody za wynajem sal. Dochody miały i prywatne osoby choćby obsługa sali, sędziowie, obsługa medyczna, a dziennikarze mieli o czym pisać.
Tego wszystkiego, tej satysfakcji z tego płynącej nie zabierze mi nikt, żaden „życzliwy” czy mniej życzliwy komentator.
Nie piszę o tym wszystkim po to by czegoś się domagać, ale by zwrócić uwagę rządzącym, że są w mieście osoby, które w różnych dziedzinach robią bardzo wiele dobrego dla miasta, jego mieszkańców, a ich działalność nie zostaje zauważona, doceniona. Dla takich osób jak ja i oni wystarczyłoby choćby dobre słowo, czasem jakiś dyplom czy puchar, a nawet drobna pomoc w organizacji tych działań nie byłaby dla miasta wielkim wysiłkiem czy wydatkiem w porównaniu do „zysków społecznych” z takiej działalności płynących.
Ja skończyłem swoje działania, już niczego nie potrzebuję, ale zostali i dojdą inni i lepiej późno ich zauważyć i im pomóc niż wcale. Chyba to dużo lepsze niż borykanie się z problemami jakie stwarza młodzież , która nie ma gdzie spędzać czasu i miejsca na wyładowanie energii w sposób kontrolowany.
Reasumując, moim zdaniem było 90 parę procent „jasnych stron” Halówki, a ze wspomnianego listu wynika, że tych „ciemnych stron” było więcej. Owszem, przyznaję, że były też i „minusy”, ale „gdzie drwa rąbią tam wióry lecą”, nie znam imprezy, zwłaszcza tak masowej i długotrwałej, by obeszło się bez jakichkolwiek „minusów”.
Tyle ode mnie, może trochę dużo, ale po dwudziestu latach mogło się trochę zebrać.
Teraz odnośnie konkretnych słów Autora i tych z komentarzy.
„..– okrzyki dopingujące swój ulubiony zespół zostały zastąpione przez stukanie butelek po wódce oraz charakterystyczny dźwięk przy otwieraniu puszki..”
Nie chcę powiedzieć, że tego nie było i to właśnie uważam za te parę procent „minusów” i to też przyspieszyło moją decyzję o zakończeniu organizacji Halówki. Nie była to jednak taka skala o jakiej pisze Autor czy komentujący, ale było i niestety, z roku na rok rosło, ale…. To był jakiś fakt tylko, że Autor zupełnie nie zauważa lub nie chce zauważyć „ogólnych okoliczności”, które to powodowały. To tak jakby teraz po powrocie Kubicy na tor i zajęciu przez niego np. dwudziestego miejsca taki „życzliwy komentator ” powiedział : „Kubica się kończy, był dopiero dwudziesty!” A przecież wszyscy bardziej życzliwi wiedzą, że to niemal cud, że z tego wszystkiego wyszedł, ze znowu się ściga i wśród najlepszych kierowców świata nie był ostatni. Ale do tego trzeba być dobrym obserwatorem rzeczywistości i nie być złośliwym.
Podobnie jest z wydarzeniami na Halówce. Jeśli od kilkunastu lat demokracji w Polsce wszystkim i to już od dziecka wpaja się tylko jego prawa, mówi się tylko o prawach dziecka, ucznia, obywatela, pracownika i każdy ma swojego Rzecznika, a nawet, o zgrozo!!! namawia się do donoszenia na swoich rodziców, niszczy się wszelkie autentyczne autorytety, a promowane w to miejsce są nowe „autorytety” , które mówią : „Róbta co chceta”, a czołowe „osobistości” z życia publicznego pokazywane są coraz częściej „w stanie wskazującym” to czego spodziewa się Autor na tak masowej imprezie jak Halówka?! To „owoc” takich działań i teraz ja ma za to wszystko odpowiadać?
Wprowadzenie licznej ochrony też nie jest rozwiązaniem, bo po pierwsze jest to walka ze skutkami, a nie przyczynami. Przecież każdy zna imprezy, które ochrania tysiące policjantów i ochroniarzy, a i tak są „zadymy’, stadiony są zdemolowane. Czegoś takiego przez dwadzieścia lat nie było na Halówce. Tylko dwukrotnie wzywałem policję do zbyt „pyskujących” młodzieńców. Może dlatego, że nie było ochrony, a więc nie było z kim walczyć nie było rozrób, a przecież każdy mecz to były wielkie emocje, a więc okazja do rozrób, a tych dziennie było 20-30, a dzięki swoim działaniom, często wymagających dyplomacji, działań psychologicznych doprowadzałem do tego, że rozchodziło się wszystko „po kościach”. Uważam to za swój sukces, a imprezę pod tym względem za bardzo „cichą i spokojną”, biorąc pod uwagę skalę i częstotliwość zagrożenia. Po drugie kto miałby zapłacić za taką ochronę, skoro ponoć wpłaty i tak były już duże, a płacić i tego wielu nie chciało?
Kolejna „życzliwość” anonimowego Autora:„…Ze względu na małą liczbę zgłoszonych drużyn…”
Przed Halówką była rozgrywana bezpłatna Liga Orlika i brało w niej udział 12-ście zespołów, a w płatnej Halówce 26 zespołów, a to ponad dwukrotnie więcej i to jest mało?! Fakt, że w poprzednich edycjach było więcej, ale było dużo powodów tej zmniejszonej ilości i nie czas i miejsce by teraz o tym pisać.
„…Organizatorzy nie odpowiadają za nich i szkody przez nich wyrządzone,…” Kolejne słowa bez pokrycia. Szkody… jakie… konkretnie? Jak pamięć mnie nie myli to tylko kilka lat temu jeden z zawiedzionych wynikiem zawodników kopnął w drzwi szatni uszkadzając je, ale szkoda została naprawiona i to przez niego. Poza tym jakie szkody… widocznie Autor wie więcej niż organizator. Owszem śmieci po imprezie jest dużo, ale gdzie ich nie ma… nawet w kinie, a nawet w teatrze! Niestety taki mamy poziom kultury.
„…Korytarz do szatni niedługo będzie trzeba pokonywać w maskach gazowych i suszarką, gdyż dym papierosowy jest tam tak gęsty…” Chyba mówimy o różnych imprezach… dym i to gęsty na korytarzu?!Przecież na Halówce palacze wychodzili na zewnątrz, a jak ktoś próbował to robić na korytarzu to był proszony przez obsługę lub przeze mnie o zrobienie tego na zewnątrz i nie było z tym kłopotów. Kompletne kłamstwo!
„…Prawo dżungli Uczestnicząc w wydarzeniach boiskowych mam wrażenie, że jestem w dżungli, a jednym prawem, jakie tu obowiązuję, to „silniejszy wygrywa”. To chyba jednak nikogo nie dziwi. Przecież nie stronnicze sędziowanie uraziłoby silniejszą drużynę, która może wyrównać rachunki po ostatnim gwizdku. W takim momencie aż odechciewa się grać, gdyż z systemem nie da się wygrać. Cierpi na tym całe widowisko. Drużyna MDK-AB Drukw minioną sobotę w ramach protestu zeszła z boiska, chcąc cało i zdrowo wrócić do domu. Na boisku zaczęło wrzeć, głównie za sprawą arbitra, który chyba na moment zapomniał kierunki sygnalizacji drużyny faulującej, lub po prostu nie bał się jako winowajcę wskazywać zespół składający się z licealistów…”
Jak to się mówi nie wiem „czy śmiać się czy płakać’ po takich słowach… same kłamstwa, pomówienia i nieprawda! Jeżeli ktoś tak myśli to widocznie tak działa. Dochodzimy do sedna sprawy… Autorem tego listu jest jak widać osoba związana z zespołem MDK AB Druk i ta cała „burza w szklance wody” została wywołana po przegranym meczu z udziałem tego zespołu. Mówienie o jakiejś dżungli… systemie… to chora „wyobraźnia”. Tak się składa, że największe ekscesy w tym roku były z udziałem tej drużyny i to nie w jednym meczu. To co, wszyscy są źli, tylko nie ten zespół? Zarzucanie, jednej z najspokojniejszych drużyn Halówki, że grozi po meczu porachunkami to kłamstwo i niegodziwość. Stronnicze sędziowanie…? Tak zawsze mówią przegrani. W tym meczu sędzia i to młody sędzia zachował się bardzo prawidłowo i odważnie, bo najpierw ukarał żółtą kartką szarżującego zawodnika, który uderzył w głowę bramkarza. To, że tego nie chciał, to go nie usprawiedliwia. Bramkarz jest „pod ochroną” i trzeba się liczyć z tym, że jak się nie wyhamuje, a uderzy w niego to otrzymuje się kartkę.
To tak jakby kierowca, teraz w warunkach zimowych na kogoś najechał i powiedział, że on tego nie chciał. Jego obowiązkiem jest zachować odpowiednią odległość i szybkość. Także decyzja była jak najbardziej prawidłowo. Zaś drugi zawodnik również został ukarany prawidłowo. Najpierw otrzymał żółtą kartkę za niestosowne zachowanie w stosunku do sędziego, a potem czerwoną za jeszcze większą „agresywność”. To, że „dwudziestoletni licealiści” zeszli z boiska to była tylko ich decyzja, a nie to, że ktoś im zagrażał. A przy okazji tego zespołu… myślę, że ich ambicje nie miały pokrycia w wynikach stąd taka frustracja. Sportowiec powinien mieć ambicję i oni, jak widać, ją mają i dobrze, mają też predyspozycje, by w przyszłości grać dobrze i coraz lepiej, ale jeśli nie będą pracować, nie będą słuchać starszych, bardziej doświadczonych i mających większe umiejętności zawodników, nie będą chcieli się od nich uczyć, wdadzą się w „wojny” z rywalami i sędziami to nie wykorzystają swojego potencjału. A byłaby to szkoda, dla nich, dla klubów i dla kibiców.
„…O ile agresywna młodzieżto (niestety) zjawisko dość powszechne w obrazie dzisiejszego Tomaszowa oraz na obszarze całej Polski…to bardziej dziwią… agresywni dorośli. Choć czy możemy w takiej sytuacji osobę, powiedzmy, powyżej 27. roku życia nazwać dorosłą, skoro nie potrafi opanować swoich emocji, a temu wszystkiemu przygląda się jego czteroletnie dziecko?”
Z pierwszą częścią wypowiedzi zgadzam się, o tym pisałem powyżej, tylko dlaczego w stosunku do Halówki i organizatora padły inne słowa? Ale co do dalszej części wypowiedzi absolutnie się nie zgadzam, bo prawda była zupełnie inna.
„…Idea Halowej Ligi Szóstek Piłkarskich odeszła w niepamięć, podobnie jak zasady fair play. Liczy się tylko wygrana, nieważne jakim kosztem..” Nie jest to do końca prawda. Bardzo wyraźnie widać, że ten problem dotyczy tylko młodych graczy i takich bez osiągnięć piłkarskich ( choć są i tu pozytywne wyjątki ). Z zespołami „starszymi” nie ma tego problemu (Polskór, Walczak, Retos, DOK, Euroglas-Piaskowa, RoMar…). Niestety to „domena” młodzieży, a ta jest „wynikiem” kilkunastu lat działań „wychowawczych”, o których już wspominałem.
„…Jakiej treści umowę dotyczącą wydzierżawienia podpisano i czy zwarto w niej zapisy zakazujące spożywania alkoholu na terenie obiektu sportowego przeznaczonego przecież przede wszystkim dla młodzieży? Przypomnę przy okazji, że radna Barbara Klatka kilka miesięcy temu poruszała na sesji Rady Powiatu Tomaszowskiego temat pijaństwa na szkolnych obiektach sportowych, będących w gestii tomaszowskiego Starostwa oraz cichej aprobaty ze strony szkolnych władz. „Oskarżana” była wtedy o prowadzenie kampanii wyborczej. Jak jednak widać z powyższego listu problem rzeczywiście istnieje i żałować należy, że nie dostrzega go dyrektor szkoły a równocześnie wiceprzewodniczący Rady Powiatu, Marek Parada. Może jednak warto było uważniej wysłuchać głosu koleżanki radnej i posprzątać nieco śmieci na własnym podwórku..”
Rozumię , że to już słowa Administratora? I jak czytam wkraczamy na pole „politykierstwa”. Nie jestem zwolennikiem opcji reprezentowanej przez Pana dyrektora Paradę, ale atak na niego jest nieuprawniony i niezasadny. Skoro niektórym radnym i Administratorowi tak bardzo leży na sercu to co się dzieje z młodzieżą w mieście to dlaczego przez dwadzieścia lat nikt do mnie nie przyszedł z zapytaniem czy może w czymś pomóc skoro co roku ściągam na halę tyle młodzieży? Jeśli tak bardzo przejmują się tym co się dzieje na hali to może zaproponowaliby pomoc choćby Straży Miejskiej, która zamiast „gonić aktywne Babcie” na rynku mogłaby przypilnować porządku i lepiej przysłużyłaby się społeczności miejskiej? Czy jedynym pomysłem niektórych, by zaistnieć w życiu społecznym, jest krytykowanie wszystkich i wszystkiego, przez to zebranie głosów sobie podobnych , a takich nie brakuje i w ten sposób granie „Ważnych Radnych”? A czy Administratorowi aż tak bardzo zależy na tym co się dzieje w mieście, z młodzieżą, krytykowanie tych co coś robią, a samemu dawanie pola do popisu na swoim portalu różnej maści frustratom, złośliwcom, którzy pomawiają, obrażają innych? To nie wolność słowa, a samowola, demoralizacja, bo wolność ogranicza „bliskość czyjegoś nosa”. A może to za wszelką cenę chęć rozpropagowania swojego portalu i cel uświęca środki? To jakaś podwójna moralność? Zanim zamieści się szkalujące, oskarżające imiennie inne osoby listy może należałoby najpierw poprosić „anonima” o działanie z „otwartą przyłbicą” , przedstawienie się i swojej wiedzy, dowodów, kompetencji o tym o czym piszą, a nie pozwalanie na bezkarne „obrzucanie innych błotem”? Zamieszczanie takich anonimowych tekstów to przykładanie ręki do demoralizacji, a potem atakuje się innych za to, że ci zdemoralizowani tak czy inaczej zachowają się na imprezie organizowanej przez innych? To co najmniej nieuczciwe.
Nie odniosłem się do komentarzy, ale chyba wystarczająco „myślący” odbiorcy otrzymali informacji, by wyrobić sobie właściwe zdanie na temat kto jest kim w tej „sprawie”. Komentarze pozostawię już bez komentarza, dla myślących wystarczy zapoznać się z pisownią i ich „językiem” i to już będzie najlepszy do nich komentarz.
Ze swej strony chciałbym, korzystając z okazji, podziękować wszystkim tym dzięki którym mogła się odbywać w takiej skali Halowa Liga Szóstek Piłkarskich.
Dziękuję zawodnikom, opiekunom drużyn, sędziom, dziennikarzem, sponsorem, obsłudze medycznej i hali oraz koledze Zbigniewowi Piotrowskiemu za wkład w organizację i przebieg tej imprezy, bo to dzięki nim mam dziś satysfakcję zrobienia czegoś dobrego w życiu.
Z poważaniem
Zbigniew Zajączkowski
(pomysłodawca i organizator Halówki)
Napisz komentarz
Komentarze