Znamy już wstępne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Według danych Państwowej Komisji Wyborczej z godziny 4:30 w województwie łódzkim w sposób zdecydowany zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość, na które zagłosowało ponad 38% wyborców. Drugie miejsce zajęła oczywiście Platforma Obywatelska z wynikiem 31,38%. Sojusz Lewicy Demokratycznej ma 7,54%, natomiast czwarty jest PSL a piąta jest Nowa Prawica Janusza Korwina Mikke. Te dwa ostatnie ugrupowania przekroczyły sześć procent poparcia. Pozostałe partie nie osiągnęły 5-procentowego progu wyborczego. Platforma Obywatelska sporo straciła od ostatnich wyborów i strata ta kosztować będzie partię Donalda Tuska w Łódzkiem jeden mandat. Warto jednak bliżej przyjrzeć się wyborom w samym Tomaszowie i powiecie tomaszowskim.
Wzrost notowań Janusza Korwin-Mikkego pokazuje, że coraz więcej osób dostrzega niewydolność obecnego systemu politycznego. Prawdziwym papierkiem lakmusowym będzie jednak frekwencja.
Tak w skrócie można podsumować wczorajszą debatę, jaka odbyła się w auli tomaszowskiej filii Uniwersytetu Łódzkiego. Spośród czwórki kandydatów, jacy odpowiedzieli na zaproszenie studentów, tylko Arkadiusz Gajewski wypowiadał się jak polityk umiarkowanej centroprawicy i nie snuł wizji europejskiej wspólnoty oderwanej całkowicie od tego, co stanowiło od samego początku jej podstawę a co biurokraci z Brukseli zamienili w karykaturę. Chodzi oczywiście o gospodarkę. Okazuje się, że na ten temat inni kandydaci niewiele mają do powiedzenia. Niektórych wyraźnie bardziej interesuje sfera obyczajowa niż korzyści i zagrożenia płynące ze wspólnego rynku.
Dzisiaj przed południem odbyła się konferencja prasowa zorganizowana przez posła Marcina Witko. Uczestniczył w niej był minister i likwidator Wojskowych Służb Specjalnych, Antonii Macierewicz. Tematem przewodnim były oczywiście wybory do Parlamentu Europejskiego i prezentacja kandydatów reprezentujących Prawo i Sprawiedliwość. Tomaszowska kandydatka z zaproszenia posła do uczestnictwa w konferencji nie skorzystała.
Nie od dziś wiadomo, że wybory w Polsce to nie tylko okazja do pokazania naszej obywatelskiej i patriotycznej postawy, ale przede wszystkim czas burzliwych dysput, podczas których podnosi się niejeden głos niezadowolenia z faktu, że nawet listy do Parlamentu Europejskiego ogłaszane przez niektóre partie bywają wypełnione nazwiskami osób, które z polityką niewiele mają wspólnego. Problem jest o tyle ważny, że już wkrótce, bo 25 maja tego roku, będziemy po raz trzeci w historii Polski wybierać naszych przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. Faktem jest, że takie sytuacje jak opisana powyżej mają miejsce, jednak nie dzieje się tak bez powodu, a diabeł tkwi w szczegółach, jak mówi stare porzekadło. Spróbujmy się przyjrzeć nieco bliżej powodom, dla których rozmaitego rodzaju osoby nie związane bezpośrednio z polityką trafiają na listy wyborcze rozmaitych ugrupowań.