Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 12 marca 2025 12:32
Reklama
Reklama

Bez minimum empatii nie można zajmować się chorymi

Witam. Czytając te komentarze odnośnie TCZ ciężko jest mi przejść obok tych opowieści obojętnie. Nasza sytuacja też była absurdalna, ale poprosiłbym o anonimowość ze względu chociażby na to, że babci już z nami nie ma..

Przyjechałam do babci pewnego dnia. Widząc, że babcia chodzi jakaś zestresowana spytałam - co się stało? Powiedziała, że zemdlała rano w toalecie, ale nie wie ile czasu to trwało. Z racji tego, że w zasadzie nic nie widziałam na chwilę obecną niepokojącego nie zawiozłam jej do szpitala, a zadzwoniłam do POZ w którym to się dowiedziałam, że miejce jest dopiero na kolejny dzień. Oznajmiłam, że w tym przypadku nie wyobrażam sobie czekać do następnego dnia. Zawiozłam babcie na godz. 15, miała zrobione EKG, które wg Pani doktor nie odbiegało od normy w porównaniu z tym zrobionym dwa lata wcześniej. Pani doktor wydała skierowania... i uwaga na lekarza kardiologa okres oczekiwania na wizytę prywatną wynosił dwa miesiące (babcia się na nią nie doczekała, trafiła do szpitala) natomiast u innego, u którego wizyta była wcześniej dostała skierowanie na Holtera (badania nie zdążyła wykonać) 

...i do neurologa prywatnie dr B. dostała się dość szybko. Ten zlecił CT głowy i rezonans magnetyczny, który niezwłocznie wykonaliśmy prywatnie. Niestety na wyniki czeka się dniami. Tak naprawdę z przychodni POZ wyszliśmy i nawet prywatnie nie można otrzymać natychmiastowej pomocy. 

Dzień po wykonaniu badania CT głowy, babcia zaczęła wymiotować żółcią. Pojechała ponownie do lekarza POZ i dostała skierowanie do szpitala. W szpitalu po wykonaniu EKG i przeprowadzeniu wywiadu, na którym obecna była też moja mama, stwierdzono, że to jelitówka. Mama powiedziała, że bez badania głowy szpitala nie opuści. Wtedy Pani doktor przyjmująca zleciła tomograf głowy zaznaczając, że jeśli nic nie będzie widać to pacjentka zostanie wypisana do domu. Niestety wynik był niezadowalający, przekazano mamie, że babcia zostanie na oddziale (był wtorek), a w piątek zostanie wykonany rezonans magnetyczny. Podejrzenie było oponiaka i przekazano, żeby się nie martwić, bo oponiaki są z reguły operacyjne, ale żeby coś więcej określić trzeba wykonać rezonans. 

Przy babci niemalże całe dnie ktoś z nas był. Babcia jeszcze wtedy mocno świadoma wszystkiego została zamykana w łóżku w pampersie, błagająca o zaprowadzenie do toalety, bo z dnia na dzień ktoś ja zamknął w łóżku i kazał robić pod siebie. Wiecie jakie było wytłumaczenie? Łazi po nocy i sprząta łazienki, jeszcze się wywali i kto ją po nocy tam znajdzie... 

No właśnie kwestia czystości, za nim babcie do toalety zaprowadziłam to szłam i ja czyściłam, żeby w godnych warunkach mogła z niej skorzystać, a żeby sama się nie musiała schylać. Bo z jednej toalety korzystają mężczyźni i kobiety, a pielęgniarki były naprawdę zdziwione jak można chcieć wytrzeć zalaną podłogę. Prysznic - jak pomagłyśmy jej brać to o zapachu nie wspomnę, a odpływ zapchany, że stałyśmy w wodzie po kostki. Również wychodząc, po sobie sprzatałyśmy. Podczas naszej nieobecności pacjentki z pokoju nie mogły patrzeć na jej cierpienie zaprowadzały ją do toalety, bo tak bardzo nie mogła się z takim losem pogodzić. Jednego dnia do babci przyjechałam o 13 ej. to do wężyka z kroplówki zaciągnięta była krew a kroplówka cała. Pytam o której babcia miala tą kroplówke podłączona to powiedziały, że jakieś 2 h temu. 

Pielęgniarki powiedziały, że się nie mogą wyrobić, bo wg zaleceń przysługuje na daną ilość personelu dana ilość pacjentów, która jest znacznie większa... I tak zgadzam się. Każdy pracujący człowiek ma prawo podczas pracy odpocząć. Każdy pracownik personelu szpitalnego ma też prawo chorować. 

Moja babcia to osoba, która nigdy w życiu nie miała złych intencji. A ta cała sytuacja, w której z dnia na dzień się znalazła była traumatyczna. Trauma odbywała się w murach szpitala. 

Ludzie, kobiety, pielęgniarki, lekarze obudźcie się. Nie niszczmy tych relacji... każdy z nas jest tyle samo wart! Cała ta opowieść ma pomóc przygotować się przede wszystkim rodzinie na zderzenie z takimi przeciwnościami losu!!! Bądźcie przy swoich bliskich, nie walczcie, nie żądajcie, ale oczekujcie godnego traktowania. Nie można w cierpieniu, w chorobie jeszcze ludziom uwłaczać. Powiedzcie, gdzie w tej sytuacji jest dobro człowieka? Takie proste zaopiekowanie się, dobre słowo, uśmiech. Czy ja wchodząc do pokoju pielęgniarek informując, że babcia od dwóch godzin ma zapchany wenflon, powinnam usłyszeć, nie teraz mam jeszcze innych pacjentów do ogarnięcia, czy zabolało by gdyby taka pielęgniarka, wydusiła z siebie proszę chwilę poczekać, sprawdzę co się dzieje. 

Czy w szpitalu do którego się trafia po ratunek nie można zadbać o odpowiednią relacje na poziomie pacjent - personel. Czy widząc co się dzieje z pacjentem i czym to zachowanie jest spowodowane nie można zadbać o krótką, rzetelną rozmowę o dalszych etapach choroby, jeśli nie z pacjentem to z rodziną. Czy bliscy muszą się odbijać od drzwi słysząc tylko, nie teraz, później. Babcia niejednokrotnie była zalana, ale nie mająca siły na reakcję. Przychodziłyśmy, myłyśmy ją, zaprowadzałyśmy do łazienki, przebierałyśmy. Co dzieje się z ludźmi do których nikt nie przychodzi? 

Czekaliśmy na ten piątek z niecierpliwością. I UWAGA - odział Neurologiczny. Od rana już byłyśmy zwarte i gotowe, żeby babcie przygotować do badania. Jedna pielęgniarka wchodzi pytamy kiedy babcie wezmą na badanie, ona nic nie wie. Druga wchodzi zadajemy to samo pytanie. Ona nie wie, kolejka jest długa. Wiec pytam retorycznie czy będąc pielęgniarką to ma wgląd do planowanych badań pacjentów i jeżeli tak to ja czekam na informacje, kiedy babcia będzie miała wykonany rezonans. Pielęgniarka zniknęła. Na korytarzu wyłoniła się Pani doktor prowadząca mówiąc, że nie obiecuje, że badanie się dziś odbędzie. I nie będzie nas oszukiwać z babcią nie jest dobrze. Ale żadnych konkretów. I nagle pojawił się jakiś Anioł na oddziale i jej jako 4 spytałyśmy się czy może wie kiedy babcia będzie zabrana na badanie i nastał cud. Wzięła wózek, poszłyśmy z babcią do toalety i babcia w przeciągu 15 minut znalazła się na badaniu. To oczekiwanie to był dla nas jakiś koszmar. 

I teraz kolejne 3 dni czekania na opis. We wtorek miał się zjawić w TCZ neurochirurg z Łodzi, zobaczyć opis i powiedzieć co dalej. Akurat przyszedł wynik z prywatnego rezonansu, który dostarczyliśmy do porównania. Okazało się, że guzy są dwa z opisu my niewiele potrafiłyśmy wyczytać, ale zalecana była dalsza konsultacja w poradni neurologicznej. Babcia została wypisana w środę do domu. Jej pobyt w szpitalu trwał tydzień. Zalecenie - biopsja w łódzkim szpitalu - termin za tydzień. Babcia z każdym dniem opadała na siłach, ciężko było jej chodzić, mówić w zasadzie bez pomocy robiła niewiele. I tak tylko z lekami bez żadnych zaleceń z informacją o oponiaku trafiła do domu. 

Zawieźliśmy papiery ze szpitala do POZ - powiedzieliśmy co się z babcią dzieje i usłyszeliśmy, że oponiaki są niegroźne. Będzie dobrze. Noce nieprzespane, babcia nie była w stanie się podnieść sama. W kobiecie, która była energiczna, uśmiechnięta, radosna - iskierka gasła. Tłumaczyliśmy sobie sami, że to pewnie przez te leki jest taka otumaniona, dodatkowo ten oponiak może jest gdzieś usytuowany w części mózgu, gdzie po prostu tak sprawiają jej te wszystkie rzeczy trudności.

Po biopsji lekarz powiedział, że nie powie nam nic innego jak pewnie to czego dowiedzieliśmy się w TCZ. Powiedzieliśmy, że wiemy tylko o oponiakach i żadnych kompletnie więcej informacji nam nie przekazano. Zatem lekarz powiedział, że jeden guz to oponiak a ten drugi to nieoperacyjny glejak wielopostaciowy. Do babci zachowań musimy się teraz tylko przyzwyczaić, nie będzie lepiej niż jest. Podpowiedział, gdzie po kolei się udać, żeby zorganizować opiekę w miarę sprawnie. I tak jej walka z chorobą trwała niespełna 5 miesięcy. I pozostaje ta myśl, że każdy krok do prawdy i uzyskanej pomocy nie był "podany na tacy" za te kilkadziesiąt lat odkładania składek zdrowotnych... Był natomiast zdobywany w trudny sposób, jako kolejny w życiu pokonany etap w drodze na szczyt do Wieczności. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Nic nowego 16.11.2024 16:58
No i co zarząd szpitala który lubi sobie robić piękne zdjęcia z przyjęć, a szpital mija się z daleka, lekarze to prywata, a personel patrząc na lekarzy często robi co oni.

Ajdejano 08.11.2024 17:35
Byłem jednym z pierwszych, którzy napisali cokolwiek na powyższy temat. Jednak zostałem wykasowany: może przez Admina lub przez kogoś innego. Powoli zaczynam kumać, że wiele internetowych mediów, powoli i bez szumu, zaczyna swoje chorągiewki przestawiać na lewą stronę. To jest typowe dla naszej, kochanej Ojczyzny.

Obs 06.11.2024 11:37
A tak w ogóle to komisja zdrowia coś robi w tym temacie? Jak w niej są prawie sami pracownicy szpitala, to farsa .

Obs 05.11.2024 20:07
Może pracownicy NFZ - u zainteresują się jaka jest jakość usług , za co płaci .Ale nie podejrzewam ich o to. Też liczy się comiesięczne wzięcie pensji i tyle bo za nic nie odpowiadają. To do kierującego oddziałem należy zapewnienie prawidłowego leczenia i pielęgnacji pacjenta. Ale dla kierujących liczy się tylko forsa, której ciągle mało.

Ela 05.11.2024 18:23
Aż mi skóra ścierpła czytając ten tekst. W podobny sposób była traktowana moja mama, która po tygodniu pobytu w szpitalu zmarła na sali wśród innych chorych pań. Lekarz mający " pod ooieką " tę salę nie rozmawiał ze mną ani razu bo albo go nie było albo słyszałam: Proszę wyjść i czekać! Czekałam na próżno. Oddaliśmy mamę w kontakcie, ufną, że w szpitalu ją wyleczą. Była osobą jak ta opisana babcia, kochała wszystkich, nie wymagała, nie " zawracała głowy ". Umarła. To ona była tą staruszką opisaną w TIcie siedzącą pięć godzin w zimnej piwnicy oczekując na lekarza. Nie mam słów, żeby opisać to draństwo, lenistwo i bezduszność personelu. Wiem, że nie wszyscy tacy są ale jednak wyłania się ponury obraz naszego szpitala.

tomaszowianka 05.11.2024 15:40
Bo w tomaszowskim szpitalu to tylko znajomi i rodziny lekarz i pielęgniarek mogą się bezpiecznie czuć-reszta niech szuka pomocy modlitwą,strach tam chorować.

Opinie

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Szpital nie dostanie pieniędzy na blok operacyjny

Szpital nie dostanie pieniędzy na blok operacyjny

Ministerstwo Zdrowia ogłosiło wyniki naboru projektów w konkursie pn. „Rozwój i modernizacja infrastruktury centrów opieki wysokospecjalistycznej i innych podmiotów leczniczych” w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO). Czekaliśmy na nie dużą niecierpliwością, ponieważ zgłoszono do niego także budowę nowego bloku operacyjnego w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Niestety wiadomości dla mieszkańców miasta i powiatu nie są pomyślne. Spośród wszystkich zgłoszonych wniosków w ramach SOLO II tylko 13 nie zyskało pozytywnej oceny. Wśród nich także tomaszowska lecznica. Utraciliśmy historyczną szansę na rozwój. Kolejna taka się już nie powtórzy.
Czy kolejny działacz PiS znajdzie zatrudnienie w Tomaszowie?

Czy kolejny działacz PiS znajdzie zatrudnienie w Tomaszowie?

Tym razem chodzi o Łukasza Janika, radnego PiS z Piotrkowa Trybunalskiego i kandydata na Prezydenta tego miasta w ostatnich wyborach samorządowych. Według nieoficjalnych informacji, pochodzących od urzędników Starostwa Powiatowego ma on trafić do poradni pedagogiczno psychologiczne, gdzie prawdopodobnie zostaje utworzone dla niego specjalne stanowisko wicedyrektora. Sam Łukasz Janik pisze o sobie, że jest prawnikiem, socjologiem i pedagogiem. Sytuacja jest dosyć bulwersująca. W poradni brakuje etatów dla psychologów i pedagogów, przez co dzieci na diagnozę czekają po kilkanaście miesięcy. Okazuje się jednak, że radni zabierając 3 miliony złotych z wydatków na administrację, chcąc uniemożliwić zatrudnianie niepotrzebnych nikomu osób, nine wzięli pod uwagę kreatywności starosty, który postanowił tworzyć etaty dla kolegów w innych jednostkach podległych samorządowi. Potencjalny przyszły pracownik poradni informacji nie potwierdza. Mówi, jednak, że jest mu miło, że o to zapytaliśmy.
Mariusz Węgrzynowski prawdziwym europejczykiem

Mariusz Węgrzynowski prawdziwym europejczykiem

W dniach 3-4 marca w Hotelu Gołębiewski w Mikołajkach odbył się X Europejski Kongres Samorządów. Przez 2 dni dyskutowano o zdrowiu, cyberbezpieczeństwie, makroekonomii, sytuacji geopolitycznej oraz wyzwaniach XXI wieku. X edycja EKS przyciągnęła dużą liczbę przedstawicieli administracji centralnej, samorządu i liderów biznesu. W tym roku gośćmi byli Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i Minister Obrony Narodowej, Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister Cyfryzacji, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Marcin Kulaska Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a także inni przedstawicieli rządu w randze sekretarzy i podsekretarzy stanu. W kongresie uczestniczyło także wielu polityków i parlamentarzystów w tym m.in.: Krzysztof Bosak – Wicemarszałek Sejmu RP, Krzysztof Kwiatkowski, senator, Mateusz Morawiecki, poseł i wiceprzewodniczący partii Prawo i Sprawiedliwość. Do ciekawey wydarzeń należy zaliczyć spotkania z Magdaleną Biejat, wicemarszałkinią Senatu i kandydatką Nowej Lewicy na urząd prezydenta oraz Karolem Nawrockim kandydatem obywatelskim na urząd prezydenta. Do Mikołajek wyruszyła także liczna reprezentacja Zarządu Powiatu Tomaszowskiego, ze Starostą Mariuszem Węgrzynowskim na czele. Jakie będą efekty tego wyjazdu? nie spodziewajmy się cudów
Klimczak: coraz więcej Polaków chce korzystać z połączeń kolejowych

Klimczak: coraz więcej Polaków chce korzystać z połączeń kolejowych

Coraz więcej Polaków korzysta z połączeń kolejowych - ekologicznych, szybkich i wygodnych - mówił minister infrastruktury Dariusz Klimczak, otwierając w poniedziałek nowy przystanek w Izabelowie (Łódzkie). Dodał, że w ostatnim roku padł rekord - polska kolej przewiozła 407 mln osób.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: Tomaszowianka.Treść komentarza: To taki zarcik? Mocno wyostrzony. A co do tego z czyjej kasy, to chyba nie nie mozna nikogo przekonywac. A jesli to nie zarcik to czy osoba piszaca byla uczestnikiem, czy takim samym burakiem jak pan wielebny starosta?Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski prawdziwym europejczykiemAutor komentarza: KogaTreść komentarza: A może po prostu nie umieli uzupełnić wniosku? Jakoś z bulego Prezesa szpital dostal kasę na sor i remont, ale remont stanął .....Źródło komentarza: Mówili, że nie dadzą... no i nie daliAutor komentarza: Tomaszów przeprasza za WitczkaTreść komentarza: Fenomen p-osła jest zadziwiający. Niezbyt mądry, niezbyt ładny, bardzo arogancki i jeszcze bardziej nikczemny. Gdyby nie umiejętność prasowania koszul i pastowania butów, niczym szczególnym by się nie wyróżniał. Może poza orientacją homoseksualną. Zaskakuje to, że są jacyś ludzie, chcący na niego głosować.Źródło komentarza: Mówili, że nie dadzą... no i nie daliAutor komentarza: Karol W.Treść komentarza: Piękne byłyby rozmowy o tomaszowskich pałacach fabrykanckich. To były kiedyś perełki których nam zazdrościła Łódż. Chociażby jakieś zdjęcia archiwalne wnętrz powinny być tomaszowianom przedstawiane z lat ich świetności. Bo wiadomo że dzisiejsza władza chce ich unicestwienia, tj. zrównania z ziemią.Źródło komentarza: Historia lokalna też może być monumentalnaAutor komentarza: Mariusz StrzępekTreść komentarza: Dokładnie to mówię od samego początku. Mieliśmy tego świadomość. Dlatego chcieliśmy aby Marek Kubiak i Zofia Szymańska byli w zarządzie dopóki nie uda się ułożyć koalicji inaczej. Radni KO demolowali wszelkie rozmowy. Momentami zachowywali się całkiem nieodpowiedzialnie. Wieczorem coś uzgadniali, rano po telefonie od Witczaka zmieniali zdanie. Tymczasem nie jest tajemnicą, że poseł ma poważne problemy emocjonalne i rozchwianą osobowość. Ludzie skrajnie destrukcyjni, aroganccy i niezbyt mądrzy. Gdyby nie przyłożyli ręki do odwołania Szymańskiej i Kubiaka, dzisiejszych problemów by nie było. I jeszcze na koniec. Jak to jest że można było głosować na Węgrzynowskiego. Ano nie było wyjścia, bo inaczej państwo z KO by na niego głosowali. Oczywiście samemu nie wchodząc do zarządu.. ostatecznie to przeprowadzili na co się umówiliŹródło komentarza: Mówili, że nie dadzą... no i nie daliAutor komentarza: Jan MościckiTreść komentarza: Panie Mariuszu czy pan jest dzieckiem od samego początku było wiadomo że Warszawka nie będzie nam dawać milionów. Rządzi PIS miasto i powiat odsunięte od koryta, tak zdecydowali wyborcy . A przeciwnicy PIS-u zadowoleni biorą kasę i za nic nie odpowiadają. A odnośnie pana Kagankiewicza tak bardzo angażuje się w sprawy szpitala i widzi co się dzieje ale nie przeszkadza mu być w koalicji z panem starostąŹródło komentarza: Mówili, że nie dadzą... no i nie dali
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama