Samorządową Kartę Rodzin Rada Powiatu Tomaszowskiego w lutym 2020 roku. Dokument został przygotowany przez kilka organizacji na czele z Instytutem Ordo Iuris, zrzeszającym prawników, reprezentujących konserwatywny nurt światopoglądowy. Podobne uchwały zgłaszane były w licznych jednostkach samorządowych w całej Polsce. Uchwalano je tam, gdzie PiS miał większość w organach stanowiących. Radni jak zawsze przyjmowali je bez większej dyskusji. Pytania zadawali przeciwnicy. Najczęściej były one mało oryginalne. Powtarzano argumenty o charakterze medialnym. Jedni i drudzy powielali i utrwalali oficjalny przekaz.
Tymczasem dywagacje na ten temat należało zacząć od podstaw prawnych przyjmowania podobnych dokumentów. Oczywistym jest, że muszą one być zgodne z powszechnie obowiązującym w Polsce prawem, nawet jeśli sama stanowi akt prawa miejscowego. W tym konkretnym przypadku autorzy dokumentu przywołują Konstytucję RP, gdzie zdefiniowane zostało pojęcie: rodzina oraz małżeństwo.
Art. 18. Zasada ochrony rodziny
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
Podstawą są także definicje zawarte w Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym
Art. 1. § 1. Małżeństwo zostaje zawarte, gdy mężczyzna i kobieta jednocześnie obecni złożą przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego oświadczenia, że wstępują ze sobą w związek małżeński
Należy dodać, że uchwalona w Powiecie Karta Praw Rodzin przyjęta została na podstawie przepisów zawartych w ustawach samorządowych w tym regulujących ustrój samorządu powiatowego. Radni mogą przyjmować akty prawa miejscowego, dysponować majątkiem, oraz wyrażać swoje stanowiska w różnych sprawach (nie tylko znajdujących się w zakresie zadań własnych).
Co to oznacza? W skrócie mówiąc, że radni mają prawo wyznaczać kierunki działań Zarządowi Powiatu także poprzez przyjmowanie dokumentów takich jak Samorządowa Karta Praw Rodzin. Zarząd ze Starostą na czele jest natomiast zobowiązany do ich wykonywania (do tego wątku powrócimy krótko za chwilę). W tym kontekście należałoby zaznaczyć, że urzędnicy unijni kwestionując przyjęte uchwały wchodzą nie tylko w kompetencje radnych ale w anarchistyczny sposób podważają zapisy polskiego prawa. Groźby dotyczące odebrania Polsce finansowania należy więc traktować w kategoriach terroryzmu politycznego i same w sobie podważają zaufanie do instytucji unijnych, w których rzetelna ocena ustępuje światopoglądowej nagonce o charakterze sekciarskim. Co ciekawe podstawy prawne gróźb, powtarzane w mediach wydają się dosyć mgliste, ale trafiają na podatny grunt, bo pieniądze, seks i... Antonii Macierewicz... zawsze wywołują emocje
To sekciarstwo przeniosło się na grunt samorządowy. Politycy Platformy Obywatelskiej masowo zaczęli składać w całej Polsce wnioski i projekty uchwał w sprawie uchylenia karty. Podobny mechanizm działał, kiedy środowiska PiS uchwały zgłaszały. W Tomaszowie odbywało się to nieco inaczej, bo z wnioskiem o uchylenie uchwały do Rady Miejskiej wystąpił Prezydent Marcin Witko. Powodem miała być groźba utraty środków norweskich, które mają charakter (w odróżnieniu od unijnych, gdzie organizowane są konkursy) w dużej mierze uznaniowy. Witko naraził się własnemu środowisku politycznemu, a Antonii Macierewicz grzmiał w Radio Tadeusza Rydzyka, że Prezydent Tomaszowa Mazowieckiego z PiSu zostanie wyrzucony. Czy tak się stało naprawdę? Tego nie wie nawet sam zainteresowany.
Na próbę uchylenia uchwały w powiecie tomaszowskim trzeba było czekać wiele miesięcy. Nie miał kto wystąpić z pisemnym wnioskiem, Radni Platformy Obywatelskiej, to w większości pracownicy powiatu i jednostek podległych, zatrudnieni przez Starostę Mariusza Węgrzynowskiego, który jest zwolennikiem uchwały. Trudno się jest pracodawcy narażać. We wrześniu o odwołanie karty apelował do radnych z Klubu Marcina Witko, Paweł Łuczak. Trochę to było abstrakcyjne, bo Zarząd Powiatowy jego partii przyjął stanowisko w sprawie uchylenia uchwały. Jak każdy tego rodzaju dokument, który powstaje przy udziale Arkadiusza Gajewskiego było ono mało zdecydowane i niekonkretne.
W końcu jednak radni Platformy zdecydowali się na złożenie wniosku o dowołanie uchwały, Co ciekawe nie podpisał go sam apelujący wcześniej do KWW Marcina Witko, Paweł Łuczak. Zrobili to jednak bez wyraźnego przekonania. W projekcie znajdujemy jedynie zdawkowe uzasadnienie, w którym czytamy:
Przyjęta uchwała nasila ideologiczny i światopoglądowy konflikt, który nie sprzyja pracy samorządowej, a co najważniejsze nie sprzyja działalności mającej na celu rzeczywiste wspieranie rodzin.
Trochę to mało poważne, jak na poważny sugerowany konflikt światopoglądowy, który dwie strony tego sporu świadomie podgrzewają z zapałem godnym prawdziwych a nie wyimaginowanych problemów. Co ciekawe, żaden z wnioskodawców nie pofatygował się na posiedzenie którejkolwiek z komisji, by przekonać radnych do swojego stanowiska i zaprezentować nieco szersze uzasadnienie. Jak twierdzą członkowie Zarządu Powiatu, zamiast tego część platformerskich samorządowców pojawiała się u starosty, by wytłumaczyć się ze złożenia uchwały, o której z góry wiedzieli, że nie zostanie przyjęta.
Podobnie wyglądało obradowanie na samej sesji. Nie pojawiły się żadne argumenty merytoryczne. Nikt nie był w stanie wskazać w treści uchwały jakiegokolwiek zapisu, który miałby rzeczywiście charakter dyskryminujący. Trudno się więc dziwić, że rządząca powiatem tomaszowskim koalicja odrzuciła projekt uchwały. Radni PSL pragmatycznie od głosu się wstrzymali.
Drogę wskazał guru
Radni Kolacji Obywatelskiej próbowali uchylać uchwałę, bo tak im kazano. Kto w tej sprawie wyznaczył kierunek działania? Najprawdopodobniej Arkadiusz Gajewski, który wcześniej nad podobną głosował w sejmiku województwa łódzkiego, w którym zasiada. Sądząc po poziomie dyskusji radni nie tylko nie byli przekonani do własnej uchwały ale nawet jej we własnym gronie solidnie nie przedyskutowali. Chodzi przecież o to, by zajączka gonić a nie łapać. Tworzy się przekaz a nie realne działania.
Druga strona tej światopoglądowej batalii wcale nie jest lepsza. Starosta Węgrzynowski nie był w stanie odpowiedzieć na najprostsze pytania związane z prorodzinnymi działaniami, które wynikają z przyjętej półtora roku wcześniej karty. Zakłada ona między innymi stworzenie Kodeksu Dobrych Praktyk. Najwyraźniej nie zrobiono nic. Śladu nie ma w budżetach, uchwałach, ani nawet nowej strategii rozwoju powiatu tomaszowskiego. Przyjęto więc dokument i wrzucono do szuflady. Po co? To oczywiste, by dać pożywkę i podkreślić linię podziału na My i Oni.
Jedyne co może zrobić postronny obserwator, to wyłączyć emocje i patrzeć na to, co się dzieje jak na kabaret. I nie ważne czy nazywa się Trzeci, czy ostatni oddech Kaczuchy
Piosenka z dedykacją dla wszystkich wyznawców
Napisz komentarz
Komentarze