Zamek Kazimierza Wielkiego w Inowlodzu
Zrekonstruowana średniowieczna warownia. Obecnie Miejskie Centrum Kultury. Liczne imprezy kulturalne i rekonstrukcje historyczne
bronny zamek w Inowłodzu był jedną z blisko pięćdziesięciu murowanych warowni, zbudowanych za życia i panowania Kazimierza Wielkiego. Wystawiony w latach 1356-66 pełnić miał funkcję siedziby lokalnej administracji i punktu obronnego przy granicy Polski z państwem książąt mazowieckich. Zabezpieczał też pobliski bród i komorę celną na szlaku handlowym, który w tym miejscu przekraczał Pilicę. Przed 1390 rokiem przeszedł tytułem zastawu w ręce braci Jana i Abrahama Niemirów (Niemierza) Nowodworskich herbu Nałęcz, ale już w 1393 król Władysław Jagiełło wykupił go i kilka lat później rozbudował. Jagiełło budował dla siebie, gdyż podczas swego długiego panowania gościł w Inowłodzu co najmniej sześć razy. Świadczy to o dużym znaczeniu kazimierzowskiego zamku i jego znacznych względach u monarchy, który pod koniec życia umieścił tutaj starostwo z Piotrem ze Strykowa jako pierwszym stanowionym lokalnym starostą królewskim. W 1458 roku warownia ponownie przeszła w prywatną dzierżawę - tym razem w zamian za pożyczone Kazimierzowi Jagiellończykowi 1000 florenów trzymał ją wojewoda mazowiecki Wincenty z Giżyc. Po nim na zamku mieszkali Leżajscy herbu Nałęcz, od których w 1515 odkupił go biskup wrocławski Maciej na spółkę z bratem, kasztelanem radomskim Andrzejem Drzewickim. Wkrótce po tej transakcji gmach spłonął i przez kilka następnych lat stał uszkodzony. Rozpoczęta po 1519 roku odbudowa połączona była ze zmianą jego układu przestrzennego i podziałów wewnętrznych. Kolejne prace (także prowadzone przez Drzewickich) miały miejsce po roku 1563, ograniczyły się one jednak tylko do przebudowy zespołu bramnego i zmiany wystroju komnat zamkowych.
Jako ostatni mieszkali na zamku przedstawiciele rodu Lipskich herbu Łada. W 1648 roku rozpoczęli przygotowania do następnej przebudowy, której jednak nigdy nie ukończono ze względu na wejście do Polski i jej okupację przez armię szwedzką. Strategiczne położenie zamku sprawiło, że kilkakrotnie toczyły się o niego zacięte potyczki, co finalnie doprowadziło do jego zniszczenia. Nie wiadomo dokładnie, jakie wydarzenie miało decydujący wpływ na ostateczny upadek warowni, ale powszechnie uważa się, że podminowali ją i wysadzili w powietrze wycofujący się w 1657 Szwedzi. Później nikt nie podjął już skutecznej próby ratowania budowli, której stan przez kolejne dwa stulecia systematycznie pogarszał się, a traktowanie murów jako kamieniołomu w drugiej połowie XIX wieku sprawiło, że ich pozostałości przestały być widoczne na powierzchni gruntu. Na tym polu duże "zasługi" miał łódzki fabrykant, niejaki Antoni Urbanowski - na jego polecenie bowiem wywieziono aż 600 stusów kamienia z zamku w celu realizacji jakieś bliżej nieokreślonej inwestycji nad rzeką Pilicą. W kolejnych dekadach przestrzeń zamkowa służyła już tylko jako grajdołek, na którym wypasano krowy - aż do lat 70-ych XX wieku, kiedy rozpoczęto tutaj prace archeologiczne, zakończone w 1985 odkryciem reliktów średniowiecznych murów i ich zabezpieczeniem w formie trwałej ruiny. Podczas tych prac odnaleziono kilkadziesiąt tysięcy (!) ruchomych zabytków w postaci ceramiki, przedmiotów metalowych, kafli i in.