Tegoroczna, jubileuszowa, bo piętnasta, edycja Festiwalu była, co stwierdzić należy z przykrością, już ostatnią. Taką deklarację złożył pomysłodawca, organizator, muzyk, leśnik i główny animator imprezy, Marek Leszczyński. Do spora strata, nie tylko dla Inwołodza, gdzie wpisał się on wydawać się mogło na stałe do kalendarza imprez. Każdy kto przez piętnaście lat nie miał okazji wybrać się na tę wspaniałą imprezę ma czego dzisiaj żałować.
W tym roku ze względu na warunki pogodowe i poniekąd organizacyjne (brak zadaszenia na scenie inowłodzkiego OSiR) wszystkie koncerty odbywały się w Sali OSP.
Pierwszy dzień Festiwalu zdominował koncert zespołów „Pathman” oraz „Miasto”.
„Pathman” to grupa, którą niezmiennie od wielu, wielu lat tworzą trzej panowie: Marek Leszczyński, Jacek Zadora, oraz Piotr Kolecki. Niegdyś „Teatr dźwięków Atman” dziś pod zmienioną nazwą muzycy na swoich koncertach prowadzą słuchaczy przez szereg różnorodnych dźwięków. Opowiadając tym samym historię, która zdaje się nie mieć końca. Historię, w której sama publiczność uczestniczy poprzez swoje odczucia, wrażenia.
Opowieść „Pathmana” to przeplatanie się rytmów ulicy, podwórka, lasów, czy łąk z instrumentami muzycznymi takimi jak cymbały, bębny, czy typowo etniczne pochodzące z różnych zakątków świata.
Podobnie jak „Pathman”, również „Miasto” potrafiło stworzyć niezwykle intymny klimat podczas swojego występu. Tomaszowianie skupili się na bardziej orientalnych rytmach.
Piątkowy wieczór to także monodram Beata Tuchanowskiej - Jaskuła zatytułowany „Alicja w lustrze”. Zbiór wierszy połączony w jeden monolog sprawiał, że artystka zachwyciła publiczność, która po skończonym przedstawieniu wciąż czekała na ciąg dalszy.
„Alicja w lustrze” momentami wesoła, to znowu smutna, przechodząca w nostalgię historia o miłości; o miłości młodzieńczej, o miłości dojrzałej, o miłości trudnej ale i o samotności.
Drugiego dnia Festiwalu wystąpił między innymi Piotr Przedbora. Młody, skromny i bardzo utalentowany tomaszowski muzyk, laureat wielu prestiżowych nagród muzycznych.
Zagrał krótki recital na gitarze klasycznej, w którym zaprezentował klasyczne utwory m.in. Bacha i Chopina, publiczności tak się spodobał występ, że po długich brawach muzyk ponownie wyszedł na scenę i zagrał jeszcze jeden utwór.
Po krótkiej przerwie zdarzyło się coś, na co wszyscy czekali najbardziej. Koncert prawdziwej legendy czyli zespołu „Osjan”. Niecodzienne połączenie bębnów z harfą, harfy z fletem i fletu z bębnami.
Muzyka, którą wykonał zespół, założony na początku lat siedemdziesiątych przez min. Jacka Ostaszewskiego to wiele elementów etnicznych. Jest w niej także dużo intuicyjności. Dźwięk bębnów słyszany z harfy, dźwięk szarpnięć za strunę przy każdym uderzeniu o bęben. Melodia unosząca się z fletu nad publicznością, gdzieniegdzie słyszany cichy śpiew…
„Osjan” to coś więcej niż tylko zespół muzyczny. „Osjan” to hipnoza, to trans, to jakaś odległa podróż w nieznane rejony ludzkiej świadomości. Słuchając ich można się całkowicie wyłączyć i pozwolić nieść się muzyce. Gdyby jednak było to możliwe do dziś siedzielibyśmy w Sali OSP w Inowłodzu…
Koncert „Osjana” zamknął tegoroczny Festiwal w Krajobrazie. Tym samym trwająca już tyle lat tradycja w kalendarzu kulturalnym Inowłodza skończyła się. Być może jednak organizatorzy zdecydują się za rok znów zorganizować, przynajmniej namiastkę takiej Imprezy?
Należy oczywiście wymienić również innych twórców, którzy przyczynili się do świetności tegorocznego Festiwalu. Byli to aktorzy z teatru „Terminus a Quo”, którzy jak co rok i tym razem zaprezentowali nam dwa spektakle pt ”Derwisze” oraz „Wniebowzięci”.
Państwo Luteraccy i ich Galeria Arebours gdzie można był podziwiać wernisaż poplenerowy pt ”Architektura Ziemi Inowlodzkiej”.
Przykrym okazał się fakt, że na każdym z przedstawień pozostawało wiele pustych miejsc. Pojawiło się też mało, znanych na co dzień, twarzy Inowłodza. Czyżby mieszkańcy nie potrzebowali Festiwalu? Czy może nie dojrzeli jeszcze do treści jakie Festiwal ze sobą niósł przez te wszystkie minione lata? Może po prostu nie chcą otworzyć się na to co piękne i mądre, na to co upiększa nasze, nieraz smutne, wnętrza, co daje choć przez chwilę poczucie oderwania się od rzeczywistości, podryfowania w jakiejś innej przestrzeni? Bo bez wątpienia takim jest/był Festiwal w Krajobrazie.
Natalia Kozakiewicz
Napisz komentarz
Komentarze