- Dzisiejszy wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który umorzył zarzuty znieważenia prezydenta Komorowskiego, to prztyczek w nos ABW i Prokuratury - pisze Robert Frycz w swoim oświadczeniu. - Obydwie te instytucje wykazały się nadgorliwością, traktując mnie jak groźnego terrorystę - osobę zagrażającą bezpieczeństwu Państwa. Oto dziś okazuje się, że cała sprawa powinna zakończyć się już na etapie postępowania przygotowawczego, a nie w Sądzie, a także, że karanie mnie za agregowanie publicznie dostępnych treści mogłoby wywołać tak zwany "efekt mrożący" - ludzie w Polsce nie wiedzieliby jakie materiały mieszczą się w normie, a które nie - rodziłoby to w obywatelach uzasadnioną obawę o stan wolności słowa i dozwolone formy krytyki.
Zadowolenia nie kryje także mecenas Bartosz Kownacki, poseł PiS, który podjął się obrony „Antykomora” nieodpłatnie - Trzeba powiedzieć, że sąd postąpił rozsądnie, ponieważ stwierdził, że czyn znieważenia prezydenta popełniono. Wytyczono granicę - musimy chronić godność urzędu prezydenta i te obrazki i czyny mojego klienta już się o tę definicję znieważenia ocierają, ale sąd unika kary ze względu na niską szkodliwość społeczną. Sąd powiedział, że są granice takiego czynu, ale Frycz nie przekroczył ich - mówi.
Sąd obniżył też Robertowi Fryczowi wyrok za sfałszowanie legitymacji studenckiej oraz zaświadczenia lekarskiego, które miało na celu przesunięcie poprawkowej sesji egzaminacyjnej na wyższej uczelni. W sumie za te czyny został skazany na rok ograniczenia wolności oraz 30 godzin prac społecznie użytecznych.
Napisz komentarz
Komentarze