Melodyjnie, ostro i do przodu
No cóż, punk rock nigdy nie był miłością mojego życia. Z trzech składników, z których składa się muzyka zespołu The Bastard; punka, hardcore i metalu, jedynie ten ostatni jest przeze mnie przyswajalny. Ale to dobrze, bo zupełnie źle jest dopiero wtedy, kiedy recenzent jest także bezkrytycznym fanem grupy. Jak mawia pewien blogowy klasyk, którego odnalazłem przypadkiem w necie, i z którego opinią gdzie mi się tam równać: „Dobry punk powinien mieć w sobie proste i chwytliwe riffy rozrywające mózg od środka i bunt wyrażony w konkretnych tekstach”. No niby tak, ale co z tymi pokoleniowymi „załogantami”, którzy na graniu punka zjedli zęby i w międzyczasie zdążyli zaistnieć w tzw. „mainstreamie”, a ich bunt jak pisał poeta Grochowiak „nie przeminął, a tylko się ustatecznił?”. Czy są mniej autentyczni niż ich młodsi koledzy?
18.12.2011 11:48