Pierwszym moim zaskoczeniem było zaskoczenie urzędnika Państwowej Komisji Wyborczej, który zdziwił się niezmiernie, że ktokolwiek interesuje się sprawozdaniami finansowymi komitetów wyborczych. Zgodnie z informacją jakiej mi udzielił byłem pierwszą osobą związaną z mediami, która zainteresowała się tym tematem. Było to dla mnie niepojęte, bo przecież to jeden z ciekawszych aspektów kampanii wyborczej, czyli kto kogo i w jakiej wysokości sfinansował i kto ile wydal, by zostać radnym, wójtem, czy prezydentem. Ten brak medialnego zainteresowania zrozumiałem kilka dni później, kiedy zasiadłem przy biurku komisarza wyborczego w Piotrkowie i gdy jeden z jego podwładnych położył przede mną plik sprawozdań i gdy zacząłem przeglądać wydatki w poszczególnych paragrafach. Do tego jednak dojdziemy za chwile. Warto jednak zapamiętać, że prasa, wypełniająca konstytucyjnie zagwarantowane prawo obywateli do informacji w tym temacie zadziwiająco milczy.
By po raz kolejny poczuć się zaskoczonym nie musiałem długo czekać. Zapytałem, czy mogę obejrzeć kopie faktur oraz dowodów wpłat na fundusz wyborczy. Odpowiedź była oczywiście negatywna. Faktury chroni tajemnica handlowa a dowody wpłaty ustawa o ochronie danych osobowych. Okazuje się, że uprawnione do wglądu do tych dokumentów są jedynie organy ścigania. Gołym okiem widać, że jawność życia publicznego i politycznego to u nas czysta fikcja.
Otrzymałem więc same sprawozdania. Również wiele mówiące, chociaż nie zawierające najistotniejszych moim zdaniem informacji. Rzędy cyfr, kolumn, kategorie wydatków i limity finansowe. Mogę porobić notatki. Pomyślałem, że sporo tych cyfr i że łatwo którąś przeoczyć albo się pomylić. Zapytałem, czy jest możliwość zrobienia kserokopii a najlepiej sfotografowania. Dokument w oryginale chroni nas przed zarzutem, że coś pomyliliśmy, zniekształciliśmy albo zmanipulowaliśmy, bo i z takimi zarzutami spotykają się (i często jest argument uzasadniony) dziennikarze. I tu spotkało mnie kolejne niemiłe zaskoczenie. Kopiować ani fotografować nie można. Jest jedynie możliwość przepisania. Pan urzędnik okazuje się jednak pomocny i udostępnia nam czyste egzemplarze sprawozdań abyśmy cyfry mogli wpisać w odpowiednie rubryki. Dobre i to, chociaż moim zdaniem nie ma żadnego logicznego i merytorycznego (co u nas nie zawsze musi iść w parze) uzasadnienia aby nie można było dokonać fotokopii jawnych przecież dokumentów. Więc jawność to, czy fikcja?
Pora teraz przejść do konkretów. Kto ile i na co wydawał oraz dlaczego media milczą w tym temacie. Ułożymy wydatki według komitetów wyborczych, które na kampanię wyborczą wydały najwięcej. Niestety nie udostępniono nam jeszcze sprawozdań partii politycznych, które zarejestrowały ogólnopolskie komitety wyborcze. Partyjni samorządowcy rozliczani są centralnie. Słowem „śpij spokojnie, partia czuwa”. Nie ułatwia to oczywiście zdania dziennikarzom wprowadzając dodatkowy chaos a przecież wystarczyłoby składać kopie rozliczenia u odpowiedniego terytorialnie Komisarza Wyborczego.
Forum Samorządowo – Ludowe
Zaczynamy od komitetu wyborczego „Forum Samorządowo – Ludowego”, który miał najwyższy limit wydatków określony na poziomie 153.662 złotych. Z tej kwoty wydatkowano nieco ponad 128 tysięcy złotych. W sprawozdaniu wykazano ponad 10 tysięcy wpłat nieprawidłowych. Jakich? To oczywiście objęte jest „klauzulą tajności”. Wydatki tego komitetu są nieporównywalne z innymi przede wszystkim ze względu na fakt, że w jego skład weszli członkowie PSL, która to partia wystawiła swoich kandydatów na wójtów oraz radnych w kilku gminach powiatu tomaszowskiego. Pamiętać też należy, że Rafał Zagozdon prowadził kampanię o dwa tygodnie dłużej w związku z przejściem do drugiej tury wyborów.
Jedną trzecią wymienione wyżej kwoty wydatkowano na reklamę w środkach masowego przekazu 41.074 zł. Najwięcej kosztowały publikacje prasowe 32.250 zł. Reklama w radio to 4.500 zł. a telewizyjna 4.309 zł
Dwie trzecie kwoty wydano na wykonanie materiałów wyborczych. Jest to 79.988 zł. Ulotki i inne reklamówki kosztowały komitet 52.686 zł, bilbordy 14.350 zł, plakaty 14.350 zł.
Nowoczesny Tomaszów
Komitet promujący generała Jana Kemparę, jako kandydata na prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego wydatkował na kampanię wyborczą 37.000 zł, przy limicie na poziomie 67.909 zł. Ponad 5 tysięcy złotych wykazano, jako kwoty wpłacone w sposób nieprawidłowy.
Reklama w środkach masowego przekazu to w tym przypadku ponad 13.200 zł. Najwięcej kosztowały publikacje prasowe 7.320 zł, zdecydowanie mniej radio 1.830 zł i telewizja 4.208 zł.
Poważną pozycją wydatków były bilbordy. Ich koszt to 9.760 zł. Kandydaci komitetu wydali na druk ulotek i plakatów 8.662 zł.
Tomaszów 2020
Limit wydatków określono na nieco niższym poziomie 62.000 zł. Został on wykorzystywany przez Komitet Bogdana Pazury tylko w jednej trzeciej, 22.000 zł.
Jak wyżej, spośród mediów, najwięcej zarobiły tutaj tomaszowskie gazety. Druk materiałów prasowych kosztował 3.214 zł, radio 3.388 zł.
Wykonanie materiałów wyborczych (ulotki, banery, druki bezadresowe) – 8.331 zł.
Nasza mała ojczyzna
Komitet, którego kandydatem na prezydenta był Marek Krawczyk. To chyba największy przegrany ubiegłorocznych wyborów. Nie tylko nie udało mu się wejść do Rady Miejskiej ale dodatkowo został „zreorganizowany” przez swojego konkurenta w wyścigu do fotela prezydenckiego. Limit finansowy jaki został w tym przypadku określony to 55 tysięcy złotych. Wydatkowano 18.400.
Media – dzienniki i czasopisma 5.503 zł. Materiały wyborcze – plakaty 9.590 zł; druki bezadresowe i inne 3.218 zł.
Komitet Wyborczy Wyborców Mirosława Kuklińskiego.
Najniższe wpłaty i najmniejsze wydatki. Najskromniejsza kampania wyborcza z wykorzystaniem materiałów pochodzących sprzed 4 lat. Komitet na kampanię wydal nieco ponad 15 tysięcy złotych.
Mirosław Kukliński i jego zwolennicy wydali najwięcej na bilbordy 5.460 zł oraz na ulotki2.702 zł.
Media zarobiły w tym przypadku 4.183 zł. (1.804 – prasa, 1590 – radio, 789 – telewizja)
Do tematu finansowania oczywiście powrócimy, kiedy tylko uzyskamy dane od partyjnych komitetów wyborczych.
Napisz komentarz
Komentarze