Teren podzielony został na sektory w których rozlokowani byli harcerze z poszczególnych chorągwi. Nasz hufiec podległy jest Chorągwi Łódzkiej, znajdującej się po środku terenu zlotu, od ulicy Focha.
Przechadzając się po zlocie pierwszymi rzeczami jakie można było zauważyć, to wymyślne bramy stojące przed gniazdami każdej z chorągwi. Na przykład brama gniazda Łódzkiego przedstawiała panoramę ulicy Piotrkowskiej, brama gniazda Śląskiego przypominała katowicki spodek.
Pierwsze dni nie były łaskawe. Zlot rozpoczął się od obfitej ulewy, która zamieniła teren w ogromną płytę błota poprzecinaną kępkami trawy. Tym samym, prawdziwym hitem stało się człapanie w kaloszach, które chroniły od ugrzęźnięcia do kolan.
Drugiego dnia, już od rana na zlocie zawrzało. Harcerze nerwowo ubierali się w mundury, przyszywali guziki i naszywki zlotowe. Przygotowywano się do uroczystego apelu rozpoczynającego zlot. Miał on miejsce na Krakowskim Rynku, gdzie tego dnia stanęło ponad dziewięć tysięcy harcerzy. Zlot uroczyście otwierał Premier Donald Tusk, który po apelu zwiedził teren Zlotu. Został też zaproszony na typowy, harcerski obiad, który przygotowany był przez harcerzy z chorągwi Kujawsko-Pomorskiej.
Kolejne dni, uczestnicy spędzili na zajęciach programowych lub zwiedzając Kraków. Bloki programowe oferowały między innymi spływy pontonowe, ścianki wspinaczkowe, zawody sportowe i wieczorne koncerty.
W niedziele, 22 sierpnia, do Krakowa przybył kolejny ważny gość. By nim Prezydent Bronisław Komorowski. Uczestniczył we mszy świętej odprawianej na wzgórzu Wawelskim aby po niej udać się w odwiedziny do harcerzy na terenie ich Zlotu. Prezydentowi wręczono także zlotowy identyfikator
Zlot dobiegał już końca, organizatorzy rozpoczęli powolne podsumowywanie, gniazda powoli składały sprzęt, harcerze spędzali ostatnie chwile z nowo poznanymi ludźmi, wszyscy przygotowywali się do ostatniego zlotowego dnia, do ostatniego apelu i wyjazdu. Jednak ten ostatni poranek był zaskoczeniem dla wszystkich. Po wielu dniach upałów przyszedł deszcz. Na tyle intensywny, że nie pozostawił suchej nitki na żadnym z namiotów, materacu czy kocu które zdążyły już wyschnąć po ulewach z początku zlotu.
Trwający dziewięć dni zlot był wielkim przeżyciem dla harcerzy. To nie tylko wypoczynek ale świetna zabawa, spotkania nowych ludzi, zawiązywanie przyjaźni. Tomaszowscy harcerze wywieźli z tej imprezy coś więcej niż tylko „wyprawkowe” , kolorowe koszulki, plecak, zlotową smycz. Bagaż wspomnień, emocji i uczuć będzie przypominać o Zlocie jeszcze przez wiele, wiele lat.
Piotr Stec
Napisz komentarz
Komentarze