W listopadzie ubiegłego roku Rada Miejska obniżyła stawki opłaty placowej w tzw. dni nie targowe. Mimo to, kupcy prowadzący tu swoją działalność wciąż uważają, że płacą zbyt dużo. Podkreślają, że opłaty, jakie wnoszą do kasy miejskiej są na tym samym poziomie, jak koszty wynajęcia lokalu handlowego. Wskazują też, że prowadząc sklep mieliby zapewnione łazienki, toalety, wodę i ogrzewanie.
Tomaszowski magistrat obniżył stawki najmu dla osób prowadzących działalność handlową na miejskim targowisku.
Od lipca br. do tomaszowskiej Policji napływały zgłoszenia dotyczące kradzieży kieszonkowych, dokonywanych na terenie targowiska miejskiego. Łupem złodziei padały portfele, dokumenty, pieniądze oraz karty bankomatowe. Najczęściej ofiarami był kobiety.
Tym razem nie udało się władzom miasta przeforsować uchwały dotyczącej podwyżki opłat płaconych przez kupców na miejskich targowiskach. Pierwsze podejście było połowicznym sukcesem, bo mimo, że radni bezdyskusyjnie „przyklepali” w lutym, to co prezydent zaproponował, to jednak Regionalna Izba Obrachunkowa dopatrzyła się nieprawidłowości w uchwale i ją unieważniła. Problem jest poważny, ponieważ podwyżka, jaką władze miasta chcą uraczyć handlujących wynosi aż 50% dotychczasowej stawki. Kupcy oczywiście protestują i trudno im się dziwić, bo niespodziewanych podwyżek nikt z nimi nie konsultował a władze miejskie, ich zdaniem, wykazały się wyjątkową nieznajomością realiów tomaszowskiego handlu, którego utrzymuje się u nas co najmniej kilka tysięcy osób.