Dyrekcja szpitala twierdzi, że nowe przepisy porządkowe wprowadzono w trosce o intymność pacjentów. – Poranny obchód nie może być ograniczany przez odwiedzających, którzy często nie reagują na prośby personelu o opuszczenie Sali – mówi pielęgniarka z oddziału wewnętrznego. - Tymczasem nie ma on celu jedynie przywitania się z chorymi ale przede wszystkim zapoznanie się z aktualną sytuacją chorego. Często lekarz rozmawia z pacjentem i rozmowy mają charakter bardzo intymny, dotyczący czynności fizjologicznych – mówi i dodaje, że w takich warunkach utrzymanie tajemnicy lekarskiej jest prawie niemożliwe.
Lekarze podkreślają, że dziesiątki osób kręcących się po korytarzach przeszkadza im w pracy ale przede wszystkim zakłóca spokój chorym. - Mamy tu różne przypadki i różnych ludzi. Niektórzy są tu w celu dokonania specjalistycznych badań ale są też osoby w podeszłym wieku, dla których hałas i zamieszanie są bardzo uciążliwe. To samo dotyczy osób po skomplikowanych zabiegach operacyjnych. Potrzebują one spokoju. Tymczasem wielu odwiedzających przychodzi z wizytą przynosząc nie tylko „wałówkę” ale także codzienne, domowe problem, obciążając nimi chorych.
Część pacjentów nie podziela jednak tych wątpliwości. Odwiedziny osób bliskich stanowią dla nich miłe urozmaicenie przykrego pobytu na ponurym, szpitalnym oddziale. –Nie każdy toleruje szpitalne jedzenie. Rodziny dokarmiają więc pacjentów, przynoszą też zmianę bielizny i inne niezbędne rzeczy. Nie każdy natomiast ma czas i możliwości, by odwiedzać swoich bliskich w wyznaczonych godzinach. Co mają zrobić ci, którzy pracują od 10-18 – mówi pan Marian, przechadzający się po korytarzu. .
- Ja myślę, że to dobry pomysł – wyraża odmienna opinię pani Alicja. – Pamiętam czasy, kiedy odwiedziny w szpitalu odbywały się dwa razy w tygodniu przez dwie godziny. Nikt jakoś nie narzekał pacjenci wracali do zdrowia. I nie było telefonów komórkowych, jedynie jeden automat telefoniczny na dole w holu.
Pracownicy gospodarczy szpitala zwracają także uwagę na problemy z utrzymaniem czystości – Z jednorazowych fartuchów, jak to ma miejsce w innych szpitalach nikt tu nie korzysta. Nakładki na buty nie są używane a wierzchnie odzienia nie są pozostawiane w szatni.
Rzeczywiście niektórzy odwiedzający nie znają umiaru. Niektórym z nich o tym, że mają kogoś chorego przypomina się w nocy. – Zdarzają się tacy, którzy potrafią zatęsknić do swojej lubej nawet po godzinie 22 – opowiada Robert pracownik firmy ochroniarskiej. – O tych, którzy wpadają z wizytą po kielichu szkoda nawet mówić.
Napisz komentarz
Komentarze