- Warto zacząć może od tego, co stwierdził starosta w wywiadzie udzielonym dla radia Fama. Dziwię się, że Mirosław Kukliński, tak doświadczony polityk, samorządowiec, były poseł i prezydent miasta z premedytacją wprowadza w błąd mieszkańców miasta. Nieprawdą jest, by cykliczne sprawozdania przedstawiane radnym miły charakter jedynie sprawozdań finansowych. Nieprawdą jest też to, że na ostatniej sesji mieliśmy zapoznać się jedynie ze sprawozdaniem kończącym rok 2016 i o nim dyskutować. To pospolite kłamstwo. Aby się o tym przekonać wystarczy zajrzeć do przesłanych nam materiałów - mówi radny i przewodniczący Komisji Zdrowia Mariusz Strzępek.
W tym samym wywiadzie Starosta Kukliński stwierdza, że liczba i szczegółowość pytań go zaskoczyła i że radni powinni wcześniej informować o tym, że będą zadawać pytania. Podkreślił przy tym, że gdyby Prezes Zarychta wiedział, że takie pytania padną, na pewno przełożyłby swoją wizytę w NFZ.
- Większej bzdury, to jak żyję nie słyszałem. Od kiedy to radny ma obowiązek przekazywać przed sesją zestaw pytań, które chce zadawać. To jakiś nowy, żeby nie powiedzieć białoruski, obyczaj i próba ograniczenia swobody wypowiedzi radnym. Nie od dzisiaj wiadomo, że raz na kwartał spotykamy się z władzami spółki i zadajemy pytania na interesujące nas tematy. Nie tylko finansowe. Prezes powinien być na to gotowy niejako z urzędu. Szczególnie w tym konkretnym przypadku, ponieważ od dłuższego czasu unikał spotkania z nami. Nie mamy więc informacji o tym, co aktualnie dzieje się w należącej do nas spółce. Ale to, że pan Zarychta nie wiedział o co np. ja będę pytał też nie do końca jest ścisłe, ponieważ wcześniej część z pytań zadanych przeze mnie otrzymał, czy to w formie maili czy też pisemnych interpelacji. Prosiłem też o uszczegółowienie przesłanego nam informacje. Ponadto samo stwierdzenie, że gdyby prezes wiedział, że będą pytania, to przełożyłby wyjazd do NFZ świadczy o lekceważeniu i braku szacunku dla radnych zarówno ze strony samego starosty jak i radnych - mówi radny.
Mariusz Strzępek podkreśla też, że księgowa spółki nie jest osobą uprawnioną do reprezentowania spółki. Zgodnie z Kodeksem Spółek Handlowych spółkę reprezentować mogą jedynie członkowie Zarządu. Takich uprawnień nie ma ani rada nadzorcza, ani nawet jednoosobowe zgromadzenie wspólnik, którym jest Mirosław Kukliński. Ze względu na brak osoby uprawnionej radny zgłosił wniosek o zdjęcie punktu z porządku obrad. Nie chciał się na to zgodzić starosta Kukliński. Poparła go grupa związanych z radnych. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Większość z nich i tak nie zadawała żadnych pytań. Prawie wszystkie pochodziły od przewodniczącego komisji zdrowia.
Według Starosty Kuklińskiego nic nie stało na przeszkodzie, aby na wszelkie pytania dotyczące finansów szpitala odpowiedziała księgowa, pani Anna Błachowicz. Okazało się, że nie do końca miał rację. Seria pytań, jaką zadawał Mariusz Strzępek zaczęła się od nawiązania do konferencji prasowej. jaką Starosta wraz z Prezesem Zarychtą zorganizowali pod koniec lutego br.
- Pan Prezes stwierdził /mimo że kilka dni wcześniej na sesji Rady Powiatu mówił coś innego - 800 tys/, że TCZ zamknął rok stratą na poziomie ok. 330 tysięcy złotych. Z kolei Pan starosta na tej samej konferencji prasowej twierdził, że szpital zamknął rok zyskiem na poziomie przekraczającym 2 miliony złotych. Tymczasem w wyniku finansowym czytamy, że zysk to raptem 1,3 miliona złotych. Nawet jeśli uwzględnimy odprowadzony podatek to i tak kwota zysku nie przekracza 2 milionów. Ale to nie koniec, bo skoro strata wyniosła 300 tysięcy, a zysk 1,9 miliona natomiast nadwykonania 3,6 miliona złotych, to oczywistym jest pytanie: gdzie trafiło 1,5 miliona złotych? Często odnosicie się Państwo do wyników osiąganych przez poprzedników. Jednak nie przypominam sobie sytuacji, by szpital zamykał rok stratą, zawsze spółka miała zysk przed uwzględnieniem nadwykonań. W ubiegłym roku ta strata to było 1,6 miliona złotych - mówił radny, jednak odpowiedzi na swoje pytanie nie otrzymał.
Podobnie było w przypadku wyniku finansowego za bieżący rok. - Pozostając przy wynikach finansowych. Nie wiem dlaczego w przekazanej nam informacji nie było danych dotyczących wyników finansowych za pierwsze 5 miesięcy bieżącego roku. Właściwie to domyślam się, bo informację na temat w czasie sesji próbowano zdeformować. W pisemnej informacji nie ma nic. Czy jest strata, czy są zyski, jaki jest poziom nadwykonań. Tu też prosiłem pana prezesa na piśmie by przekazał nam bardziej szczegółowe dane dotyczące wyników ubiegłorocznych i tegorocznych. Oczywiście ich nie otrzymaliśmy. Jak więc dokonać rzetelnej oceny działalności. Zamiast tego usłyszeliśmy w czasie sesji, że spółka za miesiąc maj miała zysku 400 tys. złotych. Zapomniano tylko dodać, że do końca kwietnia było to 900 tys. złotych straty. Jak widać wszystkie dane można sprzedawać na różne sposoby, licząc na to, że "ciemny naród wszystko kupi" - wyjaśnia Mariusz Strzępek
Następne pytania dotyczyły wniosków o dofinansowanie. - Kolejny wniosek przepadł na ocenie formalnej. Najpierw lądowisko, teraz z kolei centralny blok operacyjny. Tu również prosiłem pana Prezesa o przekazanie nam kopii protokołu z oceny formalnej. Do dzisiaj go nie mamy. Przyznam, że to wstyd po prostu. Panowie Zarychta i Kukliński na wspomnianej konferencji w lutym stwierdzili cyt. "złożyliśmy najlepszy jaki byliśmy w stanie wniosek do Regionalnego Programu Operacyjnego. Liczymy na uzyskanie dofinansowania rzędu 76%". Już samo to stwierdzenie świadczy o niskim poziomie wiedzy merytorycznej. Biorąc pod uwagę efekt tych starań to faktycznie obaj panowie dali z siebie wszystko. Skoro to był najlepszy wniosek, jaki byliście wstanie przygotować, to może kolejny niech przygotuje ktoś inny. Ktoś, kto zwyczajnie będzie się na tym znał. Nie będzie wstydu - mówi Mariusz Strzępek.
Polecamy także
Bloku operacyjnego nie będzie. Wniosek szpitala nie przeszedł oceny formalnej
Sprawa lądowiska okazuje się być wciąż aktualna. Zerwanie pierwotnej umowy z wojskiem i wykonawcą, który był wyłoniony w przetargu okazało się być błędem. Strzępek twierdzi, że radni przyjęli tę decyzję w dobrej wierze. Dodaje jednak, że ktoś zapomniał powiedzieć, że nie chodzi tylko o formalność posiadania takiego obiektu, ale również o wyższe stawki za świadczenia wykonywane w ramach Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Faktycznie radni znać się na tym nie muszą, ale mamy prawo oczekiwać rzetelnej i kompletnej informacji. Z kolei Starosta odpowiadając stwierdził, że uważa swoje decyzje za słuszne i gdyby miał je podejmować raz jeszcze to jego decyzja byłaby taka sama.
Przewodniczący Komisji Zdrowia odnosił się też do szpitalnych inwestycji oraz amortyzacji majątku spółki. - Dobrze, że nie wykazaliście uchwytów do papieru toaletowego. Poważnych inwestycji w infrastrukturę i wyposażenie nie ma. Zamiast tego jest amortyzacja i zużycie sprzętu. W liczbach widać je doskonale. Majątek trwały spółki w ciągu roku skurczył się o 600 tysięcy złotych. To znaczy, że czynione przez was nakłady inwestycyjne nie pokrywają dokonywanego odpisu amortyzacyjnego /1,920 tys. zł - amortyzacja - zakupy inwestycyjne -0,724 tys/ - stwierdził radny.
Kolejnym tematem była inwestycja szpitala w POZ. Spółka wydała na przygotowanie poradni prawie pół miliona złotych. Szereg pytań dotyczył aktualnej liczby pacjentów? Tego, jakie przychody generuje? Jakie są koszty funkcjonowania? Ile osób jest zatrudnionych? Ilu lekarzy?
Większość pytań pozostała oczywiście bez odpowiedzi. Starosta przyznał natomiast, że POZ obsługiwał pediatra zatrudniony w tym samym czasie na oddziale dziecięcym, co jest niezgodne z obowiązującym prawem. Według informacji starosty Kuklińskiego zatrudniono już jednak lekarza specjalnie dla poradni. Czy tak jest naprawdę? Trudno powiedzieć.
Więcej na temat utworzenia POZ pod poniższym linkiem
Takie cuda tylko w naszym szpitalu
- Zgodnie z przedstawioną przez pana informacją szpital zanotował dużo mniejszą liczbę pacjentów zarówno na oddziałach jak i w Ambulatoryjnej Opiece Specjalistycznej /1000 pacjentów mniej na oddziałach i 7000 w ramach AOS/. Z drugiej strony informuje pan, że trafia do nas wielu pacjentów spoza powiatu tomaszowskiego. Pytanie: na jakie oddziały i z jakimi schorzeniami są to pacjenci? To dobrze Panie Starosto, czy źle? - pytał na sesji radny
- Dobrze, bo to znaczy, że nasi mieszkańcy są zdrowi - odpowiedział lekceważąco, Mirosław Kukliński.
- Jeśli Państwo przyjmujecie do szpitala pacjentów spoza naszego powiatu tak jak leci a nie tylko w ramach procedur DILO i obejmujących porody, to znaczy, że działalcie na szkodę pacjentów z naszego powiatu, bo nasi mieszkańcy czekają w długich kolejkach - odpowiedział radny.
- Na jednej z innych konferencji prasowych mówiliście Państwo, że zamierzacie rozszerzyć swoją działalność i wchłonąć szpitale w Opocznie i Rawie Mazowieckiej. Poproszę o przedstawienie tej koncepcji bliżej, chyba, że Państwo z niej zrezygnowali. Miało to podobno zwiększyć nasz stopień referencyjności. Ciekaw jestem w jaki sposób. Czy Państwo w ogóle wiedzą o czym opowiadają w trakcie ochoczo zwoływanych przez siebie konferencji prasowych - pyta dalej Strzępek
Ciekawy wątek stanowiła informacja o tym, że od początku roku NFZ prowadził w spółce kontrolę. Według radnego prosił on Prezesa Zarychte na piśmie o przekazanie protokołu z kontroli. Znowu bezskutecznie. Na sesji musiały paść pytania o wyniki tej kontroli oraz o to, czy NFZ nałożył na szpital jakąś karę i jakie nieprawidłowości wskazał.
Starosta wyniki kontroli lekceważy, nałożona przez NFZ kara to kilka tysięcy złotych, a więc niewiele. Nieprawidłowości miały związek z brakiem lekarzy i niezgodnościami między godzinami przyjęć w przychodniach AOS wykazywanymi w NFZ a tymi faktycznymi. Kukliński podnosił też, że szpital miał kilka lat wcześniej nałozoną o wiele wiekszą karę.
- Oczywiście punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Kary dla poprzedników były złe ale obecne są dobre, bo niesprawiedliwe. To oczywiście bzdura. Pierwsza zasadnicza różnica jest taka, że kontrole o których mowi starosta dotyczyły ooddziałów szpitalnych. Kontrola przeprowadzona obecnie poradni spechjalistycznych. Nakładane kary mają chcrakter jakiegoś procenta od wartoości zawartego kontraktu. Tak więc siłą rzeczy muszą być one wyższe. Poza tym wciąz pamiętamy sławetną prezentację, kiedy pokazywano nam rachunki wystawiane przez jakiegoś lekarza za usługi, których ponoć nie świadczył. Rachunek był na kwotę ok. 40 tysięcy złotych za miesiąc. Z tego co wiem nic się w tym czasie nie zmieniło. Nawet później takie rachunki się pojawiały, na co ponoć zwracali uwagę pracownicy administracyjni TCZ. Oczywiście, że jest niedobór lekarzy. Pisałem kiedyś o tym, że lekarz ortopedii będący na etacie na oddziele w tym samym czasie przyjmował w poradni. Nie wolno tego robić. To ewidenta wada w zarządzaniu. Z tym, że przekłada sie na konkretny wynik finansowy. Kolejni lekarze, to kolejne koszty i z miliona wykazywanego zysku mogłoby wiele nie pozostać - mówi Mariusz Strzępek.
Przeczytaj także
Pytań było jeszcze więcej. - Informacja, jaką posiadam od tomaszowskich policjantów. Z tego co mówią funkcjonariusze z drogówki niedawno miała wypadek jedna z naszych karetek. Ponoć powodem zdarzenia było wystrzelenie opony. Ci policjanci zwracali mi uwagę, że opony w karetce były zużyte i stare. Sprawdziłem tę informację w naszym pogotowiu i część ratowników aczkolwiek niechętnie to potwierdza. Dosyć to dla mnie zaskakujące, bo samochody te jeżdżą z dużymi prędkościami wioząc chorych i powinny być w 100 procentach sprawne -
Były też pytania dotyczące przypadków zarażenia bakteriami w naszym szpitalu. Radny zadawał je wcześniej w formie pisemnej i nie doczekał się odpowiedzi.
Napisz komentarz
Komentarze