[reklama2]
Generalnie konkursy na różnego rodzaju stanowiska kierownicze w naszym mieście robią wrażenie, jakby nikt nie chciał ich obejmować. Czy to znaczy, że w Tomaszowie brakuje osób kompetentnych, gotowych do podejmowania wyzwań ale zarazem ambitnych i chętnych do wzięcia na siebie odpowiedzialności? Wydaje się, że brutalna prawda jest niestety inna. Osoby zainteresowane trzeźwo oceniają swoje szanse i rezygnują z udziału w konkursie, na który wpływ mają partyjni funkcjonariusze a ich decyzje uzależnione są od często bardzo osobistych interesów.
Nie uchybiając fachowości Tomasza Zdonka, to jednak konkurs, w którym brał udział, miałby całkowicie inny wymiar, gdyby musiał on konkurować w nim z kilkoma lub kilkunastoma innymi kandydatami. Tymczasem brak konkurencji naraża go na zarzut kumoterstwa politycznego (radny Rady Miejskiej z ramienia Platformy Obywatelskiej).
Niestety system konkursów na stanowiska urzędnicze nie jest systemem doskonałym. Przykłady działaczy PSL oraz członków ich rodzin w całej Polsce pokazują, że konkursy są fikcją, bo wygrywają je i tak „najlepsi”, z partyjnymi legitymacjami w kieszeniach. Ten „osobisty walor” okazuje się być czynnikiem decydującym. Za intelekt, doświadczenie i wiedzę punkty przyznawane nie są.
Koniecznym jest dokonanie zmian w trybie i sposobie przeprowadzanie konkursów. Powinny one mieć charakter bardziej obiektywny i kilkuetapowy. Dzisiejsze, zdawkowe protokoły komisji konkursowych nie pozwalają nawet na zweryfikowanie legalności i poprawności przeprowadzanych procedur.
Konkurs na dyrektora tomaszowskiego MDK stanowił punkt wyjścia do krótkich rozważań o charakterze systemowym. Mam nadzieję, że dyrektor Tomasz Zdonek nie poczuje się nimi urażony.
Napisz komentarz
Komentarze