Przewód sądowy zamknięty został zaledwie po dwóch rozprawach, co jest przypadkiem niezwykle rzadkim w polskim wymiarze sprawiedliwości. Szybkość dziwi tym bardziej, że śledczy oskarżyli tomaszowskiego internautę także o kilka innych przestępstw. Wyroku jeszcze nie znamy, ponieważ sędzia pozostawił sobie jeszcze tydzień na przeanalizowanie całego materiału w sprawie. Jego ogłoszenie nastąpi w następny piątek o godzinie 15.
Zapewne wpływ na długość postępowania miał fakt, że Antykomor przyznał się do zarzucanych mu czynów, poza tym dotyczącym sfałszowania legitymacji studenckiej. Odrzucono też wniosek dowodowy obrony o przesłuchanie w charakterze świadka osoby Bronisława Komorowskiego. Także w przypadku dowodu osobistego ojca twierdzi, że użył go do zarejestrowania domeny internetowej za wiedzą i zgodą właściciela.
Jak już pisaliśmy wcześniej proces sądowy toczył się za zamkniętymi drzwiami, nie wiemy więc, co zeznało kilku przesłuchanych w czasie rozprawy świadków. Prokurator w swojej mowie końcowej domagał się kary 1 roku i 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Obrońca, mecenas Bartosz Kownacki zawnioskował o uniewinnienie Roberta Frycza.
Prokurator w mowie końcowej przypomniał wcześniejsze problemy z prawem oskarżonego dotyczące wejścia na serwery firmy Multimedia. Frycz twierdził wtedy, że żadnego włamania nie było a serwery nie były zabezpieczone w sposób należyty przez ich właściciela a dostęp do nich miał praktycznie każdy.
Na wczorajszej rozprawie, podobnie jak na poprzedniej, obecna była przedstawicielka Helsińskiej Fundacji Obrony Praw Człowieka, która objęła swoją opieką tomaszowianina, która zapowiedziała w przypadku wyroku skazujące złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Niezależnie od tego, jak oceniamy treści publikowane na stronie Antykomor.pl, trudno przejść obojętnie obok pozostającego w Kodeksie Karnym, reliktu epoki stalinizmu, czyli zapisanej w nim kary pozbawienia wolności za znieważenie osoby, instytucji bądź urzędu. Jest ona niewspółmierna do popełnionego czynu i szczególnie dotkliwa, nawet, jeśli zostaje orzeczona w zawieszeniu.
Od wielu lat kolejni politycy zapowiadają zmiany w prawie, jednak niczego w tym kierunku nie robią. Poprzedni Minister Sprawiedliwości, goszczący dwa lata temu w Tomaszowie, w czasie samorządowej kampanii wyborczej, zapytany wprost o obiecywaną nowelizację Kodeksu Karnego stwierdził, że jest ona gotowa ale nie wie dlaczego nie trafiła ona pod obrady Sejmu. Obiecał to sprawdzić. Efektu jego działań nie widać do dzisiaj.
Najwyraźniej prawo w Polsce tworzone jest dla polityków, sądów i prokuratur a nie obywateli, których tak naprawdę powinno chronić. Nic dziwnego skoro oni sami je tworzą.
Być może Robert Frycz posunął się nieco za daleko. Jednak należy mieć świadomość, że żyjemy w kraju, w którym każde słowo krytyki może w zależności od subiektywnego poczucia danego składu sędziowskiego, być uznane za zniesławiające i zagrożone karą więzienia.
Napisz komentarz
Komentarze