W Luboczy gm. Rzeczyca święty Stanisław Papczyński, jako kapelan na dworze Jakuba Karskiego herbu Jastrzębiec, przebywał w latach 1671-1673. Wprowadził on zwyczaj śpiewania wspólnie różańca przez domowników. W rodzinie Karskich zwyczaj ten przetrwał wiele dziesiątków lat. To właśnie w Luboczy we wrześniu 1671 roku (w oktawie Narodzenia Najświętszej Maryi Panny) w kaplicy Karskich przed obrazem przedstawiającym Niepokalanie Poczętą Dziewicę Maryję, za pozwoleniem biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego i wiedzą nuncjatury apostolskiej, przywdział biały habit tworząc pierwszy męski zakon klerycki na ziemi polskiej. Habit ten podobny jest do habitu pijarskiego. Różnią się praktycznie jedynie kolorem. Habit noszony przez pijarów jest koloru czarnego. Papczyński zaś dla siebie i przyszłych marianów – członków „Towarzystwa Niepokalanego Poczęcia” wybrał biały habit, ponieważ „biały habit noszony za zewnątrz jak sztandar przez Marianów był w rozeznaniu Świętego naturalną pomocą w szerzeniu kultu Niepo-kalanego Poczęcia”.
Pierwszym członkiem zakonu marianów został pustelnik i weteran wypraw wojennych Stanisław Krajewski. Ceremonia przywdziania przez niego białego habitu mariańskiego i ofiarowania się pod przysięgą do rodzącego się Zgromadzenia Niepokalanego Poczęcia odbyła się w Luboczy dnia 4 lipca 1673 roku. Wraz ze Stanisławem Krajewskim do zgromadzenia przystąpili jego towarzysze. Pustelnik ofiarował też na potrzeby zgromadzenia swoją posiadłość położoną w Puszczy Korabiewskiej, otrzymaną w roku 1670 od króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego.
W Luboczy Stanisław Papczyński opracował też projekt ustawy dla przyszłego zakonu pt. „Norma vitae” (Reguła życia), a także napisał traktat moralny i ascetyczny pt. „Templum Dei Mysticum” (Mistyczna Świątynia Boża), który miał kilka wydań. Dał w nim wyraz przekonaniu, że również ludzie świeccy, a nie tylko zakonnicy i kapłani, są wezwani do świętości. Jest to jedno z najwybitniejszych dzieł w polskiej literaturze ascetycznej XVII wieku. Przy swych obowiązkach kapelańskich o. Papczyński starał się zwyczajem zakonnym poświęcać sporą część dnia na modlitwę, szukał samotności, spacerując po polach. Gdy służąca kiedyś poszła prosić go do stołu, widziała, jak unosił się pół łokcia nad ziemią, trwając w zachwycie.
W Luboczy miało też miejsce wiele cudownych wydarzeń i znaków. To tu, w czasie zjazdu rodzinnego w dworku Jakuba Karskiego, ojciec Papczyński miał wizję czyśćca. Ekstaza miała miejsce podczas uczty odbywającej się po skończonym nabożeństwie. Ojciec Stanisław wpadł w zachwyt (miał oczy podniesione w górę i cały był nieruchomy), a kiedy przyszedł do siebie, wstał i bez słowa skierował się do wyjścia. Krocząc po stole (trudno było mu inaczej się wydostać spośród siedzących za stołem licznie zaproszonych gości) nogami ani nawet habitem nie dotknął nikogo z biesiadników, ani żadnej z gęsto zastawionych na stole potraw. Natychmiast też udał się do Puszczy Korabiewskiej i swoim współbraciom polecił modlitwę za zmarłych. Po czym zamknął się w swej celi na parę dni, nic nie jedząc ani pijąc. Podczas następnej wizyty w Luboczy Jakub Karski przysięgając, że nie zdradzi tej tajemnicy do śmierci ojca Papczyńskiego uprosił zakonnika, by ten wyjawił mu wizję, którą miał podczas ekstazy. Ojciec Stanisław powiedział mu: „Byłem w czyśćcu, widziałem nieznośną mękę dusz cierpiących”. Pytany zaś, w jaki sposób przeszedł przez stół, odpowiedział: „Tego sam nie wiem, bo mnie się widziało, że przede mną nic nie było, ale prosto szedłem po ziemi”.
Tu także miał miejsce cud uzdrowienia. Kiedy pewnego razu ojciec Papczyński przybywszy z Puszczy Korabiewskiej do Luboczy z posługą duchowną, zastał Jakuba Karskiego okrutnie strapionego. Jego syn Józef bowiem wpadł pod koła wozu i był w bardzo ciężkim stanie. Zakonnik widząc Józefa na wpół żywego rzekł do niego: „Józefie, wstawaj i pośpiesz się posłużyć mi do mszy świętej!”. Na te słowa uzdrowiony Józef natychmiast podniósł się z łóżka i podążył za Papczyńskim do kaplicy
Matka ww. Józefa Karskiego, pod koniec swojego życia około 1730 r., opowiedziała o. Wyszyńskiemu o innym cudownym wydarzeniu z tego samego okresu. W czasach swojej młodości miała ona ukochanego pieska, którego nosiła, całowała, pozwalała mu się lizać po twarzy i jadać z jednego talerza. Święty Stanisław Papczyński niejednokrotnie zwracał jej uwagę, że postępuje niewłaściwie. Tłumaczył jej, że nie wypada, by z tego samego talerza jadło zwierzę i człowiek stworzony na obraz Boży oraz że nagannym jest, by ona, osoba często przystępująca do komunii świętej, pozwalała oblizywać pieskowi usta, którymi Pana Boga przyjmuje. Jednak pani Karska nie zważała na słowa Papczyńskiego i nie zmieniała swojego postępowania. Pewne wydarzenie zmieniło jednak diametralnie jej postawę. Była wówczas w ciąży, a ojciec Papczyński przyjechał do Luboczy z posługą duchową. Widząc jak pieściła pieska, zaczął ją ostrzegać, by czasem Pan Bóg jej za to nie pokarał urodzeniem się jakiego „monstrum”. Karska nie przejmując się jednak słowami zakonnika zasiadła do stołu z pieskiem na rękach. Widząc to o. Stanisław powiedział stanowczym głosem: „Piesku, na ziemię!”. I piesek, wbrew wszelkim swoim manierom, natychmiast spełnił rozkaz. Następnie patrzył Świętemu w oczy, jakby oczekując dalszych rozkazów. Wówczas zakonnik powiedział „Piesku, zdechnij!”. W tej chwili „piesek padł i nogami grzebiąc, zdechł”. Zdumienie obecnych przy tym osób nie miało granic, a przerażona Pani Karska przepraszając upadła do nóg świętego.
*****
5 czerwca 2016 roku w Luboczy odbyły się uroczystości związane z kanonizacją o. Stanisława Papczyńskiego. Ksiądz Krzysztof Knych odprawił Mszę Świętą w intencji mieszkańców oraz przybyłych gości. Został odczytany list Księży Marianów skierowany do mieszkańców Luboczy i Gminy Rzeczyca.
Fragment książki Andrzeja Jury
Napisz komentarz
Komentarze