Jak scharakteryzowałby Pan przyszłoroczny Budżet Miasta, wiemy że jest już gotowy i obecnie zajmują się nim radni?
Generalnie wbrew temu, co się w Polsce dzieje, myślę tu o złych informacjach, zapowiedziach kryzysu, sytuacja wygląda nie najgorzej. Zacznijmy od tego, że projekt Budżetu Miasta, opiera się na wytycznych i wskaźnikach Ministra Finansów z października, które określają między innymi prognozy przyrostu PKB, jak nas zapewniano miał on osiągnąć 4%. Na podstawie tych danych określa się nasz udział w podatkach oraz wysokość subwencji. Konkretne kwoty pieniężne zostały nam więc przydzielone i na tej podstawie zbudowaliśmy plan dochodów, czyli pulę pieniędzy, jaką mamy do rozdysponowania. Po wyborach parlamentarnych pojawiają się od ministra Rostowskiego informacje, że przesłane nam wskaźniki, nie do końca są rzeczywiste. Okazuje się, że przyrost PKB może być na poziomie może 1, może 2 a może -1 procent. Wczoraj dostaliśmy kolejną informację, że będzie to jednak 2%...
Czyli dochody pójdą w dół…
Dokładnie tak. Dlatego mamy zaplanowane rezerwy, które pozwolą nam nie zmniejszać poziomu wydatków, ale równocześnie zmieścić się w obowiązujących nas wskaźnikach.
Jak daleko jesteście od 60 procentowego progu długu w stosunku do dochodów własnych?
Przede wszystkim wychodzimy z niezłym wynikiem 2011 roku, bo powinniśmy zejść poniżej 50%, czyli jest to bardzo bezpieczne wejście w nowy rok. Na dzień dzisiejszy jest to 50 z małym haczykiem ale wiemy już, że na koniec roku zejdziemy na około 49%.
Jedna z tomaszowskich dziennikarek napisała w ubiegłym tygodniu, że ten poziom zadłużenia przekroczy 54%.
Nie wiem co pisze „jedna z dziennikarek”, ponieważ ze mną na ten temat nie rozmawiała.
W przyszłym roku jednak zadłużenie wzrośnie, zakładacie deficyt na poziomie 7 milionów
Tak zakładamy. Wystąpimy o kredyt w wysokości 24 milionów ale większość z tych pieniędzy przeznaczymy na spłatę wcześniejszych zobowiązań. Dzisiaj nie jest dla nas najważniejszy wskaźnik zadłużenia, bo trudniejszy do osiągnięcia jest wskaźnik spłaty zadłużenia. Spłacać zobowiązania możemy jedynie na poziomie nie przekraczającym 15% dochodów własnych. Dzisiaj przekroczyliśmy 14% ale w roku następnym zamierzamy zejść o jeden punkt procentowy niżej. Dlatego zaplanowaliśmy wyższe dochody budżetowe.
A co się stanie jeśli dochody własne spadną? Jeśli na przykład okaże się, że udział w podatkach dochodowych jest niższy niż zakładano?
Na razie tendencja, mimo kryzysu, jest wzrostowa. Te wskaźniki i dochody są na poziomie wyższym niż w roku ubiegłym. Gdyby za każdym razem zakładać „czarny scenariusz” nie moglibyśmy się w ogóle rozwijać. My dzisiaj planujemy wydawanie środków na poziomie roku ubiegłego, w odniesieniu do wydatków bieżących. Rozpoczynamy pracę nad przygotowaniem koncepcji obniżenia tych wydatków w kolejnych latach.
W jaki sposób?
Dzisiaj jest za wcześnie, by o tym mówić. Jest możliwe, że obejmie to także restrukturyzację zatrudnienia. Uważnie przyjrzymy się wszystkim wydatkom. I to nie w samym Urzędzie, bo nie on jest najbardziej kosztochłonny. Najbardziej kosztochłonne są jednostki podległe. Jeśli na początku tamtej kadencji przedszkola kosztowały nas 10 milionów, to dzisiaj jest to 5 milionów więcej. Szkoły kosztują nas 50 milionów.
Może przyczyna leży w złych inwestycjach, jakie robiliśmy na przestrzeni kilku minionych lat, pływalnia, Orliki - to są jednak obiekty, które generują koszty.
Idąc tym tokiem rozumowania, pozbawilibyśmy miasto jakiejkolwiek rozrywki, kultury i rekreacji. Nie możemy iść w „zaparte” i realizować wariant, jaki był realizowany w tym mieście przez dziesiątki lat. Wariant nie budowania niczego dla ludzi. Oczywiście trafiliśmy na czas kryzysu, który zbiegł się z okresem realizacji programów unijnych. Tu rodzi się zawsze dylemat: czy korzystać z tych środków, czy odpuścić sobie i jakoś przetrwać. Drugiej takiej okazji na pozyskanie środków nie będzie. Dlatego wszystkie zadania inwestycyjne, jakie teraz realizujemy to tylko te, które mają dofinansowanie.
W takim razie co planujecie do realizacji na przyszły rok?
W sumie na inwestycje planujemy wydać 23 miliony. Przede wszystkim dwa projekty rewitalizacyjne, czyli Plac Kościuszki oraz budowa kilku ulic. Obecnie trwa przygotowanie specyfikacji przetargowych. Zabezpieczyliśmy też finanse na udział własny w tych zadaniach, które znalazły się na liście rezerwowej a więc inwestycja w Parku Bulwary. W ramach „schetynówek” wykonamy ulicę Biblioteczną. Z funduszy unijnych kontynuować będziemy budowę boiska bocznego przy ulicy Nowowiejskiej. Do końca roku powinien być też gotowy projekt nowej trybuny.
A kiedy ruszy sama inwestycja?
Na razie nie jest uwzględniona w Wieloletnim Programie Inwestycyjnym. Trafi tam natychmiast, jak tylko uwolnią się środki z przetargów. Wtedy nastąpi korekcja wydatków w kolejnych latach. Zapewniam, że jest to jedno z pierwszych zadań do realizacji.
Co jeszcze?
Rozpoczynamy z własnych środków budowę Skłodowskiej, Narewskiego i Chrobrego. To zadanie rozpisaliśmy na trzy lata. Kolejne zadanie, to budowa ulic na osiedlu Wierzbowa. Planujemy też wykonać zagospodarowanie terenów przylegających do Grot Nagórzyckich. Ruszy też budowa Parkingu przy Skansenie Rzeki Pilicy. Wykonamy oświetlenie okolic Ośrodka Kultury TKACZ a także nowe zasilanie Placu Narutowicza.
Co planujecie zrobić z czwartym projektem rewitalizacyjnym w ramach którego miał być przebudowany między innymi Włókniarz?
Przygotowujemy nowe studium wykonalności, jeśli pojawi się jakakolwiek możliwość pozyskania środków na tę inwestycję, będziemy przygotowani do aplikowania. To kolejny z naszych priorytetów. Kinoteatr Włókniarz jest w katastrofalnym stanie.
Wspomniana przeze mnie wcześniej dziennikarka w tym samym artykule napisała, że chcecie robić oszczędności na najbiedniejszych, na osobach, które nie są w stanie same się bronić.
To są historie „wyssane z palca”. Zarówno pomoc społeczna, jak i oświata i kultura zaplanowane są w wydatkach na tym samym poziomie, jak ma to miejsce w tym roku. Jeśli chodzi o pomoc społeczną, to również MOPS będzie restrukturyzowany. Jesteśmy po audycie wewnętrznym, dokonaliśmy odpowiednich analiz i widzimy możliwości poczynienia tam pewnych oszczędności. Podkreślam, że mówimy o wydatkach bieżących jednostki, nie pomocy dla ludzi .
Znajdziemy w budżecie jakieś „kontrowersyjne” wydatki?
Chyba najciekawszym tematem, bo pojawia się na pierwszych stronach gazet, jest zakup samochodu służbowego dla Urzędu Miasta…
Liczyłem, że sam pan o tym wspomni…
Żeby była jasność. To nie jest samochód dla mnie, przypisany do osoby prezydenta. Będzie wykorzystywany przez urzędników w mieście. Jeździmy w Urzędzie dwoma samochodami, z których jeden ma 12 lat a drugi za chwilę będzie miał 8. Samochód jat kupowany co drugą kadencję. Obliczyliśmy, że koszty eksploatacji obydwu samochodów są bardzo wysokie. Serwisujemy je w sposób należyty ale są to samochody francuskie, które nie należą do najtańszych, jeśli chodzi o eksploatację. Urząd nie będzie utrzymywał trzech samochodów i ten starszy przekażemy jednej z jednostek nam podległych. Warto zwrócić uwagę, że ilość przejechanych przez samochody służbowe kilometrów w mojej kadencji jest dużo mniejsza niż w poprzednich latach. Ponadto, jak rozpoczynaliśmy pracę były w Urzędzie cztery samochody i trzech kierowców. Dzisiaj jest dwóch kierowców i dwa pojazdy.
Drugim kontrowersyjnym wydatkiem są laptopy… W XXI wieku czynienie zarzutu z zakupu narzędzia, które można porównać do telefonu, wymienianego przez nas najczęściej co dwa lata wydaje się po prostu śmieszne.
Może jest to trochę niefortunnie nazwane w uchwale. Mówimy o zakupie 5 nowych zestawów komputerowych. Czy to będzie laptop, czy komputer stacjonarny nie ma znaczenia. Sprzęt się starzeje ale go nie wyrzucamy. Naprawdę jest mi obojętne czy dostanę nowy komputer, czy w dalszym ciągu będę pracował na tym, który mam.
Dziękuję za rozmowę
Napisz komentarz
Komentarze