Co można na niwie sejmowej zrobić dla miasta powiatowego średniej wielkości, takiego jak Tomaszów Mazowiecki?
Trzeba zacząć od tego, że największą rolę odgrywają jednak samorządy, które mają narzędzia do tego, żeby realizować wizję swojego rozwoju.
I wciąż nie wystarczające środki…
To co mogą robić posłowie, to właśnie próbować wprowadzać odpowiednie zapisy w budżecie państwa na konkretne inwestycje. Można też niektóre inwestycje i działania przyspieszać. Tworzyć wokół miasta, czy regionu lobby, czy pewną współpracy ponad podziałami politycznymi z innymi parlamentarzystami. Mamy do zrealizowania kilka pilnych inwestycji infrastrukturalnych, takich jak droga S74, która stanowić ma bezpośrednie połączenie Tomaszowa z Łodzią.
Mówi się, że Artur Ostrowski, to kandydat na ministra edukacji w „gabinecie cieni” Grzegorza Napieralskiego.
Były takie rozmowy z Grzegorzem Napieralskim, dotyczące resortów, którymi ewentualnie moglibyśmy się zająć po wyborach ale były to rozmowy czysto hipotetyczne. Moje nazwisko pojawiło się obok nazwiska byłej minister, pani Krystyny Łybackiej, która jednak do teki ministra nie aspiruje.
Reprezentuje pan nową, nowocześniejszą polską lewicę? Kiedyś Grzegorz Napieralski porównywany był do Zapatero, teraz chyba rzadziej używa się tego porównania.
Poglądy lewicowe mam zadeklarowane od dawna, jeszcze od szkoły średniej.
Mówiąc o Sojuszu Lewicy Demokratycznej, często wypomina się, że jest spadkobiercą PZPR.
Ja do PZPR nie należałem. Nie zapisałem się nawet do ZSMP. Mamy wyrobiony pogląd dotyczący epoki Polski Ludowej, zarówno ciemnych, jak i jasnych jej stron. Nie można powiedzieć, że w tym okresie Polska nie miała żadnych osiągnięć. Za spadkobiercę PZPR się nie uważam. Reprezentują nowoczesną, europejską socjaldemokrację.
Jednym z zarzutów w stosunku do Sojuszu jest to, że stał się on mało lewicowy i nadmiernie liberalny…
Są różne nurty w SLD. Jedne są bardziej socjoliberalne, inne bardziej socjalistyczne w swoich poglądach na gospodarkę czy sprawy społeczne. Ja reprezentuję ten drugi nurt. Tylko w rozumieniu socjaldemokratycznym. Wiele osób w naszym kraju wciąż stawia znak równości między socjalizmem a komunizmem lub stalinizmem.
Spośród tych najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych „twarzy” SLD, do kogo jest panu najbliżej? Do Napieralskiego, Kalisza, czy może Millera?
Spośród tych trzech polityków na pewno do Grzegorza Napieralskiego. To też kwestia tego, że jesteśmy podobnym wieku, mamy też podobne doświadczenia.
Macie w SLD coś takiego, jak sojusz pokoleniowy?
W Sojuszu jest duża grupa 30, 40 latków, którzy kandydują w obecnych wyborach lub mają już doświadczenie parlamentarne, więc ta wymiana pokoleniowa już się dokonuje.
Byłem na Waszej konwencji rozpoczynającej kampanię wyborczą. Z wiekiem kandydatów to jest różnie ale rzeczywiście było sporo młodych ludzi. To dzieci partyjnych działaczy?
To w większości studenci albo absolwenci wyższych uczelni. Napływ młodzieży pokazuje, że partia żyje. Nie wiem jak jest w Tomaszowie ale w Piotrkowie, to w większości osoby, które nie zetknęły się wcześniej z polityką.
Na konwencji prezentowaliście główne tezy programu wyborczego. Co w Polsce należy zmienić w pierwszej kolejności?
Najważniejsza jest gospodarka. Bez wzrostu gospodarczego na odpowiednim poziomie nic nie zrobimy. Potrzebne są dochody, by realizować program społeczny. Musimy podnieść minimalne świadczenia emerytalne. Niue może tak być, że przychodzi do mnie starsza kobieta i pokazuje odcinek renty, rachunek za mieszkanie i lekarstwa i okazuje się, że nawet na to pieniędzy nie starcza. Kiedyś, każdego z nas starość dogoni. Miliony ludzi żyją na granicy ubóstwa. Chcemy podnieść też płace minimalne.
Może lepiej obniżyć obciążenia wynagrodzeń, by zlikwidować szarą strefę.
Jest też problem zatrudniania na czarno i podpisywania umów, które ja nazywam „śmieciowymi”. Inną rzeczą jest brak środków na aktywne formy walki z bezrobociem. Do niedawna jeszcze były. Można było zatrudnić absolwenta przez rok na stażu, by mógł zdobyć doświadczenie. Teraz tych pieniędzy nie ma.
Z kimś ten swój program będziecie musieli realizować. Pytanie: z kim? Nie mam wątpliwości, że żadna z partii nie będzie w stanie sprawować rządów samodzielnie. Z kim SLD gotów by zawrzeć koalicję w nowym sejmie?
Mogę mówić tylko w swoim imieniu. Osobiście nie dopuszczam możliwości koalicji z PiSem.
Ale w Tomaszowie taką koalicję zawarliście.
Na szczeblu samorządowym, gdzie są nieco inne problemy, jest inaczej. Ulice nie mają poglądów politycznych. Takie kolorowe koalicje zdarzają się na całym świecie. Jednak na szczeblu parlamentarnym jest to nie do pogodzenia. Nie wyobrażam sobie takiej koalicji parlamentarnej, w momencie, kiedy podpisałem się pod wnioskiem o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa Kaczyńskiego i europosła Ziobro. To są tego typu problemu, których nie ma na szczeblu miasta i starostwa.
A Platforma Obywatelska
Mamy wiele wspólnych punktów programowych ale wie też nas różni.
Jeden z wysoko postawionych działaczy PO powiedział mi niedawno, że jego z daniem w koalicji z Wami udałoby się dużo więcej zmienić przez ostatnie 4 lata.
Mam podobną opinię. My troszkę inny styl uprawiania polityki reprezentujemy niż PSL.
Mniej „prorodzinny”?
Z całą pewnością tak. Nie mam co do tego wątpliwości. Być może przy koalicji PO -SLD udałoby się zrobić niektóre rzeczy inaczej.
Bylibyście za reformą KRUS, która w koalicji z PSL nie jest możliwa.
Za reformą ale nie likwidacją. Przy okazji przypomnę, że obowiązkowe ubezpieczenia rolników wprowadziła ekipa Edwarda Gierka. Żaden rolnik nie był wcześniej ubezpieczony.
Jakie jest hasło wyborcze Artura Ostrowskiego?
Takie samo, jak całego komitetu, czyli „Jutro bez obaw”. W każdej swojej kampanii podkreślam, że jestem blisko ludzi. Mówię zawsze, że najważniejsze jest „nie dygnitarzyć”.
Czyli zgodnie z zasadą, że posłem się bywa
Tak samo jak radnym, czy wicewojewodą. Role społeczne się zmieniają ale zawsze staram się być Arturem Ostrowskim.
Napisz komentarz
Komentarze