Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 20 kwietnia 2025 06:14
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego cz. 23 - Oszołomstwo czy miłość?

Była jesień roku 1963, Wojtek "Szymon" studiował w Warszawie i tam zamieszkał u swojej rodziny na Saskiej Kępie przy ulicy Walecznych. Skończyły się seanse muzyczne w mieszkaniu przy Placu Kościuszki 17. Muzycznie nie byliśmy już wtedy "osłabieni". Każdy z uczestników tych seansów u Szymona posiadał w domowej dyskografii jakieś płytowe skarby: muzyczne pocztówki, grające plastiki czy magnetofonowe szpule, na których zapisany prawdziwy rock’n’rollowy, muzyczny, arsenał. Na weekendy, nasz przyjaciel przyjeżdżał i zawsze przywoził z sobą jakąś płytową nowość. Teraz dopiero odczuliśmy, czym dla nas jest dom przy Placu Kościuszki 17, okres "wojtkowego" niebytu w mieście był tego największym dowodem.
Reklama dotacje unijne dla firm MŚP

 

Reklama

Pewnej soboty dotarliśmy wieczorem z Andrzejem Tokarskim do Szymona (przybył ze stolicy na weekend). W pokoju zastaliśmy sporą grupę kolegów, również tak jak my spragnionych rock’n’rollowej atmosfery. Kiedy otworzyliśmy drzwi  wprost rzucił nas na kolana niesamowite brzmienie utworu Margie w wykonaniu ukochanego Fatsa. Już przy pierwszych taktach, po pierwszym refrenie, kiedy wchodzi niesamowicie brzmiący saksofon, cały byłem grogi. Wojtek przywiózł z Warszawy pożyczonego od kuzyna singla z tym właśnie przebojem. Muszę powiedzieć, że w Margie zakochałem się od pierwszego wejrzenia (czyt. posłuchania). Cały wieczór puszczaliśmy tylko ten utwór, nie byliśmy osamotnieni, wszyscy obecni w pokoju odczuwali podobną potrzebę słuchania, tylko. W rock’n’rollowej dyskusji, Szymon zakomunikował nam, że na warszawskiej Starówce, w kawiarni/restauracji Kamienne Schodki zainstalowano grającą szafę, w której znajdują się same hiciory, wśród których jest także słuchany przez nas utwór.

 

Późnym wieczorem kiedy wracaliśmy z Andrzejem Tokarskim do domu w naszych głowach wciąż grał Fats Domino. Szliśmy w milczeniu pokonując oświetloną kiepsko ulicę Warszawską, oszołomieni i zaskakująco zakochani do bólu zasłyszanym hitem. Nie byłem w stanie sobie wytłumaczyć, dlaczego? Przecież w swoim życiu niejeden utwór był dla mnie duchowym pokarmem i do takich emocji nie dochodziło. Fats zadziałał na nasze dusze, wyobraźnię jak narkotyk. Choć rozmowa nam się nie kleiła, to jednak Andrzej wydobył z siebie bardzo ważną myśl - Tolek, tak jak ty, ja również mam mętlik w głowie. Pomyślałem, że można byłoby, któregoś weekendu odwiedzić Szymona w Warszawie. Poszlibyśmy na Starówkę i moglibyśmy cały dzień słuchać Margie. Szybko zripostowałem słowa Andrzeja, - Tak Andrzej, zaskoczyłeś mnie pomysłem, choć jest fantastyczny, tylko jak wiesz potrzebne jest nam sporo „kapuchy”. Jak ją zdobyć?

 

Już od poniedziałku podjęliśmy akcję poszukiwania "surowców wtórnych". Przeczesałem komórkę, nie tylko swoją, również sąsiadów, znalazłem kilkadziesiąt przykurzonych butelek, sporo metalowego złomu oraz przeróżnych, ubraniowych szmat. Andrzej na swoim podwórku czynił to samo. Gdy spotkaliśmy się wieczorem (mieszkaliśmy w pobliżu na przysłowiowy rzut beretem -  ja w narożniku ulic Warszawska/Zawadzka a Andrzej po drugiej stronie przy Głównej 2/4) uznaliśmy wspólnie, że Warszawa musi być nasza.

 

 

Akcja szmaciano, butelkowo, złomowa trwała przez kilka tygodni. Przeszukaliśmy wiele starzyckich podwórek, placów, nieużytków w czym pomagali nam koledzy z dzielnicy (Marian Kot, Zbyszek Trachta, Andrzej Matysiak). Punkt skupu surowców wtórnych, opakowań szklanych mieścił się przy Głównej naprzeciw posesji, w której mieszkał Andrzej Tokarski. Po sprzedaży, uzbieraliśmy sporą sumę pieniędzy, dziś nie pamiętam dokładnie tej kwoty, ale była w przedziale 200/250 złotych. Suma, która gwarantowała i zabezpieczała bez przeszkód rock’n’rollową eskapadę do stolicy.

Przyjechaliśmy do Warszawy pociągiem, w piątek wieczorem. Wojtek oczekiwał nas  na Dworcu Głównym. Wiedzieliśmy, że noclegu nam nie załatwi. Sam mieszkał nie u siebie. Pozostała nam dworcowa poczekalnia. Udaliśmy się do popularnej w tamtych latach, pijalni piwa Baryłeczka, przy ulicy Marszałkowskiej. Przy piwie i żółtym serze (podawano do kufla różne gatunki sera wkalkulowane w cenę piwa) konsumując (żółtym serem rozwiązaliśmy problem kolacji) i gawędząc, zabijaliśmy czas do sobotniego poranka, który miał być dla nas wydarzeniem szczególnym, spotkaniem przy grającej szafie (nigdy tego urządzenia na żywo nie widziałem) z Fatsem Domino. Bardzo późno przyszliśmy do dworcowej noclegowni.

 

 

 

Noc na Dworcu Głównym mieliśmy koszmarną, bez przerwy nachodziły nas patrole MO, SOK, ORMO. Kontrolowały oczekujących (ale też śpiących na ławkach bezdomnych czy nocnych łazików) na pociąg pasażerów. Takie to były czasy. Tej nocy dwa a może trzy razy nas sprawdzano, na szczęście mieliśmy wykupione bilety powrotne, co prawda na niedzielę ale na daty nie zwrócono szczególnej uwagi.

 

Około 6.00 rano, toaleta w dworcowej WC (przemycie twarzy) oraz śniadanko w pobliskim barze mlecznym (bułka z masłem, gorące mleko). Śniadanko było cienkie, szkoda było wydawać pieniążki na droższe, bardziej treściwe posiłki. Gotówka była przeznaczona na inne wydatki, miała karmić kieszenie, grającej szafy. W cieple baru mlecznego spędziliśmy troszkę porannego czasu (więcej niż godzinę), by około 8.30 wyruszyć, kierunek Starówka. Po drodze rozmieniliśmy kilka banknotów na pięciozłotówki. W narożniku Starego Rynku, tuż przy ulicy Kamienne Schodki gdzie mieściła się kawiarnia o tej samej nazwie (lokal otwierano o 9.30), oczekiwał nas wcześniej umówiony, Wojtek Szymon.

 

Kiedy stanęliśmy przed lokalem, był już czynny. Jakie było nasze zaskoczenie, gdy tylko otworzyliśmy stare, ciężkie, "średniowieczne" drzwi do kawiarni, jeszcze nie przekroczyliśmy progu, a tu z wnętrza dobiegał głos Fatsa w oczekiwanym przez nas utworze Margie. Ładnie nas Fats przywitał – rzekł do mnie Andrzej – tak jakby się spodziewał naszego przyjazdu. Utwór ten był aktualnie na topie światowych list przebojów i przychodząca tu młodzież,  chciała tak jak i my posłuchać tej płyty.

 

Pomimo wczesnego przedpołudnia z trudem znaleźliśmy wolny stolik. Nie spodziewałem się o tej porze dnia takiej frekwencji, była dopiero godzina 10.00 rano. Pierwsze co uczyniliśmy po zabazowaniu się, to z Andrzejem doszliśmy do grającego mebla, wyszukaliśmy w spisie Margie i wrzucaliśmy kolejno kilka monet, raz ja raz Andrzej, w otwór kieszeni. Za każdym razem przyciskaliśmy guzik WŁĄCZ, który zapewniał nas, że uruchomiliśmy właściwą płytę. Taki zabieg z grającą szafą robiliśmy tego dnia wielokrotnie, siedzieliśmy w Kamiennych Schodkach aż do całkowitego zamknięcia lokalu. Ponieważ nazajutrz, w niedzielę planowaliśmy powtórzyć muzyczny seans z Domino na warszawskiej Starówce, zaczęliśmy oszczędniej rozdysponowywać naszą gotówką. Przed północą wróciliśmy na Główny.

 

Nie było takiej osoby, która przybywając do Kamiennych Schodek, przynajmniej raz nie wrzuciła monety w kieszeń szafy, ze wskazaniem na super hit. Mogę powiedzieć, że cały dzień jak i w niedzielę do popołudniowych godzin naszego pobytu w lokalu, był pod znakiem Fatsa Domino. Na palcach jednej ręki można było wyliczyć inne utwory rozchodzące się z głośników szafy grającej. Kolega Wojtka, Marek, włączył nam utwór, którego wcześniej nie słyszałem, a stał się dla mnie wielkim przebojem. Był to cudowny The Lion Sleeps Tonight w wykonaniu zespołu The Tokens. Do dziś słucham tego utworu z wielką przyjemnością, który tak jak Margie przypomina mi lata 60-te, warszawską Starówkę i pobyt w Kamiennych Schodkach.

 

 

Jeszcze ktoś dwukrotnie tę piosenkę powtórzył. Głos naszego idola rozchodził się po całej kubaturze dwuizbowych pomieszczeń w lokalu, przeszywając na wskroś niejedną, zasłuchaną, młodą duszę. Bardzo szybko zleciała nam sobota na warszawskiej starówce. Nie zauważyliśmy jak kelnerka zakomunikowała nam, że czas  kończyć muzyczne biesiadowanie wypowiadając słowa, - Zamykamy. Proszę opuszczać lokal. Jeszcze raz tej jesieni przyjechaliśmy z Andrzejem na warszawską Starówkę by ponownie spotkać się z ukochanym utworem Fatsa Domino, Margie.

 

 

 

 

W październikową niedzielę 2008 roku pojechałem z przyjaciółmi ze Stowarzyszenia ALA na wycieczkę do Warszawy. Głównym celem tego wyjazdu było zwiedzanie nowo powstałego, dzięki prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu (pomysł z powstaniem muzeum zrodził się kiedy Kaczyński był Prezydentem Warszawy), Muzeum Powstania Warszawskiego. Po wyjściu z muzeum mieliśmy co najmniej trzy godziny czasu wolnego, więc z grupą kolegów - Jacek Buczyński, Rysiek Gawarzyński, Bożena Dulas i ja – udaliśmy się z placu pod Grobem Nieznanego Żołnierza (w okolicach grobu zaparkowaliśmy autokar) na warszawską Starówkę. Kiedy znaleźliśmy się na Starym Rynku, Bożena pierwsza dostrzegła szyld lokalu, „Kamienne Schodki”, który natychmiast przypomniał mi się okres młodości, jak z Andrzejem Tokarskim, dokładnie 45 lat temu, przyjeżdżaliśmy ponad 100 km od domu, oszołomieni utworem Margie, Fatsa Domino, by wysłuchać tego hitu, tym samym wyrażając swoją miłość do tamtej epoki, do rock’n’rolla.

 

Kiedy przekraczaliśmy z Bożeną (Jacek z Ryśkiem udali się dalej by zwiedzać warszawskie zabytki) próg lokalu, drżały mi nogi,  jak jesienią 1963 roku. Wierzchnie okrycia przyjęła nam bardzo sympatyczna, dystyngowana pani szatniarka wzbudzając w nas przyjane uczucia. Dwa pomieszczenia kawiarni były identyczne jak w tamtych latach. Zmienił się tylko wystrój wnętrza. Bufet w tym samym miejscu, nie było tylko stojącej obok bufetu grającej szafy. Nie było również – Margie.

 

W pierwszym pomieszczeniu, w którym usiedliśmy, dwie starsze panie spożywały ciasto firmowe (jabłecznik na gorąco) przepijając herbatą, w drugim pomieszczeniu vis a vis mojego miejsca, siedziało małżeństwo w średnim wieku z trojgiem dzieci spożywając obiad. Zamówiliśmy ten sam zestaw co starsze panie, jabłecznik na gorąco, lecz zamiast herbaty, kawę.

 

Opowiadałem Bożenie o wydarzeniach w tym lokalu sprzed blisko pół wieku. Kawiarnia była praktycznie pusta, tak, że mój głos (choć mam silny jego tembr) był słyszalny nie tylko w pomieszczeniu, w którym spożywaliśmy ciasto ale również w bufecie jak i szatni. W pewnym momencie, w trakcie moich opowieści, odezwała się pani szatniarka, - Proszę pana, ja jestem warszawianką, gdy byłam młoda, kawiarnia Kamienne Schodki była moim drugim domem. Przychodziłam ze swoim towarzystwem, tu poznałam mojego, nieżyjącego dziś męża. Utwór, o którym pan mówi, „Margie”, przyciągało tu całą Warszawę. Ja również wielokrotnie w kieszeń szafy wrzucałam monetę by usłyszeć ten przebój. W tym lokalu spędziłam całą, swoją młodość. Dzisiaj posiadając komunistyczną emeryturę nie jestem w stanie, będąc samotną kobietą, utrzymać się przy życiu, dlatego dorabiam jako szatniarka. Na szczęście pracuję w lokalu mojej młodości, który kocham. Przychodzili tu wówczas, mój kolega Wojtek Gąssowski, Marek Zarzycki, Irena Santor, bywał też Bogusław Wyrobek jak i sam pan Franciszek Walicki.

 

Wzruszyłem się do łez, kiedy odbieraliśmy wierzchnie odzienie, jeszcze przez kilka minut rozmawiając z panią szatniarką, przywoływaliśmy tamte, wspaniałe czasy. Jeszcze dziś jak wspominam wycieczkę do Warszawy, która oprócz przywrócenia patriotycznej pamięci, również przysporzyła mi dużo wspomnień i wzruszeń z lat młodości.

Kiedy swoim bliskim i znajomym opowiadam o wyjeździe do Kamiennych Schodków, by posłuchać tylko jednej płyty, jednego utworu, zauważam drwiące uśmieszki, zręcznie ukrywające określenie OSZOŁOM. Usprawiedliwiając przed ludźmi swoje postępowanie, zbytnio nie wysilam się, by kogokolwiek przekonywać, że tak mogła wyglądać najszlachetniejsza, bezinteresowna MIŁOŚĆ. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że uczucia, emocje jakich doznałem były czymś najpiękniejszym w moim życiu, że choć przeżytych kształtów, żaden cud nie wróci do istnienia, dlatego zabieram je z sobą w kosmiczną wieczność. Bo są moje, i tylko moje. Zawsze dokonując wyboru, będę w nierozstrzygniętej ambiwalencji czy to było oszołomstwo  czy miłość?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Sally 04.03.2013 22:34
I tak trzymac,tylko to sie liczy :)

Opinie

Brygida T.Brygida T.

Dlaczego krytykujemy posłów, senatorów czy radnych? Czy jest to w ogóle sprawiedliwe? Przecież sami ich wybieramy, więc pretensje powinniśmy mieć tylko do siebie. Że zostaliśmy oszukani? No, cóż - metoda na wnuczka, czy na polityka, cóż to za różnica? Skoro wpuszczasz kogoś do mieszkania, to sprawdź kim ta osoba jest

Obecna kadencja samorządowa niedługo zatoczy pierwsze okrążenie. Za kilka tygodni minie rok odkąd radni sprawują swoje mandaty. Zapewne wiele osób zada sobie pytanie: jaki jest tego efekt? Za co tak zwani "samorządowcy" biorą publiczną kasę? Chyba nie za hejterskie wpisy w internecie, podszczuwania, czy oratorskie popisy zawierające tak samo dużo słów, jak mało jest w nich sensu? Która z osób, oddających głos w wyborach samorządowych śledzi na bieżąco poczynania radnych, przy których postawili swój krzyżyk? Kto z Was zgłosił się do własnego wybrańca z prośbą o interwencję w jakiejkolwiek sprawie? Uzyskaliście pomoc? Są to oczywiście pytania czysto retoryczne. Samorządowa patologia jest coraz głębsza. Z kadencji na kadencję, z roku na rok. Radni zajmują się sobą nawzajem, walczą o stołki i ulegają korupcji. Liczy się głównie kasa i polityczne gierki. Gdzie w tym sprawy ważne dla mieszkańców? Wczorajsze obrady Rady Powiatu Tomaszowskiego były tego dobitnym przykładem. Budziły zażenowanie i smutek. Czy można upaść jeszcze niżej? W naszej rzeczywistości niestety wszystko jest możliwe, a przecież zapewniano Was, że będzie lepiej! Nieprawdaż?
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.

Łódzkie/ Rezurekcja w archikolegiacie w Tumie, lany poniedziałek - w skansenie w Kwiatkówku

Msza św. rezurekcyjna w XII-wiecznej archikolegiacie w Tumie k. Łęczycy to propozycja dla tych, którzy misteria religijne chcą przeżywać w otoczeniu zabytkowych murów, pamiętających Piastów. W lany poniedziałek warto natomiast odwiedzić pobliskie grodzisko i skansen w Kwiatkówku.Data dodania artykułu: 19.04.2025 14:44
Łódzkie/ Rezurekcja w archikolegiacie w Tumie, lany poniedziałek - w skansenie w Kwiatkówku

Rafał Brzoska: polityka nie jest i nigdy nie będzie moim celem

Polityka nie jest i nigdy nie będzie moim celem - podkreślił w rozmowie z PAP przedstawiciel przedsiębiorców ds. deregulacji i szef InPostu Rafał Brzoska. Dodał, że z końcem maja kończy się jego rola w zespole ds. deregulacji, a z Elonem Muskiem łączy go to, że grali w młodości w "Cywilizację".Data dodania artykułu: 19.04.2025 13:28
Rafał Brzoska: polityka nie jest i nigdy nie będzie moim celem

W sobotę większość sklepów spożywczych będzie otwarta do godz. 13

W tę sobotę większość placówek sieci marketów spożywczych będzie czynna do godz. 13. Do tej godziny klientów obsługiwać będą również urzędy pocztowe.Data dodania artykułu: 19.04.2025 10:16
W sobotę większość sklepów spożywczych będzie otwarta do godz. 13

Bziuki, pucheroki, a nawet... kolędnicy - dawne zwyczaje wielkanocne wracają w lokalnych społecznościach

W Koprzywnicy bziuki plują ogniem, na Podkarpaciu turki pełnią straż przy grobie Pańskim, w Babicach pucheroki zbierają słodycze. Są również... kolędnicy - kuratorka kolekcji sztuki ludowej w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie Amudena Rutkowska opowiada PAP o nieznanych zwyczajach wielkanocnych.Data dodania artykułu: 19.04.2025 10:06
Bziuki, pucheroki, a nawet... kolędnicy - dawne zwyczaje wielkanocne wracają w lokalnych społecznościach

Prof. Jasiński: Chrobry był "całkiem łagodnym" władcą; nie musi się bać o swoje pomniki

Bolesław Chrobry miał niewolników, był okrutny dla swoich wrogów, mógł też źle obchodzić się z kobietami, jednak nie spodziewam się, by ktokolwiek chciał dziś obalać jego pomniki – powiedział PAP mediewista, prof. Tomasz Jasiński. Historyk dodał, że na tle innych ówcześnie panujących w Europie władca Polski był "całkiem łagodny".Data dodania artykułu: 19.04.2025 09:29
Prof. Jasiński: Chrobry był "całkiem łagodnym" władcą; nie musi się bać o swoje pomniki

Areszt tymczasowy dla matki, która po porodzie porzuciła dziecko w pustostanie w Łodzi

Matka, która po porodzie porzuciła noworodka w pustostanie w Łodzi, decyzją sądu została w piątek aresztowana na trzy miesiące pod zarzutem usiłowania zabójstwa dziecka w zamiarze ewentualnym. Zdaniem prokuratora istnieje obawa matactwa.Data dodania artykułu: 18.04.2025 17:11Liczba komentarzy artykułu: 1
Areszt tymczasowy dla matki, która po porodzie porzuciła dziecko w pustostanie w Łodzi

Politolog: dwa ostatnie tygodnie kampanii będą kluczowe dla wyniku wyborów

Kampania zdecydowanie nabrała tempa po debatach w Końskich; kluczowe będą ostatnie dwa tygodnie przed wyborami, bo to wtedy kampanią zaczynają się interesować wyborcy niezdecydowani - uważa politolog UKSW dr hab. Sławomir Sowiński.Data dodania artykułu: 18.04.2025 12:46
Politolog: dwa ostatnie tygodnie kampanii będą kluczowe dla wyniku wyborów

Rzecznik MŚP: Obniżenie składki zdrowotnej to nie jest szczyt marzeń

Podczas najbliższego posiedzenia, które odbędzie się 23 i 24 kwietnia, Senat ma się zająć ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zakłada ona korzystne zmiany w składkach zdrowotnych płaconych przez przedsiębiorców. Rzecznik MŚP apeluje do izby wyższej i prezydenta o przyjęcie i podpisanie nowych przepisów. Pojawiają się jednak głosy, że uprzywilejowują one właścicieli firm względem pracowników, a ponadto nie podlegały uzgodnieniom, konsultacjom i opiniowaniu.Data dodania artykułu: 18.04.2025 10:17
Rzecznik MŚP: Obniżenie składki zdrowotnej to nie jest szczyt marzeń
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Urodzinowa Majówka w Skansenie Rzeki Pilicy!

Urodzinowa Majówka w Skansenie Rzeki Pilicy!

Czwartek, 1 maja 2025, godz. 12:00–19:00  Skansen Rzeki Pilicy,  ul. Modrzewskiego 9/11, Tomaszów Mazowiecki Wstęp biletowany – bilety dostępne w kasie SkansenuMajówka w sercu przyrody, z zapachem świeżego chleba, śmiechem dzieci i dźwiękiem ludowej muzyki? Brzmi jak plan idealny na majowy dzień! Skansen Rzeki Pilicy świętuje swoje urodziny i z tej okazji przygotował dla Was prawdziwą ucztę atrakcji – pełną tradycji, lokalnych smaków i rodzinnej atmosfery.Od południa do wieczora teren Skansenu wypełnią stoiska pod hasłem „Chleb i coś do chleba”, gdzie będzie można skosztować regionalnych przysmaków. Swoje wyroby zaprezentują lokalni rękodzielnicy i Koła Gospodyń Wiejskich, a najmłodsi znajdą coś dla siebie na stoisku plastycznym i sportowym.Wśród drewnianych zabudowań ożyje historia – będzie można wziąć udział w oprowadzaniu po zabytkowym młynie, wziąć udział w quizie o historii Skansenu i zobaczyć aż dwie wystawy: jubileuszową oraz „Młyny w dorzeczu Pilicy”.Na scenie zaprezentują się zespoły ludowe oraz uczestnicy zajęć wokalnych Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim.Nie zabraknie też animacji dla dzieci i wielu niespodzianek.A na finał tego wyjątkowego dnia  o godzinie 17:00– koncert szantowy o zachodzie słońca! Wystąpi Janusz Nastarowicz & Saku Collective – będzie klimatycznie, nastrojowo i z duszą.Spędź z nami ten dzień – rodzinnie, na świeżym powietrzu, z kulturą, muzyką i pysznym jedzeniem. Takie majówki pamięta się na długo! Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.05.2025

Polecane

Konkurs na Nadrzecznej ogłoszony. Czy będzie więcej kandydatów na dyrektora?

Konkurs na Nadrzecznej ogłoszony. Czy będzie więcej kandydatów na dyrektora?

Kończy się pięcioletnia kadencja dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych przy ulicy Nadrzecznej, Agnieszki Dziedzic. 9 kwietnia Starosta ogłosił konkurs na to stanowisko. Oferty w konkursie przyjmowane będą do 23.04. Ich formułę dosyć szczegółowo określa ustawa Prawo Oświatowe. Obecnej dyrektorce obowiązki powierzono w sierpniu 2020 roku. Brała udział a konkursie, w którym z aplikowania zrezygnował ówczesny dyrektor, Tomasz Migała, a sama Agnieszka Dziedzic nie uzyskała większości wymaganych głosów. Wcześniej była wicedyrektorką w ZSP nr 1, czyli popularnym Mechaniku. Zmian w kierownictwie szkoły raczej nie należy się spodziewać. Dyrektorka blisko związana z Prawem i Sprawiedliwością oraz Mariuszem Węgrzynowskim, uczestniczka cyklicznych wyjazdów do Częstochowy. Kandydowała także z listy PiS do Sejmiku województw łódzkiegoData dodania artykułu: Wczoraj, 13:57 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 1
Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej

Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej

Rzetelności dziennikarskiej w lokalnym tygodniku chyba za swojego życia się nie doczekam. A mimo wszystko miałem taką nadzieję. Widocznie dziennikarze TIT nadal hołdują starej peerelowskiej zasadzie, że wiadomości w gazetach dzielimy na prawdziwe, prawdopodobne i fałszywe. Te pierwsze to nekrologi, drugie prognozy pogody, a cała reszta rozmija się w większym lub mniejszym stopniu z prawdą. W ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że mamy w Tomaszowie prawdziwego Don Witko Corleone. W tym mamy radnego PiS, który radnym PiS wcale nie jest. Gry słowne? Omyłki? Dowcipne porównania? Nic podobnego. Typowe szczucie, niczym w Trybunie Ludu. Wszak papier wszystko przyjmie.Data dodania artykułu: Wczoraj, 09:00 Liczba komentarzy: 11 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 4
Dzień nie tylko czarnego krążkaKonkurs na Nadrzecznej ogłoszony. Czy będzie więcej kandydatów na dyrektora?„Dziewczyna z igłą”  w ramach cyklu Kultura DostępnaDzień, o którym nie wolno zapomniećWielka Sobota w Kościele katolickim to czas milczenia i zadumyWielkanocne tradycje kulinarne sięgają od Afryki po Amerykę Łacińską i AzjęTrzy celne strzały do... naszej bramkiOrlen: do końca majówki rabat na paliwa po zatankowaniu minimum 30 litrówLechia Tomaszów Mazowiecki - MCKiS Jaworzno 1:3Jakie rolety plisowane wybrać do salonu, sypialni i biura?Uwaga na burzeWszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: RudaaaTreść komentarza: Bardzo jestem zawiedziona tym jak te busy jeżdżą dzisiaj czekałam na busa to piotrkowa godzinę i nie przyjechał dodatkowo nie było żadnej informacji na temat czy są odwołane czy nie bardzo też słaba komunikacja dość tego że bardzo rzadko jeżdżą a w niedzielę w ogóle to jeszcze kiedy powinny jeździć to ich nie to samo z Piotrkowa do Tomaszowa dzisiaj tak samo masakra... Dobra rada fajnie warto zawsze jakąś informacje zostawić czy na stronie lub na tablicach przystankowych . Inne busy jeździły a tu nic zero czegokolwiek... Pozdrawiam 😉Źródło komentarza: ROZKŁAD  JAZDY   TOMASZÓW MAZ – PIOTRKÓW TRYB.Autor komentarza: EchTreść komentarza: Szczerze mówiąc ta ankieta jest od “Sasa do lasa” - pomieszane kompetencje - rozumiem, że uczeń może pewnych rzeczy nie wiedzieć, ale żeby wyniki miały sens - to chyba jednak nauczyciel jakiś powienien pomoc - chyba że sam nie ogarnia.Źródło komentarza: Ważna ankieta na temat Tomaszowa MazowieckiegoAutor komentarza: Mariusz StrzępekTreść komentarza: Jaja Pan sobie robi? Rozumiem, że tak, bo to przecież Wielkanoc. Obrzucacie mnie błotem od lat, posługując się plotkami, pomówieniami i oszczerstwami. Pokazałem tylko, że te manipulacje, których dokonujecie, działać mogą w dwie strony. Pomijam nawet fakt, co wygadujecie w prywatnych rozmowach z naszymi wspólnymi znajomymi. Przed wyborami poprosiłem jedną znajomą o udostepnienie mojego postu. Usłyszałem wtedy, co Pańska córka o mnie do niej wygadywała. Okazuje się, że wie o mnie więcej niż nawet ja sam. Byłem naprawdę w szoku co najmniej kilka razy. Jesteście zwyczajną plotkarską gadzinówką. Już nawet nie chce mi się komentować, że publikujecie sponsorowane teksty lokalnego Nikodema Dyzmy, w których nazywa mnie satanistą. To nawet śmieszne, chociaż bardziej głupie. No ale poziom intelektualny tego działacza PO, jednak w odróżnieniu od Pańskiego nie jest zbyt wysoki. Że tekst sponsorowany? To polecam prawo prasowe. Dowie się pan, kto odpowiada za treść ogłoszeń. Zwróciłem Wam uwagę, na manipulacje w artykule na FB. Wystarczyło napisać, że przepraszacie za niefortunny dobór zdjęcia. Ale do tego to trzeba mieć odrobinę przyzwoitości. Tak, przyzwoitości, o której Pan wspomina, ale najwyraźniej znaczenia tego słowa nie zna lub nie rozumie. Dam przykład okładkowego tytułu, kiedy Wasz "dziennikarz" wygrał sprawę sądową w pierwszej instancji. Ależ się entuzjastycznie cieszyliście. Kiedy przegrał prawomocnie apelację, zaległa głucha cisza. No cóż, zapewne, jakaś osoba o moim nazwisku w rejestrze występuje. Sprawdziłem natomiast, czy jest ktoś z moim imieniem i nazwiskiem lub podobną datą urodzenie, bo gdyby tak było zrobiłbym solidną kwerendę i oczywiście radośnie opisał. Kiedy walczyłem z korupcją w szpitalu, Wy pod dyktando osoby, która jej dokonywała pisaliście na mnie paszkwile. Dzięki Wam proceder kwitnie. Pewnie Was to cieszy, bo jednak reklamodawca się utrzymał, a pacjenci... co oni kogoś obchodzić mogą. Właśnie przez szczucie takich ludzi jak pan, czy Dyzma z Wąwału zrezygnowałem z szefowania komisji i w ogóle w uczestnictwa w niej, mimo, że w poziomie wiedzy na temat systemu ochrony zdrowia, jedynie Piotr Kagankiewicz mnie przewyższa. Pan wczoraj posunął się nawet do publicznych kłamstw o mojej rzekomej przynależności do niezliczonej ilości partii politycznych. Dobrze pan wie, że do żadnej nigdy nie należałem. Naprawdę dziennikarz z 40 letnim stażem nie rozróżnia kandydowania z jakiejś listy np. do samorządu od przynależności partyjnej. No nie wierzę.... Też zwróciłem uwagę i również Pan nie przeprosił. Oczywiście spodziewam się zemsty z Waszej strony, ale jestem już uodporniony, a ludzie już coraz mniejsze zaufanie do Was mają. Zapytam jednak: czy czasem Panu bywa z jakiegoś powodu wstyd? Czy po tym, kiedy okazuje się, że zrobiliście komuś krzywdę przeprosiliście sami z siebie bez wyroku sądowego? Dlatego chociażby, że obudziło się sumienie? Błądzić jest rzeczą ludzką, pomyłki się zdarzają. Czasem emocje biorą górę. Co robicie, kiedy one stygną. Potrafi Pan wziąć telefon i zadzwonić z przeprosinami? Już o jakiejkolwiek rekompensacie nie wspominam. Przynajmniej ostatnie zdanie Pańskiego wpisu chcę by dawało nadzieję, że może coś do Pana dotarło. Nie odbiorę tego jako jakiejś tam groźby, chociaż tak właśnie brzmi. PS. Życzę mimo wszystko Wesołych Świąt i refleksji, która z wiekiem powinna jednak przychodzić.Źródło komentarza: Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzejAutor komentarza: Andrzej KucharczykTreść komentarza: Przekroczył pan nie tylko granicę przyzwoitości ale i rozsądku. Nie może pan wykluczyć sytuacji, że jakiś idiota, biorąc z pana przykład nie zacznie rozpowszechniać informacji, że osoby o nazwisku Strzępek widniejące w piotrkowskim rejestrze TW to pana rodzina i że dorobiliscie się na współpracy z SB. Rozpętuje pan kampanię oszczerstw, której sam pan może być ofiarąŹródło komentarza: Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzejAutor komentarza: UjazdTreść komentarza: Czy pomysłodawca wziął pod uwagę sąsiedztwo kurnika?Źródło komentarza: Nowy blok coraz bliżejAutor komentarza: ZainteresowanaTreść komentarza: Panie redaktorze poda Pan link do informacji z IPN ? Chętnie się przyjrzę tej „Panterze”Źródło komentarza: Wszak pisać każdy może... jeden lepiej, inny gorzej
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama