Zmian w kadrze w porównaniu z jesienią niewiele. Do zespołu Dariusza Rogulskiego dołączył bramkarz z juniorów Patryk Grejber, obrońca rezerw GKS Bełchatów Patryk Majchrowski, oraz jeden z najciekawszych napastników trzeciej ligi, były zawodnik Omegi Kleszczów – Jakub Rozwandowicz.
Nadzieje w tym sezonie były duże. Część kibiców liczyła nawet na awans do II ligi. Nowy trener Andrzej Dec, nowe wyzwania. Niestety ligowa rzeczywistość okazała się brutalna. Szkoleniowiec po siedmiu grach z bilansem zaledwie jednego zwycięstwa, trzech remisów, oraz trzech porażek podał się dymisji zostawiając kompletnie nieprzygotowany do sezonu zespół.
Stery objął asystent Dariusz Rogulski. Lechia niestety bilans wciąż miała ujemny, jednak mecz z Bronią Radom wygrany 3:2, a przede wszystkim wyjazdowy z rezerwami Legii 3:0 dało nadzieję przed zakończeniem rundy jesiennej na dobrą "wiosnę". Część z nas sobie tłumaczyła:
-...a co miał zrobić Rogulski, jak Dec zostawił tak słabo fizycznie przygotowany zespół?
Dzisiaj już takiej ulgi nie będzie. Nie będzie tłumaczeń, oczy kibiców będą skierowane na osobę trenera i piłkarzy.
Jaka będzie runda wiosenna? Ciężko stwierdzić. Sparingpartnerów Lechia za silnych nie miała. Większość ekip to drużyny czwartoligowe. Zwycięstwa z Paradyżem, rozbitą brakiem funduszy Zawiszą Rzgów, rezerwami Skry można zaliczyć bardziej jako naukę dla rywali, aniżeli dla naszych piłkarzy. Chociaż pojedynek z tym drugim zespołem był naprawdę niezły pod względem pomysłu na ofensywne zapędy Lechistów.
Jedynym zespołem z czwartej ligi, którzy Lechiści musieli włożyć większy wysiłek to gra z Oskarem Przysucha, kandydatem do awansu. Zielono - czerwoni przegrali mecz 1:3. Przysucha sprawiła jednak problem nie tylko Lechii, zostawiając w tyle m.in. Broń Radom, czy choćby ŁKS.
Graliśmy też z ligowymi rywalami. Fajnym momentem była wygrana z Omegą, oraz rozpoczynająca przygotowania Bronią Radom.
Były jednak też przykre epizody. Porażka z Wieluniem i Pilicą pokazały, iż przed trenerem było jeszcze sporo pracy. Częściowe fekty mogliśmy podziwiać w ostatniej grze z GKS Bełchatów, w którym Lechia mimo porażki 2:4 zaprezentowała się bardzo pozytywnie.
Już dzisiaj widać, iż nie ustrzegliśmy się także błędów w przygotowaniach. Część z nich została powtórzona z okresu letniego. Słabi sparingpartnerzy - w momencie gdy czołówka ligi grała z zespołami drugiej, trzeciej, oraz czwartej klasy rozgrywkowej bez wątpienia wpłynie na postawę zespołu.
Niestety po części nie wyeliminowano także błędów w wyprowadzeniu piłki. Klepanie futbolówki na własnej połowie przez pół minuty, raczej większych korzyści w ataku nie przyniesie. W kilku spotkaniach zabrakło też strzałów z dystansu. Dobrą okazją na próbę takich strzałów, były potyczki z czwartoligowcami. Wydaje się, iż trener Rogulski nie ma w chwili obecnej zawodnika, który mógłby wziąć ciężar odpowiedzialności na siebie w tym elemencie gry.
Były też jednak dobre momenty. Jak choćby gra Lechii co raz wyższym pressingiem. W meczu z Zawiszą Rzgów (już wspomnianym) - piłkarze z Nowowiejskiej zaprezentowali mocny odbiór już na około 30 metrze połowy przeciwnika, po czym przejmowali futbolówkę i rozgrywali ją w obszarze pola karnego Rzgowian. Wyglądało to naprawdę bardzo ciekawie. Przez większość część przygotowań dobrze wyglądała także gra Jardela. Widać, iż Brazylijczyk może być „dżokerem” w talii trenera zespołu z Nowowiejskiej.
Można analizować. Można chwalić i narzekać. Liga jednak zweryfikuje wszystko.
foto: lechia1923.pl
Napisz komentarz
Komentarze