Czy to możliwe, żeby remont odcinka drogi krajowej między Spałą a Inowłodzem, którego inwestorem jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, był gigantyczną samowolą budowlaną?
18.12.2006 00:45
(aktualizacja 03.08.2023 03:56)
Czy to możliwe, żeby remont odcinka drogi krajowej między Spałą a Inowłodzem, którego inwestorem jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, był gigantyczną samowolą budowlaną?
Taki wniosek można wyciągnąć z wypowiedzi urzędników z Wydziału Środowiska i Rolnictwa Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego oraz pracowników Spalskiego Parku Krajobrazowego. Dyrekcja GDDKiA zaprzecza i twierdzi, że przepisy nie zostały złamane, bo przecież prawo nie działa wstecz.
Droga krajowa nr 48 to najlepsze połączenie Tomaszowa z Radomiem. Każdego dnia korzystają z niej tysiące samochodów osobowych oraz tirów. O ile z Tomaszowa do Spały podróżujemy wyremontowaną drogą z szerokimi poboczami, to za Spałą na kierowców czekała jezdnia połatana i kręta a na wiosnę slalom między dziurami. Latem było jeszcze gorzej, bo oprócz tranzytu, z drogi korzystało tysiące turystów odwiedzających lasy spalskie. Kiedy jesienią rozpoczął się wreszcie długo zapowiadany remont tego odcinka kierowcy odetchnęli z ulgą. Cieszyli się również okoliczni mieszkańcy oraz samorządowcy - w końcu droga jest remontowana za pieniądze z budżetu państwa.
Unia Europejska chroni chrząszcza
Jednym z najważniejszych zadań krajów członkowskich UE w ochronie przyrody, narzuconym przez tzw. Dyrektywę Siedliskową, jest utworzenie Europejskiej Sieci Ekologicznej "Natura 2000". Zadanie to dotyczy również Polski. Sieć ma chronić rzadkie gatunki zwierząt i roślin.
- Do sieci "Natura 2000" rząd polski zgłosił lasy spalskie ze względu na niezwykle rzadkiego chrząszcza - pachnicę dębową, który w Europie jest już na wymarciu, a u nas jeszcze sporadycznie występuje - tłumaczy Andrzej Adamowicz, zastępca dyrektora Zespołu Nadpilicznych Parków Krajobrazowych. - Ale ten chrząszcz to tylko pretekst, bo lasy spalskie są unikalne w całej Europie z wielu powodów. Komisja Europejska nie zakwalifikowała jeszcze tego terenu do "Natury 2000", ale do tej pory nie zdarzyło się, żeby Unia takie zgłoszenie odrzuciła. Zwykle żąda powiększenia obszaru-dodaje.
Co ma zatem chrząszcz i "Natura 2000" do remontu drogi ? Okazuje się, że dużo. W obszarach chronionych przez UE, która niezwykle poważnie podchodzi do ochrony przyrody, przepisy budowlane są bardzo rygorystyczne. Szczegółowo regulują m.in. miejsca składowania zrywanego asfaltu, postoju maszyn budowlanych, natężenia hałasu, sposoby odprowadzania ścieków z budowy oraz miejsca gromadzenia ziemi zawierającej wysokie stężenia związków rakotwórczych ( gleba z poboczy drogowych ).
- W tych właśnie punktach mamy poważne zastrzeżenia - mówi Adamowicz. -Nie może być tak, że zerwany asfalt i skażona ziemia jest wypłukiwana do wód gruntowych i to w dodatku w miejscu szczególnie chronionym.
- Miejsca składowania asfaltu i ziemi mają charakter tymczasowy i w najbliższej przyszłości będą na tych działkach parkingi - mówi Cezary Krawczyk, wójt Inowłodza. -Sami je zresztą wyznaczyliśmy-dodaje.
A;e zastrzeżenia Spalskiego Parku Krajobrazowego nie są wcale najpoważniejsze. Urząd Wojewódzki uważa, że prace są prowadzone bez odpowiednich zezwoleń (sic!). Może to oznaczać, że warta 7 mln złotych inwestycja jest gigantyczną samowolą budowlaną...
Remont czy przebudowa?
Okazuje się, że GDDKiA nie ma wymaganej prawem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację inwestycji ( tzw. raportu ). wydział Środowiska i Rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego zagroził nawet, że w razie nieotrzymania takich dokumentów i uzgodnień, wojewoda może nakazać natychmiastowe wstrzymanie dróg oraz podjęcie w wyznaczonym terminie niezbędnych czynności w celu przywrócenia tego obszaru do poprzedniego stanu.
- To nie urzędnicy wymyślili te przepisy, tylko Sejm RP, a my musimy ich bezwzględnie przestrzegać - mówi Andrzej Wiercioch, wojewódzki konserwator przyrody. -Wszelkie ingerencje w obszar chroniony przez "Naturę 2000" wymagają tak zwanego raportu czyli szeregu ekspertyz, które udowodnią, że w wyniku prowadzonej inwestycji, nie ucierpi unikatowa przyroda. Nikt jednak się do nas nie zwracał o taki dokument. Narazie poprosiliśmy o wyjaśnienia, a po zapoznaniu się z nimi wojewoda zadecyduje co dalej-dodaje.
GDDKiA uważa, że wszystko jest zgodnie z prawem.
-Raport środowiskowy jest potrzebny, ale przy pozwoleniu na budowę, a inwestycja jest prowadzona w oparciu i zgłoszenie prac remontowych - mówi Małgorzata Jezierska, dyrektor łódzkiego oddziału GDDKiA.
-Poza tym prace inwestycyjne zostały zgłoszone jeszcze w 2005 roku, czyli przed wejściem zmian do ustawy o ochronie przyrody, która nakłada obowiązek sporządzenia decyzji środowiskowej. Prawo przecież nie działa wstecz.
Sęk w tym, że nawet tablica informacyjna mói, że trwa tu "przebudowa drogi", a nie remont.
Ponadto trudno nazwać jedynie remontem poszerzenie jezdni, budowę zatok autobusowych, czy zrywanie starego asfaltu i kładzenie nowego.
- Poruszamy się w pasie starej drogi krajowej i nie zmieniamy jej przebiegu, nie wchodzimy na tereny Lasów Państwowych, czy inne tereny.
Nie ma więc mowy o budowie, bo nie mieliśmy nawet projektu budowlanego - broni się Jezierska. -Poza tym to przecież Urząd Wojewódzki przyjął zgłoszenie prac remontowych i wszystko było w porządku. Teraz ten sam urząd zarzuca nam samowolę budowlaną-to absurd.
Zarobić na przyrodzie
Niezależnie od tego, czy mamy doczynienia z niewielkimi uchybieniami proceduralnymi, czy skandaliczną samowolą budowlaną, jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy - fundusze europejskie.
Unia chętnie współfinansuje projekty, które dotyczą terenów położonych w sąsiedztwie obszarów cennych przyrodniczo. Takim gminom łatwiej jest pozyskać pieniądze unijne na budowę oczyszczalni ścieków, infrastruktury drogowej czy turystycznej. O dodatkowe opłaty bezpośrednie mogą występować również rolnicy, których grunty sąsiadują z terenami chronionymi terenami. Jest też druga strona medalu - Unia nie daje ani złotówki samorządom, które nie przestrzegają przepisów o ochronie środowiska. A nierespektowanie umów związanych z obszarem chronionym sieci "Natura 2000" to również dotkliwe kary, które UE może egzekwować już przy najbliższej kontroli.
Dla kierowców długa i szeroka droga jest z pewnością dużo ważniejsze niż bezpieczeństwo rzadkiego chrząszcza, ale na urzędników unijnych sprawa nie musi być już tak oczywista. Istotne jest to, że procedury zostały tak opracowane, żeby każdy był zadowolony: i kierowcy i obrońcy przyrody. Wystarczy przestrzegać tych procedur.
Podziel się
Oceń
Napisz komentarz
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Bądź pierwszy, dodaj swój komentarz.
Napisz komentarz
Komentarze