Należy zacząć od tego, że wiele osób wciąż zapomina, że współczesny świat, jest światem „Wielkiego Brata”, w którym każdy nasz ruch śledzony może być przez często ukryte oczy kamer. Większość z nich umieszczana jest po to, by zapewnić nam bezpieczeństwo, a tylko nieliczne służą obsesyjnemu podglądactwu, mającemu dać podglądaczowi emocje, które nie są dla niego osiągalne w żadnym innym wymiarze bezpośrednich kontaktów z drugim człowiekiem.
To, że lubimy podglądać innych ludzi (o czym świadczy ogromna popularność plotkarskich gazet i serwisów internetowych) nie oznacza równocześnie, że sami lubimy i akceptujemy sąsiada zaglądającego do naszej sypialni przez szparę w okiennych żaluzjach. Narusza on bowiem intymną sferę naszej prywatności.
Niestety opublikowany w serwisie Youtube film świadczy też o tym, że naszą intymność sami wystawiamy na widok publiczny i w miejscach, które trudno nazwać prywatnymi, zapominając, że możemy być obserwowani przez osoby postronne, mające dostęp do urządzeń rejestrujących i kamer monitoringu. Tymczasem wchodząc do każdego obiektu jesteśmy informowani o tym, że jest on wyposażony w urządzenia służące do obserwacji i rejestracji tego, co się w jego obrębie dzieje. Słowem „Wielki Brat patrzy”.
Uwieczniona przez kamerę monitoringu „Opoczyńskiej Fali” para być może tej informacji nie przeczytała a może po prostu nie starczyło jej wyobraźni, by domyśleć się, że obiektyw zainstalowany jest bezpośrednio nad miejscem, w którym pozwalała sobie na erotyczne igraszki.
- To prawdziwa głupota - mówi młody chłopak, którego spotkaliśmy siedzącego z dwoma kolegami na ławce przed wejściem do „Fali”. - Ja na pewno czegoś takiego bym nie zrobił, bo chodzę na basen i doskonale wiem, że wszędzie są kamery. Nie przeszkadzają mi one, bo nie robię niczego, czego mógłbym się wstydzić. Uważam jednak, że film w Internecie nie powinien się ukazać.
- A ja uważam wręcz przeciwnie - dodaje siedzący obok kolega. - Za to co zrobili, zostali po prostu ukarani.
Niestety publikację filmu trudno uznać za rodzaj kary. Stanowi ona nie tylko naruszenie dobrych obyczajów (w dodatku w stopniu o wiele większym niż zrobili to bohaterowie filmu) ale wręcz złamanie obowiązujących norm prawnych. Kto w takim razie naprawdę powinien zostać ukarany? Większość z naszych rozmówców, w tym burmistrz Jan Wieruszewski nie ma wątpliwości: na ukaranie zasługuje osoba, która filmik rozpowszechniła. Burmistrz zastrzega równocześnie, że od daty zdarzenia minęło tak dużo czasu, że odnalezienie winnego może okazać się niemożliwe. - O całej sprawie dowiedziałem się dopiero w ubiegłym tygodniu. Natychmiast przeprowadziłem rozmowę z dyrektorem pływalni, który zapewnił mnie, że podjął już niezbędne kroki, by na przyszłość takie incydenty nie miały miejsca - mówił nie kryjąc zażenowania. - Wprowadzono system podwójnego zabezpieczenia systemu monitoringu, w taki sposób, by osoby nieuprawnione nie miały do niego dostępu.
Niestety do pomieszczenia, w którym znajdują się urządzenia rejestrujące miało dotąd dostęp zbyt wiele osób. Na omawianym nagraniu wyraźnie słychać rozmowę co najmniej dwóch. Zaprzyjaźnieni z nami młodzi opocznianie twierdzą, że jeden z głosów należy do pracującego na basenie ratownika.
- Nawet jeśli to miał być tylko żart, czy chęć pokazania czegoś tam kolegom, to wydaje mi się on bardzo mało zabawny - mówi czerwieniąca się Agata. - Szczerze powiem, że teraz zaczynam zastanawiać się, czy kiedyś filmy, na których ja będę w kostiumie kąpielowym nie pojawią się w sieci.
Sprawę można było wyjaśnić, gdyby natychmiast po ujawnieniu w Internecie nagrania dyrektor pływalni powiadomił o tym fakcie Policję. Funkcjonariusze mogli by wtedy wszcząć postępowanie wyjaśniające i podjąć przynajmniej próbę ustalenia źródła publikacji. Oficer prasowy opoczyńskiej Komendy Powiatowej Policji mł. asp. Barbara Stępień twierdzi jednak, że żadne zgłoszenie nie zostało zrobione. Policjanci nie mieli więc podstaw do wszczynania śledztwa w tej sprawie.
- Nie wyobrażam sobie, by taka sytuacja miała miejsce w Tomaszowie - mówi wiceprezydent miasta Grzegorz Zań. - Z całą pewnością zrobilibyśmy wszystko, by znaleźć osobę, która film umieściła w Internecie. Nie mogłaby dłużej u nas pracować a o jej losie zadecydowałaby Prokuratura.
Trudno zarzucić dyrektorowi opoczyńskiej pływalni, że w sprawie zupełnie nic nie zrobił. Wystąpił mianowicie do serwisów na których film został „powieszony” z żądaniem jego usunięcia. Nagranie zniknęło ale wkrótce pojawiło się na nowo i tym razem w kilkunastu różnych miejscach. Kilku oburzonych mieszkańców Opoczna linki porozsyłało do dziennikarskich redakcji w tym serwisu NaszeOpoczno.pl
- Internet rządzi się swoimi prawami, jest nieograniczony i nieobliczalny. W tym przypadku jedna osoba, umieszczając film w serwisie youtube, wywołała rekcję łańcuchową, która jest już nie do zatrzymania, a kolejni sprawcy następnych emisji online, są nie do wykrycia – mówi Paweł Bogaczewicz z agencji The Bomb Solution, zajmującej się reklamą internetową oraz social media marketingiem. – Ten filmik z perspektywy codziennych użytkowników sieci, a w szczególności różnego rodzaju serwisów społecznościowych, należy do kategorii „śmieszne” i jako taki właśnie będzie już zawsze krążył w Internecie – dodaje Bogaczewicz.
Niepocieszony całym zamieszaniem jest burmistrz Wieruszewski. Pracownicy „Opoczyńskiej Fali” zafundowali miejscu swojego zatrudnienia nienajlepszą reklamę.
Uwaga! Film tylko dla osób dorosłych
Napisz komentarz
Komentarze