Panel obejmować miał tematykę czystości wód Zbiornika Sulejowskiego oraz rzeki Pilicy a także rozwój socjoekonomiczny regionu. Wpływ na powyższe elementy mają przede wszystkim zanieczyszczenia powstające w rolnictwie (tzw. presja rolnicza) oraz nieczystości komunalne.
- Miejsce, które mogłoby być największym kołem dla tego obszaru, czyli Zalew Sulejowski jest dziwnie niewidoczne – mówił prezes Stowarzyszenie Dolina Pilicy, Bronisław Helman, w kontekście Strategii Rozwoju Województwa Łódzkiego, przygotowanej przez Urząd Marszałkowski w Łodzi. – Na ile Państwo byliby w stanie stworzyć podstawy do jakiegoś partnerstwa, które mogłoby zmienić sytuację Zalewu w miarę szybko.
Dyrektor Ewa Paturalska z łódzkiego urzędu marszałkowskiego nie zgodziła się z opinią, jakoby w strategii rozwoju województwa poświęcono zbyt mało uwagi Zalewowi Sulejowskiemu. Jest on jednym dwóch zbiorników wodnych na których Województwo chce budować swoją atrakcyjność turystyczną - Problemy zostały zdiagnozowane i opisane – mówiła. – Od dziesiątków lat mówimy na ten temat i jest on rzeczywiście wciąż w sferze dyskusji. Pewne postępy jednak już są.
- chcemy porozmawiać o możliwości stworzenia takiego zintegrowanego programu łączącego władze samorządowe, regionalne i krajowe – uzupełniła profesor Anna Rogut – Dzięki niemu Zalew stanie się centrum rozwoju społeczno ekonomicznego regionu. Mam nadzieję, że wypracowane tutaj rozwiązania staną się modelowymi, które będą mogły być zastosowane w innych polskich zbiornikach ale równocześnie mogą być hitem eksportowym.
Profesor podkreślała, że do sukcesu potrzebne są nie tylko działania inwestycyjne ale również działania związane z filozofią ekohydroliki.
- Możemy zaproponować działania, które zachęcą gminy do aktywnego podejścia do problemu czystości wód Zalewu – przekonywał profesor Maciej Zalewski. – Jeśli na przykład nie ograniczymy spływów powierzchniowych z pól, to właściwie nie ma sensu podejmować innych działań, bo to będzie jedynie marnowanie pieniędzy.
Drugim istotnym elementem jest usuwanie biomasy a więc roślinności porastającej brzegi Zalewu, która jest doskonałym filtrem, pod warunkiem, że przed zimą się ją wytnie i przetworzy na brykiet. Inaczej następuje jedynie recyrkulacja szkodliwych związków.
Mateusz Balecerowicz, reprezentujący Ministerstwo Środowiska zgodził się, że do rekultywacji zbiornika wodnego niezbędne jest współdziałanie wielu różnych podmiotów od władz samorządowych zaczynając na instytucjach rządowych kończąc. Podkreślił, że w chwili obecnej przygotowywane są dwa tzw. master plany, dla dwóch głównych polskich dorzeczy, a więc dorzecza Odry i Wisły i w kolejnej perspektywie finansowej szanse na dofinansowanie będą miały tylko projekty, które do tych dużych programów zostaną włączone.
Zdaniem wójta gminy Tomaszów, Franciszka Szmigla, środki finansowe są źle wydawane. – Ja dzisiaj co dwa dni otrzymuję maile z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, czy jesteśmy zainteresowani wykorzystaniem pieniędzy na budowę kanalizacji. Warunkiem ich otrzymania jest wykonanie inwestycji do połowy 2015 roku. Samo przygotowanie dokumentacji trwa dwa lata. W projekcie, który realizujemy wspólnie z miastem, nie dostaliśmy dofinansowania na skanalizowanie 5 wsi a przepychanki z NFOŚ trwały trzy lata. Teraz robimy wszystko „na gwałt”. - Szmigiel zasugerował, że rekultywacją Zalewu powinien zająć się i Urząd Marszałkowski. Paturalska - Nowak uważa natomiast uważa, że to gminy położne w okolicach Zalewu posinny wyłonić spośród siebie wyłonić lidera, Fakt, że nie potrafią tego zrobić świadczy tylko o ich słabości.
Wójt z opinią przedstawicielki samorządu województwa się nie zgodził, tłumacząc, że mamy do czynienia z kilkudziesięcioma gminami, położonymi w trzech województwach. Przywołał też jako przykład zniornika Jeziorsko.
Napisz komentarz
Komentarze